Ana, dzięki za zrozumienie, tak właśnie mam. Sytuacja ma też dobrą stronę, gdybym straży nie miała, ogród, a nie tylko ogród ale i dom, bo drzwi tarasowe latem otwarte, byłby azylem dla wszystkich kotów w dzielnicy, tu jest u mnie taki koci Eden, niestety wybiórczy.
U weta zaraz będę z Miciem, ogłoszeń jeszcze nie mam, jutro mi sąsiad uprzejmie wydrukuje, ma małą poligrafię i robi to dobrze. Już wczoraj wspominałam o Łaciatym, ale to była króciutka wizyta, pani wet przez uprzejmość w święto otworzyła, za mna ktoś jeszcze był z nieszczęściem w koszyku na zastrzyk.
Ale pokażę kota na fotach w komputerze dzisiaj, otworzymy w lecznicy. Czipowany to on pewnie nie jest, ja coraz bardziej myślę, że to sierota po prostu.
A jak gada do mnie, a jak się o nogi ociera i podskakuje, i takie błaganie w oczach
Domu!!!!Domu!!!!!!!
Edit: już jesteśmy po wizycie w lecznicy, niestety Łaciatego tam nie znają
Ale pani doktor razem ze mną napisała ogłoszenie, przerzuciłyśmy jedno zdjęcie z wątku i wydrukowałyśmy. Jedno zostało w lecznicy, pozostałe rozlepiłam na osiedlu w miejscach strategicznych. "Na Kuropatwiej" nie tylko leczą

Czekamy.
Pod domem czekał też głodny Łaciaty, który pół godziny temu pakował mi się do auta i chciał razem z Miciem jechać na zastrzyk

Tak wygląda ogłoszenie w trakcie edycji, poniżej są jeszcze dane kontaktowe do mnie.
