Mam problem. Z kotami ma się rozumieć.
Fundacyjna Wanilka jest z nami już prawie 3 lata. Mniej więcej 2 lata mieszka z nami Cynamon.
Wanilia - spokojna, zrównoważona, stateczna Pani w kwiecie wieku do tej pory była łagodną i mruczącą kicią.
Cynamon nigdy jakoś szczególnie Wanilią się nie interesował, nie znaczył terenu, nie miał tych "standardowych" objawów kocurzych
Do teraz. Mniej więcej tydzień temu wylądowałam z Wanilią u weta, bo kici spuchła dolna szczęka. Wyglądało to na tyle poważnie i było bardzo bolesne dla kici przy dotykaniu (kicia nie jadła), iż uznałam,z ę jest to taki uraz, który koniecznie trzeba skonsultować. Wet nie stwierdził złamania, a jedynie stłuczenie, zastosował antybiotyk i wróciliśmy do domu.
Myślałam, że to załatwia sprawę...
Później kicia zaczęła mi sikać poza kuwetą: raz do łóżka, raz na podłogę. Nie w żadnym konkretnym miejscu. Uznałam, ze może to być reakcja na trwające remont pokoju (do którego koty co prawda wstępu nie mają, ale jednak i odgłosy i zapachy stamtąd dochodzą).
A wczorajszej nocy było pandemonium. Nie wiem, kto zaatakował pierwszy, ale wygląda na to, że kocur Wanilię. Ta broniąc się przegalopowała przez całe mieszkanie, pozbawiła Cynamona kłaka sierści i pazura i zesikała podłogę w mieszkaniu (prawdopodobnie podczas ucieczki, z przerażenia).
Gdy tylko poczuje Cynamona rozlega się głuche warczenia, a gdy kocur się zbliży, to kicia dostaje szału nie wiedząc, czy ma uciekać, czy atakować. W efekcie najpierw atakuje, a gdy Cynamon zaczyna się bronić, to ucieka... Nawet będąc w zamknięciu kicia rzuca się usiłując uciec przed kocurem. Staram się wiec, by jak najmniej przebywały w jednym pomieszczeniu. Nawet kuwetę drugą wyciągnęłam...
Oczywiście pierwszą reakcją było odseparowanie kotów (zamiennie siedzą jeden w transporterze w łazience, drugi w pokoju w mieszkaniu). Kolejnym krokiem będzie udanie się kolejno do weta. Najpierw kocur (kastracja i pazur), potem kicia.
Czy ktoś z Was spotkał się już z takimi zachowaniami wśród kotów? Czy wzajemna agresja wynika z rozbudzenia w kocurze naturalnej chuci? Do incydentu z wczorajszej nocy pomiędzy kotami nie dochodziło aż do takich "awantur". Owszem, zdarzało się, że któryś dostał po głowie za wyjadanie z miski, albo za brak chęci do zabawy... Ale nigdy aż tak, żeby nie mogły być obok siebie w jednym pomieszczeniu!!!
Boję się, że ciężko będzie pogodzić teraz dwa futra...