No to i ja coś napiszę... mój pierwszy post.
Jestem właśnie na etapie czekania na trzeciego kociombra. Już dorasta.
W początkowej fazie miał być 1 - czarny i mroczny. No i jest.
Piękna czarna kotka o wdzięcznym imieniu Fjara. Po czym jak mówiłam, że mam kota - kociarze mówili mi "jak się ma koty to trzeba mieć - przynajmniej - dwa co by się dobrze chowały" (to - przynajmniej - już budziło moje wątpliwości, czy dwa koty to oby wystarczająca ich liczba pod jednym dachem). Po niedługim czasie (nie minął nawet miesiąc) zaadoptowałam piękną szylkretkę z Fundacji. Otrzymała piękne imię Flooo od pchełki bo była troszkę zapchlona jak ją odbierałam. Przy czym drugiego kota chciałam rudego, ale że nie było to pomyślałam, że i trikolor ma coś z rudego.
Jednak cóż począć - rudy kot nie dawał mi spokoju. I tak bujałam się po ogłoszeniach, niby oglądając kotki. Ja swojego ślubnego też nie wiedziałam jak podejść - więc zapytałam wprost. O dziwo od razu się zgodził co mnie bardzo zdziwiło. Ślubny mówi o sobie, że nie jest zwolennikiem kotów. Ychy ... ale jakoś mu nie wierzę, a czemu - bo Flooo nauczył nosków eskimosków i widać, że jest to jego kotka. Mają do siebie takie samo podejście - taka miłość od niechcenia.
Też miałam miliard wątpliwości co do posiadania 3 kotów, a że to mieszkanie za małe (3 pokoje), a że wydatki większe etc. Ale wiem, że póki nie posiądę rudzielca to moje sumienie nie będzie spokojne. Z resztą rudy sam mnie znalazł. Koleżance całkiem przypadkowo się kotka okociła i jest jeden rudy pan w miocie, którego już zaklepałam.
Do dziś powiedziałam tylko najbliższym osobom o 3 kocie bo się wstydzę. Dziś nawet umawiając wizytę sterylizującą moje kotki wstydziłam się powiedzieć weterynarzowi o 3 kocie ( a chciałam porozmawiać o tej sterylce właśnie pod kątem adaptacji nowego kota - czy niewysterylizowane kotki lepiej zatolerują młodego). Teściowa też nic nie wie... dowie się jak zobaczy bo wcześniej nie zniosę jej gadania. O dwóch poprzednich też się dowiedziała jak przyjechała - po prostu wskoczyły na nią.
Najbardziej mnie martwi, że mam za małe mieszkanie. Na sterylizację kotek trochę sobie odkładałam. Kastracja będzie tańsza - więc też jakoś to będzie. Kuwety już mam 2 więc chyba się nie pogryzą. Jestem, też w trakcie zabudowywania balkonu - mój zdeklarowany antykotny ślubny zabuduje balkon.
Ten wątek tylko mnie utwierdził, że brać i nie patrzeć. Ja dam - tak myślę - dobry dom dla kotka, a reszta się ułoży. To, że koty mogą chorować już mnie nie przeraża. Moja czarna Fjara jakiś tydzień po tym jak trafiła do mnie dostała jakichś wyprysków na głowie - zaraz antybiotyk, leczenie - koszty. I co z tego - my też chorujemy, a biorąc zwierzaki trzeba się liczyć z odpowiedzialnością.
Reasumując - widzę, że nie ja jedna mam te wątpliwości w główce co do 3 kota (już mam nawet imię dla niego: Firer, pięknie prawda).