Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 22, 2013 9:53 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Szalony Kot pisze:Ale to tylko dwa dni, daj im czas ;)


Jasne, że dam ;-) Martwi mnie tylko postawa Dymka. Jest wyraźnie przygnębiony. Czy jest coś na co jeszcze powinnam zwrócić uwagę przy próbie włączenia małej do rodzinnego grona? :-)

Rywka

 
Posty: 4
Od: Pon paź 21, 2013 5:54

Post » Pt paź 25, 2013 18:56 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

przeczytałem i nie wiem co robić. Jutro chcę przywieźć małego kotka z działek. Ale moja rezydentka jest bardzo wrażliwa
ObrazekObrazekObrazek

hutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1846
Od: Pon paź 04, 2010 17:41

Post » Pt paź 25, 2013 18:58 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Izoluj na początek i uzbrój się w cierpliwość :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pt paź 25, 2013 19:03 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Nie ma możliwości całkowitej izolacji. oprócz kotka jest juz w domu pies. A malucha szkoda i rezydentki szkoda.
ObrazekObrazekObrazek

hutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1846
Od: Pon paź 04, 2010 17:41

Post » Sob paź 26, 2013 9:45 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

W łażience drzwi nie macie? ;) zamknij w łazience, wstaw niewielką kuwetkę (maluchowi wystarczy) i tyle :ok:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Sob paź 26, 2013 10:56 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Też wałkowałam temat dokocenia i też istotne było pytanie: kogo chcę uszczęśliwić?
Chciałam rezydentkę i po części siebie. Zawsze lubiłam gromadę kotów i las ogonów, ale na tamten moment odradzono mi nowego domownika i bardzo słusznie. Kawalerka+rezydentka z problemami "B"+nowy kot= nienajlepszy pomysł.
Ale życie bywa przewrotne i chciał-nie chciał, nowy kot sam mi wlazł w ręce- taki nowy rodzaj gratisu do mieszkania...
Panika totalna, bo nowe mieszkanie, rezydentka z ledwo co zaleczonym problemem i nowy kot na swoim terenie.
Mieszanka iście wybuchowa. Dokocenie przeżyliśmy (chyba). Trwało jedną dobę. Moja miała gdzieś, że jest na nowym z obcym kotem. Z nastawionym ogonem zwiedziła mieszkanie, a potem obsyczała intruza. Zmniejszanie dystansu zajęło im kilka godzin. Wszystko w pośpiechu, więc nie było czasu na zabiegi rozdzielnicze, zapachowe itd. Wszystko poszło na żywioł, ale tak właściwie nie jestem pewna, czy nie powinnam wtedy bardziej się do tego przyłożyć :?
Miłości jak z obrazka nie ma. Każdy ma swój kawałek mieszkania, komitywa jest "pływająca"- od muchy, do muchy i jedzenia.
A ja mam wrażenie, że zaczyna narastać konflikt i stąd znowu wróciły problemy "B" z sikaniem na czele.
Agresji jako takiej nie widzę, bo od początku jej nie było, jedyne, co, to pokazanie kto tu rządzi. Często też jest tak, że Lucyfer gania za moją, grucha do niej, chce się bawić, ale w efekcie jest pranie futra, bo on jest od niej 2 razy cięższy i nawet jak ją przewróci z zamiarem zabawy, to jest alarm na cały blok. Dziwi mnie to, bo przez długi czas, wszelkie problemy rezydentki zniknęły i byłam pewna, że dokocenie zdziałało cuda. Teraz niestety mam mętlik w głowie.
Tak właściwie, to chyba nie da się jednoznacznie określić/założyć, czy dokocenie jest właściwe. Przynajmniej w moim wypadku, bo wszystko zmienia sie jak w kalejdoskopie.

anieli

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Od: Czw paź 25, 2012 16:11

Post » Sob paź 26, 2013 11:49 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Stado, jak i rodzina, jest układem dynamicznym :wink: . Część problemów ujawnia się po czasie albo po prostu pojawia (lub znika). Koty nie zawsze się bardzo kochają. Czasem tolerują lub akceptują jakiś poziom zażyłości (polowanie na muchę) a jakiś nie (wspólne posłanko). To normalne.
Skoro masz wrażenie, że koty/kotka niezbyt fajnie się czują, może teraz spróbować dyfuzora albo obróżki? Pora roku dobra, bo dyfuzor nie ma sensu przy otwartych oknach ...
Problemy "B" mogą być tez przewlekłej i nienawracającej natury, niezależnie od dokocenia ...

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Sob paź 26, 2013 12:01 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

No to przede wszystkim, ja też bym nie była szczęśliwa, jakby mi dali współlokatora na zasadzie- masz-uwielbaj go.
Głównym założeniem dokocenia było- żeby się chociaż tolerowały, to już będzie wielki sukces, a reszta albo będzie, albo nie.
Lucyfer, to ma wszystko gdzieś, oaza spokoju i tumiwisizmu, gorzej z Kokotą. Najpierw pójdzie na przegląd, żebym miała pewność, że nie zignorowałam potencjalnych przyczyn fizycnych, na rzecz "B". Myślę, że dyfuzor na oba kłaki byłby najlepszey, zaszkodzić nie zaszkodzi, a "atmosferę" może podbudować.
Wiem, że może oftop, ale podpytam- gdzie znajdę info na temat problemów z uszami? Bo obawiam się, że mi każdy wet kit wciska, machając ręką na problem- uszy są przesuszone, pozwężane i bolesne.

anieli

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Od: Czw paź 25, 2012 16:11

Post » Pon paź 28, 2013 18:04 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Pomocy! Od momentu przygarnięcia małej 8-tygodniowej kotki, o której pisałam wcześniej minął już tydzień, a u mnie sytuacja nie zmieniła się ani na jotę :( Dymek wciąż obrażony, większość czasu spędza na dworze-nawet na noc nie chce wracać a jedzonko muszę mu podawać na parapecie-koniecznie po zewnętrznej stronie. Nadal smakołykami i pieszczotami nakłaniam go do powrotu do domu, nie zapominam o wspólnej zabawie, innymi słowy robię wszystko by nie czuł się odtrącony, ale to na nic. Nawet go do domu przyniosę, to mimo, że nie protestuje, stara się spędzać w nim jak najmniej czasu-i to najlepiej w czasie drzemek Małej. Martwię się, bo większość forumowiczów utrzymuje, że ich dokocenie najczęściej nie było okupione takim fochem-gigantem...Powoli tracę nadzieję na to, że Dymek ją zaakceptuje. Nadal jest niespokojny, a i Mała nie ułatwia nam zadania bo jej przemożna chęć do zabawy z "wujkiem" Dymkiem kończy się wbijaniem pazurków w jego rozzłoszczony, merdający ogon...a w konsekwencji mamy warczenie, fukanie a nawet łapoczyny sprowokowanego Dymka :-? I serio, coraz bardziej boję się, że rezydent faktycznie uzna, że nie ma sensu dłużej z nami przebywać i da dyla w szeroki świat.... Załamka, słowo daję.

Rywka

 
Posty: 4
Od: Pon paź 21, 2013 5:54

Post » Nie lis 03, 2013 19:53 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Jezeli moge wtrace swoje trzy grosze...
U nas dokocenie mialo jeden glowny cel - zeby rezydent nie tesknil tak bardzo za nami i mial towarzystwo.
Pierwsze wrazenia po przyjezdzie "nowego" - pofukali. troche nasiebie i obwachali sie... zadnych tragedii, bedzie dobrze :)
Nastepny dzien - zaczelo sie bicie "nowego" i napastliwe chodzenie zanim. Nadal wierzylam ze bedzie dobrze.Przeciez przyzwyczaja sie do siebie...
Po tygodniu... rezydent na nas obrazony, nawet do lozka nie wchodzil, nie chcial nas znac :( Co my najlepszego narobilismy??!! Chcielismy dobrze a unieszczesliwilismy to storzenie :(
Po dwoch tygodniach bojek... tak byc nie moze! Albo cos zrobimy albo trzeba bedzie oddac kota... Rozmowa z behawiorystka, porady kociarzy na miau... Zaczela sie praca z kotami.
Dwa dni pozniej... jest szansa, pojawilo sie swiatelko w tunelu! :)
Kolejne dwa tygodnie pozniej - bedzie dobrze :)
Dwa miesiace po dokoceniu... wiem, ze to byla dobra decyzja! Koty sie dogaduja a rezydent juz tak nie teskni za nami. zaczynaja sie wspolne zabawy i gonitwy.
Ponad rok pozniej... czyli teraz... szkoda ze mamy takie male mieszkanie bo trzeci kot moglby tez byc ;)
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Pon lis 04, 2013 6:00 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

U nas czwarty kot pomogl zgrac trzeciego z dwoma pozostalymi.
U nas bylo tak: Morgan, najstarszy, sie do nas wprowadzil, i to nasz pierwszy kot tutaj w Szwajcarii. Z wychodzacego doroslego kota zrobilam niewychodzacego, wiec zaczal lac. Po ogloszeniach znalazlam 1,5 rocznego kotka - Ciastusia do towarzystwa Morganowi. Ciastus od urodzenia niewychodzacy, co jest rzadkoscia tutaj. Ciastus mail energii za 10 kotow, wiec w pazdzierniku zeszlego roku przywiezlismy parke z DT z Warszawy. Polroczny brat i siostra. Kolejne idealne dokocenie, Tinka od razu zabrala sie za pucowanie chlopakow, i zmuszala zeby jej myli uszka. Haskell troce mniej wylewny, ale tez sie dogadywal (z kotami, bo z nami niestety nie, dzika dzicz). Niestety w grudniu umarl Ciastus, a w marcu Haskell. W czerwcu przywiezlismy Ryfke z DT. Ryfka po przejsciach, w DT gnebila ja rezydentka, DT stawal na glowie zeby sie nie stykaly. Ryfka jest typem "boje sie, wiec na wszelki wypadek zaatakuje pierwsza". Wiec zaczela z wrzaskiem gonic moich rezydentow. Oni schodzili jej z drogi przez tydzien, potem Tinka zaczela sie stawiac "jakas wywloka nie bedzie mi bic MOJEGO Morgana". Bo Morgan to jej wielka milosc. W ten sposob sie cala trojka do siebie zrazila. We wrzesniu, zupelnie nieoczekiwanie, znalazlam ogloszenie "oddam 3 miesiecznego kota rosyjskiego" powod oddania alergia. Nie myslelismy dlugo, po dwoch godzinach kociak byl juz u nas. I sie zaczelo, najpierw troszeczke sie bal, ale zobaczyl ze reszta nie jest agresywna. Najpierw zaprzyjaznil sie z Ryfka, naparzanki i wspolne mycie od samego poczatku, pozniej tez kotlowal sie z cala reszta. I wlasnie ten maluch przelamal lody miedzy Ryfka a reszta. Nie dalej jak przedwczoraj Ryfka polizala Morgana po policzku, a wczoraj po czubku ogona. I nie bylo machania lapami zaraz potem. Bo do tej pory zdarzalo jej sie z Tinka albo Morganem stuknac noskami, ale potem byly lapoczyny, tak na wszelki wypadek. A wczoraj nawet przylapalam wszystkie 4 koty na lozku. Ryfka troche dalej niz reszta, ale zwykle to ona nawet na lozko nie wejdzie jak tam lezy inny kot. Bedzie spala na podlodze.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Czw lis 07, 2013 7:42 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

nasza Tosia zamieszkała z nami w poniedziałek 4 listopada, Były wzajemne fukania, warczenie, łapoczyny w powietrze, taka sobie profilaktyka. Wczoraj spały już koło siebie. Dzisiaj rano miała miejsce wspólna zabawa. Więc według mnie proces zakocenia został zakończony.Podstawowa korzyśc z zakocenia - możemy się pożądnie wyspać, nikt nie wchodz nam w nocy na głowy :D
ObrazekObrazekObrazek

hutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1846
Od: Pon paź 04, 2010 17:41

Post » Czw lis 07, 2013 16:11 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Stara mądra maksyma miauowa mówi, że dwa koty są zawsze lepsze niż jeden! :lol:
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Czw lis 07, 2013 16:40 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

a trzy lepsze niż dwa??? :ryk: :ryk: :ryk:
ObrazekObrazekObrazek

hutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1846
Od: Pon paź 04, 2010 17:41

Post » Czw lis 07, 2013 16:43 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

:ryk: o siedmiu nawet nie wspomnę! :twisted:
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Szymkowa i 39 gości