Punio się naprawił już we czwartek, wczoraj był obserwowany i on, i pogoda oraz śledzone prognozy. Miało być 11 stopni

. Oczywiście wyszło piękne słońce, więc zebraliśmy się i jesteśmy na wsi

.
Piękne słońce, jak zachodziło za chmury robiło się nieco chłodniej, ale też przyjemnie.
Do synoptyków należałoby strzelać jeszcze szybciej niż do rowerzystów (to chyba wystarczy za odpowiedź dla Tosiuli

).
Koty zachwycone, w domu zagrzane, pachnie goździkami, bo od razu wykorzystałam piec i zrobiły się gruszki w syropie cukrowo-octowym, w końcu się wyśpię, mam trochę z przypadku nową maszynę do szycia, która nieźle szyje (no dobra, na razie to raczej skuter niż ferrari, ale to może w zimie) i przynajmniej tydzień wakacji

.