Eutanazja. Skąd wiadomo, że to już czas? Podejrzenie raka tr
Dzień dobry. Zalogowałam się na forum, które podczytuję od dłuższego czasu, bo potrzebuję Waszej porady.
Mam 2 15letnie kotki. Jedna z nich już od roku zmaga się z różnymi chorobami. Zaczęło się od zapalenia pęcherza, potem wyszła jeszcze jakaś bakteria w moczu , ciężka do wyleczenia i kotka brała Clavoseptin przez 2 miesiące czy nawet dłużej. Brala tydzień, bo mialo pomóc. Po tygodniu nawrót, więc znowu brała i tak kikka razy, az wet kazał dać miesiąc jednym ciągiem. Nie wiem czy to zbieg okoliczności, ale od wtedy w sumie było coraz gorzej. Dodatkowo miała jeszcze rzadką kupę, ale nie wodę. Wtedy ważyła prawie 5kg (4.
.jesienią zauważyłam czarną maź w uszach. Na początku leczona na świeżba usznego . Dostała nexgard combo. Zero poprawy. Wet popatrzyl przez mikroskop i stwierdził drożdżaki. Oridermyl i acaryl zel. Poprawa średnia. W styczniu morfologia i biochemia, pełny panel parazytologiczny, bo kot zaczął widocznie chudnąć. I była mała aktywna. Myślałam że to z racji jej wieku i pogody. Z krwi niby nic specjalnego nie wyszło. Wet się upierał jeszcze na badanie moczu mimo iz cały czas wspominalam o luźnym stolcu. Zanim złapałam mocz, trafiłam do szpitala, nagła operacja. 3 miesiące zakaz jazdy samochodem, również jako pasażer. Ostatecznie znowu z kotem, tym razem do weta w innym mieście. Znowu pełne badania krwi, biochemia, morfologia, usg. Na usg jedna nerka mniejsza, ale to juz wyszło 2 lata wcześniej u innego weta. Schudła jeszcze bardziej, mało jadła, wyszło zapalenie trzustki. Codziennie kroplówki po kilka godzin, stos leków - amylactiv, acid balance, probiotyki miniflora, wit b12 w tabletkach, steryd. Przeciwbólowo gabapentyna. Był też wymaz z uszu i posiew ze skóry, bo dostała łupieżu, częściowo wylysiala na grzbiecie, to dopiero zobaczyłam kiedyś pod światło i sie przeraziłam. Z uszu nie wyszło nic, ze skóry jakaś bakteria, która może byc między innymi w surowym mleku. Dostała na to antybiotyk, co drugi dzień w zastrzyku. Po kroplowkach i sterydzie jadla jak wściekła. W nocy potrafiła budzić mnie co godzinę. Na początek karma gastro kattovit. Biegunka cały czas, czasami na końcu trochę świeżej krwi. Potem jakby chwilowa euforia opadła, znowu zjazd. Goraczka. Badania krwi-anemia, dostała hemovet. Dostała jakiś zastrzyk, po którym cały dzień kot jak nowy. Ale tylko jeden dzień. I nie wiem co to było. Czy to shotapen? Coś na gorączkę. Wskaznik trzustki niby wrócił do normy. Przytyła z 3.6 na 4.2kg. Dostała jeszcze geriatrivet oraz podskórnie antybiotyk w zastrzyku ktory dawaliśmy w domu, na biegunkę. Nic nie pomogło. Poszłam do innego weta, znowu u mnie w mieście. Niby to wszyscy polecani weci. Przejrzał badania wszystkie, stwierdził, że kot zagadka, zostawił sobie nawet na 2 dni, żeby jeszcze z kimś skonsultować. Zrobił znowu badania krwi plus na pasożyty krwi. Wyszły negatywne. I znów usg. Nic nie widać, ale 500zl poszło. Zmienił hemover na jakiś inny, tez na anemię. Mieliśmy jeszcze robić na toksoplazmoze, ale widziałam, że ten wet nie czuje się pewnie. Kolejna klinika w kolejnym mieście. Uznawana za najlepszą w okolicy, tutaj też polecana. Znowu pelna diagnostyka, morfologia, biochemia, zakazne, usg, rtg. W tym momencie koszty ogólne doszly do jakis 8000, bo przestałam już liczyć. Diagnoza triaditis. I początki zacmy. Odstawić wszystko, dostała metrovis i fortiflore. Przeciwbólowo nic! Pytałam o opiaty, po lekturze Waszego forum. Zmilczane. Gabapentyne odstawić, bo może ona wpływa na biegunkę. Po tej wizycie masakra z kupą kilka dni. Wróciła obsrana, bo zwieracze nie trzymały. Kot dostał jakis lek zwiotczajacy mięśnie do badania bo ponoć bardzo tam warczała, a to jest normalnie bardzo łagodny kotek. Po odebraniu zataczała się, płakała nad miską, bo musiała być tyle godzin na czczo, a ostatnio miała naprawdę wilczy apetyt. Przegłodzić ją to jest wyzwanie. I stała nad tą miską nie mogąc jeść. Myślałam że mi serce pęknie. Dopiero po kilku godzinach lek przestał działac i mogła zjeść, ale biegunka tragedia. Po tygodniu kontrola. Kot schudł z 4.2 do 4kg.Dostała jeszcze jakiś antybiotyk, bo jak trafila do nich to miała pęcherz pełny jak piłka. Ze może to już zmiany neurologiczne, że nie może się wysikać dopóki nie jest pełen. Na szczęście, ten antybiotyk pomógł. Sikanie wróciło do normy. W międzyczasie pojechałam z drugą kotką, bo tak bardzo się skupiłam na tej chorej, a tu druga nagle ból, kupa to sam śluz i krew - silna giardioza wyszła. Metrovis i fortiflora.
Po tygodniu obie na kontrolę i zmiana u obu na boflox. I dla tej pierwszej dodatkowo po naciskach onsior przeciwbólowo. Ale tez sugestia, że skoro nie ma po tym czasie poprawy to prawdopodobnie nowotwór trzustki. Na usg, a mają naprawdę dobre usg, nie widać guza, ale może być w formie rozsianej. Sugerują uśpienie. Uparłam się na opiaty. W jeden piątek dostała zastrzyk. W poniedziałek miała być kontrola plus ewentualnie uśpienie. Oni nie widzą szansy. Po opiacie, oprócz zataczania i zmulenia- zero poprawy. Nie pojechałam na uśpienie. Kot bardzo ładnie je, pije, myje się. Kupa książkowa, wreszcie ten Boflox pomógł. Ten onsior pomaga na pół dnia. Niby można go dac tylko przez 6 dni. Nie wiem, co robic. Widzę, że ją boli. Jak przeciwbólowy działa to wstaje, idzie sobie poleżeć na dworze, rozciąga się jak parówka na słońcu. Ale czytałam wszystko co znalazłam i wszędzie było, że kot przed śmiercią nie chce jeść, pić, nie myje się. Ona je pięknie. Dziś znów kiepski dzień, nie wstaje od wczoraj, jedzenie donoszę, tylko w nocy widziałam że była się napić, ale rano zjadła całą saszetkę bez problemu. Nie pasuje mi to do trzustki. Wymiotów też nigdy nie było. Gdybym była pewna diagnozy, to nie zastanawiałabym się. Dzwoniłam do pierwszego weta, u mnie w mieście, z pytaniem co przeciwbólowego mogą zaproponować. Tylko meloksykam. I skoro ten doktor (pytał się kto zdiagnozował) mówi, że nie ma nadziei, to trzeba go słuchać, bo to mądry weterynarz jest.
Rozpisałam się. Czytałam tu wszystkie wątki trzustkowe i triaditis i chyba wszystkie kończyły się odejsciem kota.
Czy Wasze doświadczenie dostrzega tu coś, co mogło być pominięte? Mimo leczenia stan zapalny się cały czas utrzymuje, wyniki wzrastaly zamiast malec. I od kilku dmi temp 38.8, głowa i uszy ciepłe bardzo w dotyku, az myślałam że moj termometr szwankuje, bo powinien pokazywać więcej.
Jeżeli trzeba jej ulżyć to zrobię to, tylko chciałabym mieć pewność że już nie mogę jej pomóc.
Mam 2 15letnie kotki. Jedna z nich już od roku zmaga się z różnymi chorobami. Zaczęło się od zapalenia pęcherza, potem wyszła jeszcze jakaś bakteria w moczu , ciężka do wyleczenia i kotka brała Clavoseptin przez 2 miesiące czy nawet dłużej. Brala tydzień, bo mialo pomóc. Po tygodniu nawrót, więc znowu brała i tak kikka razy, az wet kazał dać miesiąc jednym ciągiem. Nie wiem czy to zbieg okoliczności, ale od wtedy w sumie było coraz gorzej. Dodatkowo miała jeszcze rzadką kupę, ale nie wodę. Wtedy ważyła prawie 5kg (4.
Po tygodniu obie na kontrolę i zmiana u obu na boflox. I dla tej pierwszej dodatkowo po naciskach onsior przeciwbólowo. Ale tez sugestia, że skoro nie ma po tym czasie poprawy to prawdopodobnie nowotwór trzustki. Na usg, a mają naprawdę dobre usg, nie widać guza, ale może być w formie rozsianej. Sugerują uśpienie. Uparłam się na opiaty. W jeden piątek dostała zastrzyk. W poniedziałek miała być kontrola plus ewentualnie uśpienie. Oni nie widzą szansy. Po opiacie, oprócz zataczania i zmulenia- zero poprawy. Nie pojechałam na uśpienie. Kot bardzo ładnie je, pije, myje się. Kupa książkowa, wreszcie ten Boflox pomógł. Ten onsior pomaga na pół dnia. Niby można go dac tylko przez 6 dni. Nie wiem, co robic. Widzę, że ją boli. Jak przeciwbólowy działa to wstaje, idzie sobie poleżeć na dworze, rozciąga się jak parówka na słońcu. Ale czytałam wszystko co znalazłam i wszędzie było, że kot przed śmiercią nie chce jeść, pić, nie myje się. Ona je pięknie. Dziś znów kiepski dzień, nie wstaje od wczoraj, jedzenie donoszę, tylko w nocy widziałam że była się napić, ale rano zjadła całą saszetkę bez problemu. Nie pasuje mi to do trzustki. Wymiotów też nigdy nie było. Gdybym była pewna diagnozy, to nie zastanawiałabym się. Dzwoniłam do pierwszego weta, u mnie w mieście, z pytaniem co przeciwbólowego mogą zaproponować. Tylko meloksykam. I skoro ten doktor (pytał się kto zdiagnozował) mówi, że nie ma nadziei, to trzeba go słuchać, bo to mądry weterynarz jest.
Rozpisałam się. Czytałam tu wszystkie wątki trzustkowe i triaditis i chyba wszystkie kończyły się odejsciem kota.
Czy Wasze doświadczenie dostrzega tu coś, co mogło być pominięte? Mimo leczenia stan zapalny się cały czas utrzymuje, wyniki wzrastaly zamiast malec. I od kilku dmi temp 38.8, głowa i uszy ciepłe bardzo w dotyku, az myślałam że moj termometr szwankuje, bo powinien pokazywać więcej.
Jeżeli trzeba jej ulżyć to zrobię to, tylko chciałabym mieć pewność że już nie mogę jej pomóc.