dziś jako przysmak zaoferowałam Lunie żółtko- nie byle jakie, bo od wiejskich, wychodzących kurek. Piękne, pomarańczowe żółtko...
Luna podeszła do miski- niuh, niuh... FOCH
Phi! Też mi! Nawet przez chwilę nie zastanowiła się, czy może by tak liznąć, zasmakować- nic
teraz śpi niewzruszona
zastanawiam mnie to picie wody, jak Ją nakłonić
miałyśmy próbę z kapiącym kranem







Łojejku! 
