» Czw sie 22, 2013 9:37
Re: u nas cz. II nowy etap: Tymczasiątka...
Tymczasowanie to strasznie ciężka sprawa.
Podziwiam te wszystkie prawdziwe Domy Tymczasowe, które pomagają licznym rzeszom kotów. Ja bym nie potrafiła.
Z każdym zwierzakiem mogłabym się dogadać. Nic właściwie mi nie przeszkadza.
Najtrudniejsze są choroby i adopcje.
Mamy wiele szczęścia, bo Ciepuniek poszedł do osoby znanej przez Martę. Kochającej koty, zaangażowanej i dobrej.
Ciapunio przywitał gości leżąc na ławie, jak lew salonowy. Zrobił wrażenie. Piękny duży kocurek.
Dał się pogłaskać. Po chwili wyczuł, że coś się święci i poszedł się schować za kanapę. Musiałam go zdradzić i zawołałam.
Przyszedł, jak zawsze rozmruczany na swoje imię. A potem musiałam go wpakować do kontenerka.
Niestety wpadł w panikę i zaczął płakać. Nie chciał dać się zamknąć. Żeby go uspokoić nakryliśmy kontener kocykiem. Nadal płakał.
W nowym domku jest przerażony. Wiem, że to normalne, ale serce się kraje. Tak bym chciała, by się już uspokoił. To jego dom.
Jaka szkoda, że nie da się mu tego wytłumaczyć. Jaka szkoda, że nie można mu przekazać, że to dla jego dobra.
