Przyjazna Kicia...

ROZMOWY
NA DWIE GŁOWY!
(telefonicznie)
Meg - Możesz powtórzyć to co mówiłeś do mnie wczoraj? Bo zarejestrowałam fakty, ale nie terminy. Trochę byłam przejęta kotkiem, wiesz.
Teżet (z pewną rezygnacją) - Tak myślałem...
Meg - zaczynając od początku, wiem, że wyjeżdżasz i że auta nie będzie do końca tygodnia...?
Teżet (dość cierpliwie) - Jestem we Wrocławiu, wracam w środę późno, albo w czwartek rano, a z samochodem to ch.. wie , kiedy będzie.
Meg (z troską) - Bo wiesz, z Kicią trzeba do weta na przegląd...
Teżet (ostrożnie) - Widzę, że jednak nie wszystko zarejestrowałaś...
Meg - ???
Teżet - Ekhem, wjechałem jednej babie w bagażnik...
Meg (zdumiona i rozzłoszczona) - Ty debilu!!! Zgłupiałeś??? Dopiero co wykonałeś numer dekady*, to już jak na jeden rok myślałam, że wystarczy!
Teżet (z rezygnacją) - Ja też tak myślałem...
Meg (podejrzliwie) - Chociaż była ładna?
Teżet - Baba? No owszem, niczego sobie, ale była z dzieckiem i mężem, a ten mąż nie był wart grzechu, więc się z nim nie umówiłem.
Meg (mimo woli rozśmieszona) - No dobrze, ale wiesz, jak Kicia dostarczy nam sześć ślicznych małych kotecków, to nie będzie fajnie...
Teżet ( w panice) - Najwyżej polecę z nią na piechotę...!
Meg - No...!
Sześć kotecków...? No skąd, ja niewinna jestem...

* - Teżet sam nie wie, jak to zrobił, ale wlał benzynę do diesla. Odkręcenie tego nie było tanie.
