Strona 1 z 1

Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pon gru 05, 2016 17:28
przez saaga
Moja koteczka trzy tygodnie temu miała wyciętego guzka na sutku. Dziś odebrałam wynik badania histopatologicznego. Niestety, według mnie wesoło nie jest. Pani doktor jest dobrej myśli, zaleciła kontrolę za pół roku ( usg, rtg), a do tego czasu sama mam obserwować i sprawdzać inne sutki oraz węzły.
W protokole badania dostałam taki opis: W badaniu mikroskopowym wycinka guza stwierdzono zmianę nowotworową o charakterze raka cewkowo - brodawkowatego ogniskowo naciekającego podścielisko, o stopniu złośliwości G2 (carcinoma tubullo - papillare G2). Zmiana przesłana do badania usunięta w całości.
Kotka póki co dobrze się czuje, przejawia normalną aktywność.
Czy ktoś z Was miał podobnie? Czego mogę się spodziewać? Co robić?
Ktoś pomoże?

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pon gru 05, 2016 20:20
przez megan72
Miałam 3 kotki z guzami sutków, czwarta żyje do tej pory, niedawno skończyła 15 lat. Wszystkie miały inny typ nowotworu - gruczolakoraka. Nie wiem niestety (albo stety) nic o raku cewkowo-brodawkowatym. Jedno co mnie zdziwiło, to że nie usunięto od razu u Twojej koty całej listwy. Jeżeli zmiana była mała i została usunięta w całości, to bądź dobrej myśli.

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pon gru 05, 2016 20:33
przez saaga
megan72 - dzięki wielkie za odpowiedź. U mojej Fiorusi guzek był malutki. Wyczułam go przy głaskaniu, zanim rozgarnęłam futerko i zobaczyłam, myślałam,że to kleszcz :oops: Zmiana była wielkość ziarnka groszku. Miała wycięte także dwa sutki obok, całej listwy nie. Kicia ma około 7 lat. Jest oczywiście wykastrowana, niestety w chwili zabiegu miała około 2 lat - w takim wieku ją znalazłam. Teraz najbardziej boję się tego, że czegoś istotnego nie zauważę, na coś nie zwrócę uwagi...

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pon gru 05, 2016 20:45
przez NITKA/KARINKA
Rysia Casicy miała ten typ histopatologiczny nowotworu
viewtopic.php?p=11214193#p11214193

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pon gru 05, 2016 20:55
przez saaga
NITKA/KARINKA - dziękuję. Na pewno przeczytam dokładnie.

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pon gru 05, 2016 20:56
przez megan72
Jakoś jestem przekonana, że teraz niczego nie przeoczysz.
Moja Mela pierwszą listwę miała wycinaną w wieku 8 lat. Potem był spokój, guzki na drugiej listwie pokazały się trzy lata później. To było 4 lata temu. od tego czasu - tfu, tfu, przez lewe ramię, mamy spokój.

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pon gru 05, 2016 21:03
przez saaga
Megan, dzięki za słowa otuchy. Mam nadzieję, że u Twojej kotki ten spokój będzie trwał jak najdłużej. Ja znalazłam moją Fiorusię 5 lat temu, postrzeloną, ze śrutem, pogryzioną, ogólnie mocno poturbowaną. Obiecałam jej, że odkąd jest ze mną, będzie już zawsze tylko szczęśliwa.

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Śro gru 07, 2016 21:01
przez kwiryna
:ok: :ok: :ok: :ok: trzymam kciuki. Mojej kocie pomóc nie zdążyłam, guz odkryłam dopiero gdy zdążył się rozpaść :( Ale wy się na pewno duużo będziecie miziać po brzuszku więc nic nie przegapisz :D

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Czw gru 08, 2016 19:02
przez saaga
Kwiryna dziękuję bardzo za kciuki. U nas guzek był malutki, nawet lekarze byli zdziwieni po otrzymaniu badania hist. - pat, że okazał się nowotworem.

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pt gru 09, 2016 10:27
przez casica
NITKA/KARINKA pisze:Rysia Casicy miała ten typ histopatologiczny nowotworu
viewtopic.php?p=11214193#p11214193

Niestety :(
To bardzo złośliwe świństwo. I niewiele można zrobić, czekać i modlić się albo zaklinać rzeczywistość, żeby się udało. I za to z całych sił trzymam kciuki.
Od diagnozy w sierpniu, co zacytowała NITKA, choroba trwała niewiele ponad rok, Rysia umarła 17 października
viewtopic.php?p=11610784#p11610784

Przed sierpniową operacją usunięcia guza zrobiłam Rysi rtg, było czyste, bez zmian - robiłaś? Jesli nie, zrób. Na rtg może nic nie wyjść, ale dla pewnosci lepiej zrobić.
W maju robiłam badania kontrolne - wszystko było w porządku, żadnych zmian. Ale wet ostrzegał mnie, że to o niczym nie świadczy, ostrzegał też, że przy tym rodzaju nowotworu rokowania są generalnie złe. No i niestety miał rację, byłam szczęśliwa, że nic się nie dzieje, okazało się jednak, że tylko pozornie.
Jedną rzecz możesz zrobić, ja niestety dowiedziałam się o tym zbyt późno. Witamina B17 znacząco opóźnia rozwój choroby i ponoć skuteczna jest bardzo właśnie przy guzach listwy mlecznej, trzeba jednak zacząć natychmiast, zanim pojawią się ewentualne przerzuty. I niech Cię nie zmyli, jak mnie, że w badaniach nic nie wychodzi. U Rysi do końca nic nie wyszło, ani w rtg, ani w usg, ani w cytologii i posiewie, ani nawet w badaniach krwi. Jedynym złym, wskazującym na przerzut objawem był gwałtowny spadek płytek krwi w tydzień po ujawnieniu sie choroby, a ta ujawniła się dosłownia z dnia na dzień.
Skontaktuj się z forumowiczką o nicku klaudiafj, popros o kontakt do jej weterynarz. Porozmawiaj z nią bo jest chyba jedynym wetem w Polsce, który stosuje B17 w leczeniu nowotworów, jest to bardzo ciepła i rozsądna wetka. B17 to żadne znachorstwo, w Niemczech zarejestrowana jest oficjalnie jako lek dla ludzi i podawana pacjentom onkologicznym. Spróbuj. Spróbuj koniecznie bo innej profilaktyki nie ma.
Przepraszam, że post mało optymistyczny, ale lepiej nie owijać w bawełnę. Mam ogromna nadzieję, że Wam się uda :ok:

Mam niewykorzystane opakowanie B17, gdybyś chciała mogę Ci wysłać w poniedziałek.

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pt gru 09, 2016 17:04
przez saaga
Casico, bardzo Ci dziękuję. Za to,że napisałaś, choć być może wspomnienie Twojej Kotki sprawiło Ci ból, za Twoją szczerość, która znaczy dla mnie więcej niż wszelkie pocieszanki. Dziękuję za chęć pomocy. Twoją historię walki z chorobą Rysi przeczytałam ze łzami w oczach.
U nas przed operacja było rtg i usg - wszystko o.k. Podobnie jak u Rysi, u mojej Fiorusi też obniżone są lekko płytki krwi. To dla mnie cenna informacja- mimo braku innych objawów będę kontrolować krew.
O B17 słyszałam, nawet pytałam o możliwość podawania moich lekarzy, jednak nie podchodzili do mojego pomysłu zbyt poważnie. I teraz mój dylemat - czy można ten preparat stosować bez bezpośredniego udziału weterynarza? Czy może nieść jakieś skutki uboczne?
Jeszcze raz Casico bardzo Ci dziękuję :1luvu:

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pt gru 09, 2016 17:51
przez casica
Co do płytek krwi. Fiorusia miała niedawno operację, może po prostu płytki krwi nie wrócily jeszcze do normy? U nas ten spadek był bardzo gwałtowny. Po ujawnieniu się choroby, przerzutu, w pierwszej morfologii płytki były ok, po tygodniu już był dramat. A przecież sama choroba, po ujawnieniu się przerzutu trwała wszystkiego 13 dni, tak błyskawicznie to się działo.

Co do B17. Szczęśliwie młoda wetka w mojej lecznicy jest bardzo otwarta na różne nowinki (ale nawet gdyby nie była i tak bym spróbowała). Okazało sie, że słyszała wcześniej o B17 i skuteczności jej stosowania, usiłowała dogrzebać się jakichś zasad, opisu jak stosować itp. Niestety nie ma czegoś takiego. Chciałam jej pomóc i nawet pytałam o to wetkę z Bytomia. Ta powiedziała mi, że dawkowanie opracowała sobie sama przy pomocy "ludzkiej" lekarki anestezjolog, która powiedziała jej o tym środku. Pierwszym pacjentem był własnie zwierz tej lekarki (zabij, nie pamiętam kot czy pies). Nie, B17 nie ma skutków ubocznych, nie zaszkodzi. Mnie bytomska wetka uprzedziła, że jeśli pojawią się wymioty albo biegunki, trzeba po prostu preparat odstawić i to wszystko. Tak niestety było u Rysi, zdążyłam jej podać dwie kapsulki :( Rozmawiałam z wetką dość długo. Mówiła mi, że zwłaszcza przy nowotworach tego typu co u Rysi (i u Fiorusi, jak się okazuje), B17 daje bardzo dobre rezultaty. No ale optymalnie jest zacząć stosowanie po operacji, zanim pojawią się przerzuty. B17 nie leczy, w znaczącym stopniu jednak hamuje rozwój choroby. A niestety nie wiadomo co tam w kocie drzemie bo diagnostyka nie jest tak rozbudowana jak ludzka :(
Dla nas bylo za późno, ale na Twoim miejscu bezwzględnie bym spróbowała. Kitusia klaudiifj daje radę i specyfik ten wyraźnie powstrzymał rozwój choroby. A guz Kitusi jest nieoperacyjny. Warto, absolutnie warto spróbować.

Propozycję podtrzymuję jeśli zechcesz stosować ten preparat.
Tak, smutno mi o tym pisać, ale może warto, może jakis kot dzieki temu da radę :) :ok:

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pt gru 09, 2016 18:06
przez saaga
Kochana, jeszcze raz wielkie dzięki! Za wszystko, co w tej chwili dla mnie robisz. Chętnie spróbuję B17! Proszę, podaj mi koszty, jakie miałbym Ci zwrócić i dane do przelewu na priv.
U nas właśnie te płytki były niższe, ale przed operacją. Wyszły 125 przy normie 200-600. Powiedziano mi wtedy, że to może świadczyć o odwodnieniu. Będę więc na to zwracać uwagę, kontrolować częściej, nawet już u mnie na miejscu, a nie w klinice w Lublinie (bo tam była operacja i usg).
W całej tej sytuacji pociesza mnie to, że guzek był naprawdę malutki i wycięty z bardzo dużym marginesem zdrowej tkanki.

Dziękuję Ci jeszcze raz!

Re: Kotka z nowotworem sutka

PostNapisane: Pt gru 09, 2016 20:39
przez casica
Wysłałam Ci pw :)