Strona 1 z 1

Nowotwór nerek

PostNapisane: Czw sie 25, 2016 14:07
przez pauletta
Witam Was drodzy kociarze,

Jestem tutaj pierwszy raz i przychodzę z głębokim smutkiem, ponieważ we wtorek musieliśmu uspic naszego kota Marcina :( Kot był niewychodzacy, miał dopiero 4 lata i kilka miesięcy. Przez ostatnie 4 tyg był u moich rodziców, ponieważ mieliśmy wyjazdy. W poniedzialek zabraliśmy go od rodziców, którzy powiedzieli, że od 2 dni bardzo mało jadł albo w ogóle. Tydzień temu zauważyłam, że był chudszy, ale czasem tak miał, że zmniejszyliśmy mu ilosc karmy (weterynarz kazała) no i zrzucil troszkę. Ale nadal jadł itp. We wtorek z rana pojechaliśmy do dwóch weterynarzy. Okazało się, że ma nerki 9 cm, a powinny mieć 3 cm i wszystkie węzły chłonne powiększone... :( Na pewno wiecie jaki ból czuję w sercu... Kreatynina wynosiła 10 przy normie 1,7. Kroplówki mogłyby sprawić, że zacząłby jeść, ale nie wiadomo. Pierwsza weterynarz powiedziała, że mogą go nawet zabić i że kolejne dni to po prostu będzie męka i umrze z głodu. Straszne to było, bo normalnie chodził i leżał u weta chociaż wygladał źle i nie umiałam zdecydować, żeby go uśpić. Tak strasznie było mi go żal, że będzie się głodził :(

Ale dlaczego to piszę...
30 czerwca miał ostatnią wizytę domową, ponieważ byl tak wystraszony wychodzeniem na podwórko, że nie dalibyśmy rady jechać z nim do weta. A w dzień uśpienia ZERO stresu, jak nie on... :( przy tej wizycie dostał lek sterydowy ponieważ drugi raz w swoim zyciu miał problemy skórne, strupki, drapał się, ale w lipcu wrócilo wszystko do normy. Normalnie go weterynarz zbadała (tak mi sie prynajmniej wydaje). Powiedzcie mi, czy to u kota się tak szybko rozwija? Naprawdę nie dało się wyczuć wcześniej, że nerki są powiększone, że coś jest z węzłami? Powiedziała, że jeśli byłyby to SAME nerki albo jedna to da się coś zrobić, ale przerzuty na węzły to już katastrofa. Naprawdę w 1,5 miesiąca to wszystko tak tam sie mogło zmienić?

Napiszcie mi, proszę. Kiedy znowu będę miała kota, a mam nadzieję, że to nastąpi, bo póki co nie umiem o nim zapomnieć, to nie chcę takich sytuacji. Chcę powiedzieć weterynarzowi, żeby zbadał, żeby sprawdził dokładnie. Nie chce go pouczać, ale po prostu jestem w szoku, że miał badanie i nic nie dało się wyczuć!

Będę wdzięczna...

Re: Nowotwór nerek

PostNapisane: Wto wrz 06, 2016 21:37
przez Perrpetua
Jeśli nowotwór nerek był stwierdzony wyłącznie na podstawie ich powiększenia, to najlepiej byłoby, żebyście przed przygarnięciem kolejnego kota poszukali lepszego weterynarza w swojej okolicy.

Taka wysoka kreatynina, powiększone nerki i węzły chłonne mogły być objawami ostrego zapalenia nerek a nie nowotworu, ale bez innych badań -np moczu czy bad.histopatologicznego teraz można sobie gdybać.

Re: Nowotwór nerek

PostNapisane: Śro wrz 07, 2016 16:36
przez klaudiafj
Można kota stracić bardzo szybko, rak czasem rozwija się błyskawicznie, miesiąc i kota nie ma, a nieraz i szybciej. Nas to spotkało :(

Re: Nowotwór nerek

PostNapisane: Wto wrz 13, 2016 7:17
przez pauletta
Perrpetua pisze:Jeśli nowotwór nerek był stwierdzony wyłącznie na podstawie ich powiększenia, to najlepiej byłoby, żebyście przed przygarnięciem kolejnego kota poszukali lepszego weterynarza w swojej okolicy.

Taka wysoka kreatynina, powiększone nerki i węzły chłonne mogły być objawami ostrego zapalenia nerek a nie nowotworu, ale bez innych badań -np moczu czy bad.histopatologicznego teraz można sobie gdybać.


Nie było badania moczu, badała właśnie tylko krew... Ja byłam w szoku że 1.5 miesiąc wcześniej był badany i kot zdrów a nagle w kilka dni koniec....

Re: Nowotwór nerek

PostNapisane: Pon paź 03, 2016 13:23
przez Blue
Nowotwór nerek nie objawia się tym że obie się symetrycznie powiększają, szczególnie jeśli nie widać w nich konkretnego guza. Również nie widzę większego powiązania powiększenia wszystkich (?) węzłów chłonnych z nowotworem jako takim.
Nie chcę gdybać o ewentualnych straconych szansach kocurka - bo całkiem możliwe że ich nie miał, tyle że z innego niż nowotwór powodu. To mogła być aktywna któraś z paskudnych wirusówek (uogólniony odczyn zapalny w węzłach chłonnych za tym mocno przemawia - a także za toczniem), mogło być fatalne zatrucie (jeśli powiększone były węzły w jamie brzusznej), ale nie sądzę by to był nowotwór.
Chyba że w usg wyszło coś co go ewidentnie sugerowało.

Zgadzam się jednak z opinią wyrażoną wyżej - rozejrzałabym się za jakimś wetem który jednak ma w sobie żyłkę walki.
Nie usypia kota który się dobrze czuje nie dając mu szansy.
Chyba że wet wiedział cos więcej niż nam napisałaś, w usg wyszły jakieś paskudztwa.
Bo może powód do takich decyzji był.

Żeby nie było - myślę że sytuacja naprawdę była bardzo poważna i być może walka dałaby Wam tylko trochę wiecej czasu albo by i tego nie wyszarpała od losu.
Ale na przyszłość jednak warto mieć weta który nie poddaje się zbyt szybko.