Witam moj kotek umiera
Witam, jest to moj pierwszy w zyciu pobyt na forum dla kotow. Aktualnie posiadam JESZCZE kota, dlaczego jeszcze? Wlasnie sobie powoli umiera
Moj kochany kocius "Pikuś" 10 latek nigdy w zyciu nie chorowal do tego momentu. Jakies 2 tygodnie temu kocius nam sie "przytkal" a raczej tak myslelismy, nie chcial zbytnio jesc i nie mogl sie zalatwic
No to jak juz tak po 4 dniach widzimy, ze mu sie nie polepsza idziemy do weta i przypisal nam olej parafinowy. Faktycznie pomogl i wreszcie po 2 dniach sie zalatwil. Bolo widac kule siersci, to my zadowoleni, ze kociusiowi wszystko okej zyjemy dalej. Niestety cos z nim nadal bylo nie tak nie chcial jesc zbytnio byl taki osowialy i nie mial energii, doszedl jeszcze jeden problem... zaczal niesamowicie duzo pic. Czyli jedziemy znowu do weta i tam sie okazalo, ze jest zolty
Co wskazuje na problem z nerkami, myslalam ze cukrzyca jednak po zbadaniu krwi cukier w normie. Troszke wtedy sie ucieszylam, bo wiem ze cukrzyca jest nieuleczalna. Panie pobraly mu krew i na drugi dzien musielismy jechac po wyniki. Moi rodzice pojechali beze mnie, poniewaz bylam w szkole. Kiedy przyjechalam okolo 16 moja mama powiedziala mi, ze kicius ma raka watroby az 4cm i 1,5cm w jelicie. Swiat sie dla mnie zawalil, moj ukochany jedyny kocius bedzie musial odejsc
Nie moge sie pozbierac wiem, ze jeszcze troszke z nami pobedzie, ale jego osobowosc juz umarla... Nie bawi sie, nie przychodzi zawsze kiedy przychodze ze szkoly, nie chce ze mna spac woli byc sam... Teraz plaxze bez przerwy od wczoraj, kot dostal 10 zastrzykow wspomagajacych w tym sterydy, pani doktor powiedziala ze po tym powinien poczuc sie lepiej byc bardziej energiczny itp. Jednak pikus czuje sie coraz gorzej, nie widac u niego poprawy i nic nie zjadl dzisiaj. Wiem, ze trzeba bedzie go uspic, zrobimy to jednak w domu aby sie nie stresowal i odszedl w miejscu w ktorym zyl przez cale swoje zycie. Pytanie jak mu ulozyc jego ostatnie poslanie, widzialam, ze kladzie sie kwiatki wokol tego miejsca jednak nie wiem na czym to polega, jakby ktos mogl mi powiedziec. Nie moge sie pogodzic, ze to jego pierwsza i ostatnia choroba, nigdy nie chorowal zawsze byl zdrowu a tu takie cos. Jedno wiem, ze nie moglismy dla niego nic zrobic, rak jest w miaszu watroby dlatego gdybysmy to wczesniej wykryli byloby wiecej zaloby. Nie wydaje mi sie, ze go jakos boli bo normalnie chodzi pije tylko nie ma energii i zazwyczaj tylko sobie spi. Dalam mu jego ulubiona myszke zeby byla przy nim, chcialam sie z nim pobawic bylo widac zainteresowanie jednak brac sil sprawil, ze tylko obserwowal. Jest mi go strasznie zal nienawidze tego uczucia a gorzej bedzie przy usypianiu. Prosze jakies rady co zrobic w jego ostatnim dniu zycia. Caly czas mysle o tym jak sie z nim bawilam, jak rano biegal energicznie i mialczal po calym domu, jak ze mna spal pod koldra caly wyciagniety i zrelaksowany albo zakladal torbe po prezentach i obijal sie po calym domu
Jednak teraz jedyne co robi to spi, pije, wyproznia sie... nie chce do mnie przychodzic nie reaguje juz na zawolania. Wiem ze jego koniec jest blisko ale nie moge o tym myslec ma 10 lat w sumie to 10,5 lat. Prosze o jakies slowa pocieszenia, ze bedzie mu tam lepiej... takze jak ulozyc mu ostatnie poslanie albo jakies kwiatki (nie wiem na czym to polega moze sa jakies "rytualy") i co mam mu powiedziec w ostatnich dniach aby chociaz poczul ze go kochamy najmocniej na swiecie. Za odpowiedzi (jak jakies beda) dziekuje.
Nie moge sie pozbierac wiem, ze jeszcze troszke z nami pobedzie, ale jego osobowosc juz umarla... Nie bawi sie, nie przychodzi zawsze kiedy przychodze ze szkoly, nie chce ze mna spac woli byc sam... Teraz plaxze bez przerwy od wczoraj, kot dostal 10 zastrzykow wspomagajacych w tym sterydy, pani doktor powiedziala ze po tym powinien poczuc sie lepiej byc bardziej energiczny itp. Jednak pikus czuje sie coraz gorzej, nie widac u niego poprawy i nic nie zjadl dzisiaj. Wiem, ze trzeba bedzie go uspic, zrobimy to jednak w domu aby sie nie stresowal i odszedl w miejscu w ktorym zyl przez cale swoje zycie. Pytanie jak mu ulozyc jego ostatnie poslanie, widzialam, ze kladzie sie kwiatki wokol tego miejsca jednak nie wiem na czym to polega, jakby ktos mogl mi powiedziec. Nie moge sie pogodzic, ze to jego pierwsza i ostatnia choroba, nigdy nie chorowal zawsze byl zdrowu a tu takie cos. Jedno wiem, ze nie moglismy dla niego nic zrobic, rak jest w miaszu watroby dlatego gdybysmy to wczesniej wykryli byloby wiecej zaloby. Nie wydaje mi sie, ze go jakos boli bo normalnie chodzi pije tylko nie ma energii i zazwyczaj tylko sobie spi. Dalam mu jego ulubiona myszke zeby byla przy nim, chcialam sie z nim pobawic bylo widac zainteresowanie jednak brac sil sprawil, ze tylko obserwowal. Jest mi go strasznie zal nienawidze tego uczucia a gorzej bedzie przy usypianiu. Prosze jakies rady co zrobic w jego ostatnim dniu zycia. Caly czas mysle o tym jak sie z nim bawilam, jak rano biegal energicznie i mialczal po calym domu, jak ze mna spal pod koldra caly wyciagniety i zrelaksowany albo zakladal torbe po prezentach i obijal sie po calym domu 