Strona 1 z 1

Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Pon kwi 21, 2025 20:44
przez Izabela1989
Witajcie kochani.

Zarejestrowałam się, bo potrzebuję pomocy z moim kotem Kaszmirkiem.
Przygarnęłam go z pewnej fundacji 4 lata temu jako kota niewidomego z epilepsją i innymi zaburzeniami neurologicznymi. 6 lat temu, kiedy miał rok, jego serce stanęło podczas zabiegu kastracji i stąd te problemy. W fundacji skonsultowano się z neurologiem, który przepisał mu wysoką dawkę fenobarbitalu, na którym funkcjonuje do dziś. Nikt nie robił mu ani tomografii, ani rezonansu - diagnoza była na podstawie wywiadu.
Chociaż minęło 6 lat od tamtego urazu, jakiś czas temu uznałam, że zrobię mu rezonans magnetyczny, tak na wszelki wypadek, badanie odbyło się zupełnie niedawno. W ostatni czwartek poszłam na konsultację do neurologa już po rezonansie i okazało się, że Kaszmir ma poważne wodogłowie, najprawdopodobniej niestety już od lat...
Weterynarz zaproponowała wszczepienie zastawki komorowo-otrzewnowej, stąd moje pytanie do Was. Z tego, co wiem, jest to zabieg wysokiego ryzyka - zakażenia, zapychanie się zastawek, usterki itp. Czy ktoś z Was ma kota po wszczepieniu zastawki i mógłby podzielić się tu swoimi doświadczeniami i przemyśleniami? Kaszmir nie jest już młodym kotkiem i jego funkcjonowanie spektakularnie się nie poprawi, poza problemami neurologicznymi ogólnie jest też słabego zdrowia, dlatego zastanawiam się, czy warto? W naszym przypadku celem zastawki byłoby tylko i aż pozbycie się bólów głowy, ale podobno jednak na ból przy wodogłowiu bardzo skuteczna jest gabapentyna. Może więc lepiej darować sobie zastawkę, a tylko zabezpieczyć go na stałe przeciwbólowo gabapentyną i niech żyje jak długo da radę, chociaż wiem, że to raczej będzie krócej niż gdyby miał zastawkę i obyłoby się bez komplikacji?
Nie wiem, co robić - i naprawdę nie chodzi mi o finanse, bo je jakoś wykombinuję, ale o ryzyko, bo Kaszmir na ogół źle znosi narkozy i zabiegi...
Czy ktoś z Was mógłby mi coś doradzić? Byłabym bardzo wdzięczna.

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Wto kwi 22, 2025 4:56
przez ASK@
Nie znam się ale podbiję wątek. Może ktoś zajrzy.
Kciuki dla Kaszmirka i dla Ciebie :strach:

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Wto kwi 22, 2025 7:19
przez Izabela1989
Dziękujemy. To taki cudowny kot, mimo że, niestety, jest mocno upośledzony...

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Wto kwi 22, 2025 10:05
przez lewel
Jesteś Wielka za to co zrobiłaś dla tego Stworzenia :201494
Izabela1989 pisze:Kaszmir na ogół źle znosi narkozy i zabiegi...

Po tym co się stało bałbym się jakiejkolwiek narkozy... Priorytetem jest ulżenie mu w bólu i polepszenie komfortu jego życia.
:ok: dla Ciebie i Kaszmirka :ok:

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Wto kwi 22, 2025 12:59
przez mziel52
Też jestem zdania, że operacja to ostateczność - trzeba wypytać wetów o nieinwazyjne metody polepszenia komfortu życia kota i rozwój choroby w dłuższej perspektywie.

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Wto kwi 22, 2025 15:13
przez Izabela1989
Podobno bez zastawki nie da się dużo zrobić. Można próbować sterydy albo leki na obniżenie ciśnienia czy diuretyki, takie jak Diuramid czy Torasemid, ale one pomagają tylko w łagodnych przypadkach, a Kaszmir, niestety, zalicza się do tych cięższych... Diuramid na pewno odpada, bo Kaszmir już go dostawał i po dwóch dawkach ciśnienie tak mu spadło i zaczęły się takie wymioty, że wylądował w szpitalu... Ogólnie żaden z tych leków nie może być stosowany długo, bo mają na dłuższą metę poważne skutki uboczne...

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Wto kwi 22, 2025 20:23
przez lewel
Izabela1989 pisze:Podobno bez zastawki nie da się dużo zrobić. Można próbować sterydy albo leki na obniżenie ciśnienia czy diuretyki, takie jak Diuramid czy Torasemid, ale one pomagają tylko w łagodnych przypadkach, a Kaszmir, niestety, zalicza się do tych cięższych... Diuramid na pewno odpada, bo Kaszmir już go dostawał i po dwóch dawkach ciśnienie tak mu spadło i zaczęły się takie wymioty, że wylądował w szpitalu... Ogólnie żaden z tych leków nie może być stosowany długo, bo mają na dłuższą metę poważne skutki uboczne...

Jeśli więcej niż jeden weterynarz to potwierdzi, to tak naprawdę będziesz miała odpowiedź na swoje pytanie. Ważna w tym przypadku jest przede wszystkim jakość, a nie długość życia zwierzęcia.
Jeśli są spore szanse na ulżenie mu w cierpieniu, to trzeba zrobić wszystko co należy, aby tak się stało. Z drugiej strony, lekarze też nie do końca wszystko są w stanie przewidzieć i dochodzi ta nieszczęsna narkoza...
Jeśli masz możliwość zasięgnij konsultacji innych weterynarzy, bez sugerowania zaleceń poprzednika. To da jakiś pogląd co robić i wtedy trzeba wybrać najbardziej optymalną opcję, która i tak będzie obarczona jakimś ryzykiem.

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Czw kwi 24, 2025 11:59
przez FuterNiemyty
Moze tu: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/genetycznewady
fundacja bedzie mogla podpowiedziec, jak wygladala skutecznosc/sensownosc zabiegu?
Wprawdzie tam gra szlao kociaki, ale zawsze wiedziec wiecej warto.
I to:
viewtopic.php?f=1&t=156995

Re: Wodogłowie: zastawka czy nie?

PostNapisane: Śro lip 09, 2025 9:36
przez marmaj73
Mam kota 12 lat z jamistością rdzenia i wodogłowiem. Doktor proponuję rozważenie wstawienia zastawki, ale informuję również o częstych problemach - zapychanie się zastawki. Trzeba też wiedzieć, że jest to zabieg (w odróżnieniu od zabiegu stosowanego u ludzi) jednorazowy, to znaczy zastawki nie da się wymienić na inną. Ogólnie słyszałem, że zwykle po wszczepieniu są problemy wymagające częstych wizyt, konsultacji i zabiegów. Ja podaję kotkowi od roku gabapentynę (3x dzienne po 50 mg) i metypred (aktualnie 4 mg/dobę). Na czczo również helicyd (5mg). Komfort życia kota wydaję się akceptowalny, oczywiście jest to kot niepełnosprawny (nie biega, wskakuje jedynie na krzesło). Tak naprawdę największym problemem jest konieczność regularnego podawania leków o określonych godzinach. Ja odnoszę wrażenie, że opóźnienie w podaniu gaby wyraźnie skutkuje pogorszeniem samopoczucia. Trzeba też wziąć pod uwagę skutki uboczne zwłaszcza sterydów. Ogólnie wydaję mi się że przedłużam kotu życie w jako takim komforcie. Operacji ze względu na cierpienie kota związane z samym zabiegiem nie planuję, Jeśli jesteś z Wrocławia lub okolic, to warto skonsultować to u prof. Wrzoska z NeuroTeam. To światowej klasy neurochirurg. I jeszcze jedno koszt (łączny) to pewnie ok. 15 tys.