» Śro sty 26, 2005 22:39
To już 24 dni.
Sylwester coraz bardziej przypomina KOTA. Apetyt mu dopisuje i nabrał trochę ciałka. Do kuwety regularnie uczęszcza. Na rezydentów prycha i warczy, ale chyba tylko dla zasady. Po mieszkaniu porusza się już swobodnie. Najbardziej cieszą mnie chwile spędzone z nim sam na sam. Potrafi się pięknie bawić. Przerobiliśmy drapanie w drapak wielokrotnie (okazuje się, że te drapaki są liche), zabawę kulką z papieru (Sylwek uwielbia się nią bawić pod warunkiem, że rzucam kulką co jakiś czas), zabawa w a-kuku bardzo go zaintrygowała i za każdym razem przybiegał sprawdzić gdzie się chowam (a może sprawdzić czy już mi odbiło), w polowaniu na moją rękę wykazał się wielką delikatnością (myszy w ten sposób nie zadusi). Jeszcze często prycha i warczy na mnie, ale nie zwracam na to uwagi. Z Sylwestrem da się żyć pod jednym dachem. Nikuś czuje się dość dobrze, lecz obawiam się, że objawy choroby wrócą. Co jakiś czas za wampiryzm ląduje w areszcie łazienkowym a za nocne wybryki ma karcer pod kołdrą. Na Sylwka jeszcze nie napadł w swój wyspecjalizowany sposób. Kilka razy dotknął go łapką i Sylwester podniósł taki alarm, że Nikuś się przestraszył. Generalnie fajnie jest tylko, kiedy ja się wyśpię.
<=klik