koteczekanusi pisze:Ale teraz, kiedy pozałatwia już sprawy, nadal nie weźmie maluchów?
Nic z adopcji nie będzie. Rozmawiałam z panią i nie czuje się na siłach.Wszystko spadło na nią jak grom. Tak bywa. Szkoda jej ale i szkoda dzieciaków.
A Mikuś dziś raczył był zwymiotować beztrosko rozchlapujac urobek zwrócony po łazience. Nic nie pogryzł ale ja i tak, jako panikara totalna ,zajrzałam mu w gardło. Panikując dalej postanowiłam drugi koniec kota zmolestować termometrem. TZ nie wyraził chęci współpracy porannej, lecąc już do pracy. Biegusiem lecąc. Kot też odmówił współpracy i grzecznego wystawienia podogonia, dosadnie dając mi do zrozumienia co o mnie myśli. Ja już wszak w nim widziałam stado wirusów radośnie biegajacych po podniebieniu. Ale odpuściłam. Inaczej byłby Mikuś/Azja na termometr nadziany- taka wersja kocia.
Suri wczoraj zaliczyła weta. Planowo, zastrzyk miał być. Ale dobrze się stało. Ona wczoraj raczyła również wymiotować i podduszać się. Wet dodał syropek. Przy nim zademonstrowała kaszelek i mocne chrychanie. Zaczęłam ją dokarmiać Convą bo według mnie za mało przybywa. A teraz w ogóle stanęła z wagą. Nie spadło ale i nie zwiększyło się.
Drobniusia jest bardzo i bardzo wybrzydzająca. Deczko za mało się bawi.
Chip i Dale bardzo urośli. Szczególnie Dale. Kawał chłopaka i kawał łobuza z niego rośnie.Chip za to jest mruczastym ugniataczem. Szuka szyi do cyckania i musimy bardzo się bronić by malinki w centralnym miejscu nie sprawił. Lizus wstrętny z niego. Obaj szaleją i mają apetyt. Ale umówmy się,że tego nie pisałam. Za to za Suri proszę kciuki potrzymać. Martwi mnie.