Moderator: Estraven
Kaika3 pisze:Nie wolno chwalić kota. Zawsze tak jest ze jak się pochwali to te małe kochane nicponie cos zmalują...

Kociara82 pisze:z moda na sukces tez?
Kociara82 pisze:ale i tak ja kochasz, nie?

♥ 
NatjaSNB pisze:Hmmm no kurcze, ciekawe czemu Tosia tak robi
Moi sąsiedzi z góry też mogliby się wyprowadzić![]()
Co sobota słucham basów z płyt U2. Codziennie jestem budzona po 6, bo: a) nad moją sypialnią mają kuchnie no i kto by tak krzesło podniósł lekko, kiedy można zajechać nim po całej podłodze tak, że mi włosy dęba stają ... b) oni na III piętrze mieszkając zainstalowali sobie zewnętrzne rolety (te takie antywłamaniowe czy coś) ...
No...
...
Nie rozumiem, ale co mi do tego... tyle, że jak mnie krzesła nie obudzą to budzą mnie rolety bo co wieczór są opuszczane, a co rano odsłaniają okna, a akurat ta roleta nad moją sypialnią piszczy jak &^*^(*.
Ma
sak
ra.
Spilett pisze:NatjaSNB pisze:Hmmm no kurcze, ciekawe czemu Tosia tak robi
Moi sąsiedzi z góry też mogliby się wyprowadzić![]()
Co sobota słucham basów z płyt U2. Codziennie jestem budzona po 6, bo: a) nad moją sypialnią mają kuchnie no i kto by tak krzesło podniósł lekko, kiedy można zajechać nim po całej podłodze tak, że mi włosy dęba stają ... b) oni na III piętrze mieszkając zainstalowali sobie zewnętrzne rolety (te takie antywłamaniowe czy coś) ...
No...
...
Nie rozumiem, ale co mi do tego... tyle, że jak mnie krzesła nie obudzą to budzą mnie rolety bo co wieczór są opuszczane, a co rano odsłaniają okna, a akurat ta roleta nad moją sypialnią piszczy jak &^*^(*.
Ma
sak
ra.
Skarbie, ja kiedyś mieszkałam z "przekochaną" starszą panią. Pani ta miała 3 dorosłych już dzieci, z czego każdy jej potomek miał conajmniej dwójkę swoich. Lista przewinień:
- praktycznie nie było dnia bez wizyty
- dzieciaki (w wieku od 0,5 do 17 lat) potrafiły MIESZKAĆ z nami przez tydzień, czasem dwa: A JA NIE CIERPIĘ DZIECI!
- pani interesowała się wszystkim: moimi studiami, ocenami, obiadami, facetem...
- były akcje typu: Madzia zaopiekuj się Julcią ( to najmniejsze ) bo ja coś tam muszę - i musiałam siedzieć z półrocznym dzieciakiem przez godzinę albo ileś
- pani chodziła na chór dla seniorów - nieraz się spotykali oczywiście u nas w salonie i sobie śpiewali
- pani nierzadko pytała mnie, co ma ubrać na imieniny/urodziny/chór/wybuch bomby atomowej
- wizyty ludzi (nie tylko rodziny) w święta mniejsze i większe - przychodzę do mieszkania a tam 10 par butów w przedpokoju, pełno dzieciarni i śpiewy -> najczęściej spieprzałam wtedy do Magnolii z TŻem (w nowy rok...) a jak nie mogłam, to zakładałam stopery do uszu i słuchawki
- pani bardzo późno chodziła spać i UWIELBIAŁA rozmawiać przez telefon z natężeniem wiertarki udarowej - minimum 5, bardzo długich rozmów dziennie, nieraz o 1 w nocy... jak słyszałam dzwonek jej telefonu to mnie szlag trafiał.
- NIE POZWALAŁA MI MIEĆ ZWIERZĄTKA!!!
Mimo to wytrzymałam tam ponad 2 lata. Tragedia...
Kociara82 pisze:ale i tak ja kochasz, nie?

vanesia1 pisze:Wow, dziewczyny współczuję Wam szczerze![]()
Ja tylko raz, na 1 roku studiów mieszkałam ze starszą babuleńką, na Bronowicach. Generalnie była bardzo taktowna i miła, no ale wracasz po zajęciach do domu i nie ma tak naprawdę do kogo ust otworzyć. Zero życia towarzyskiego. Babunia była prawie zupełnie głucha. Ale kochana, ciągle pytała czy nie ugotować mi ziemniaczków. Jedyną jej wadą było pieruńsko głośne słuchanie tv, no ale to zrozumiałe w jej wieku, a po drugie..gotowanie z odpadków. Babcia przeżyła okupację i ciężkie czasy, więc życie ją nauczyło, że nie należy wyrzucać żadnego jedzenia, nawet zepsutego. Gotowała więc jakieś okrutnie śmierdzące mikstury, od których cofało mnie w progu, serionie wiem czy nie miała już wystarczająco dobrego węchu, czy to była po prostu oszczędność...nie wiem. Pamiętam tylko jeden, jedyny raz, kiedy ugotowała zwykłą, ładnie pachnącą i świeżą pomidorową. To był chyba najpiękniejszy dzień w ciągu tego całego roku
Spilett pisze:vanesia1 pisze:Wow, dziewczyny współczuję Wam szczerze![]()
Ja tylko raz, na 1 roku studiów mieszkałam ze starszą babuleńką, na Bronowicach. Generalnie była bardzo taktowna i miła, no ale wracasz po zajęciach do domu i nie ma tak naprawdę do kogo ust otworzyć. Zero życia towarzyskiego. Babunia była prawie zupełnie głucha. Ale kochana, ciągle pytała czy nie ugotować mi ziemniaczków. Jedyną jej wadą było pieruńsko głośne słuchanie tv, no ale to zrozumiałe w jej wieku, a po drugie..gotowanie z odpadków. Babcia przeżyła okupację i ciężkie czasy, więc życie ją nauczyło, że nie należy wyrzucać żadnego jedzenia, nawet zepsutego. Gotowała więc jakieś okrutnie śmierdzące mikstury, od których cofało mnie w progu, serionie wiem czy nie miała już wystarczająco dobrego węchu, czy to była po prostu oszczędność...nie wiem. Pamiętam tylko jeden, jedyny raz, kiedy ugotowała zwykłą, ładnie pachnącą i świeżą pomidorową. To był chyba najpiękniejszy dzień w ciągu tego całego roku
M.A.S.A.K.R.A!

Milena_MK pisze:Echhh ja w swoim życiu kilka razy się przeprowadzałam w obrębie Krakowa i różnie trafiałam. Kiedy byłam w ciąży i miałam problemy ze snem najbardziej męczyli mnie sąsiedzi, którzy bardzo głośno uprawiali seks. Kiedy ja już usypiałam i "witałam się z gąską", oni jak na złość zaczynali swoje akcje za ścianą. Wtedy wynajmowałam tylko kawalerkę, więc nie mogłam po prostu się przenieść do innego pokoju.
Znowuż na innym mieszkaniu sąsiadka - starsza samotna kobieta, która wyglądała jakby miała 1000 lat i w dodatku była malusieńka - notorycznie wysadzała blok w powietrze. Np. postawiła sobie ziemniaczki na gazie, poszła spać, ziemniaczki wykipiały, a gaz się ulatniał. Już nie mówię o tym, że codziennie przypalała mleko...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości