Ściągnięcie płynu z guzka
Bąbel ma nowotwór. Lewą listwę ma wyciętą, ale i tak pojawiły się następne (bardzo żałuję, że zgodziłam się na pierwszą operację- może nie ruszany nie rozrósłby się tak mocno). Guzek pod paszką bardzo urósł, stwardniał i na pewno przysparza mały dyskomfort dla Bąbla w trakcie chodzenia.
Nigdy nie miałam zwierzaka z nowotworem i nie wiem czy moje szalone wyjście może mieć jakikolwiek pozytywny skutek. Specjalistą też nie jestem.
Zastanawiam się czy ściągnięcie płynu z tego guza może spowodować, że narobi się jakieś paskudztwo ? Płyn się na pewno znowu tam uzbiera, ale mam obawy czy aby nie szybciej i nie agresywniej. Nie wiem też czy potrzebna jest do tego jakaś narkoza ? Chcę jej jakoś ułatwić, poprawić komfort życia, bo chyba już powoli gaśnie
Guz jest widoczny w płucach więc operacji nie biorę pod uwagę, bo nie widzę sensu. Wytnę co jest, ale vetka z płuc go nie wyciągnie, z żeber też nie zeskrobie
U samej vetki jeszcze nie byłam.
Bąbel zaraz oficjalnie skończy 14 lat.
Nigdy nie miałam zwierzaka z nowotworem i nie wiem czy moje szalone wyjście może mieć jakikolwiek pozytywny skutek. Specjalistą też nie jestem.
Zastanawiam się czy ściągnięcie płynu z tego guza może spowodować, że narobi się jakieś paskudztwo ? Płyn się na pewno znowu tam uzbiera, ale mam obawy czy aby nie szybciej i nie agresywniej. Nie wiem też czy potrzebna jest do tego jakaś narkoza ? Chcę jej jakoś ułatwić, poprawić komfort życia, bo chyba już powoli gaśnie
Guz jest widoczny w płucach więc operacji nie biorę pod uwagę, bo nie widzę sensu. Wytnę co jest, ale vetka z płuc go nie wyciągnie, z żeber też nie zeskrobie
U samej vetki jeszcze nie byłam.
Bąbel zaraz oficjalnie skończy 14 lat.