Strona 1 z 5
Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Pt cze 24, 2016 20:49
przez Goros84
Witam.
Chciałbym Was zapytać, czy może ktoś miał taką sytuację, jaką ja przechodzę ze swoją Kiką.
Mianowicie kotka w kwietniu skończyła 2 lata. 28 lutego tego roku przeszła zabieg sterylizacji, zabieg był przeprowadzony ekspresowo ponieważ dzień przed sterylizacją zdiagnozowano u niej ropomacicze. Jakiś miesiąc temu zauważyłem gulkę na sutku - po rozmowie z żoną zbagatelizowaliśmy sprawę sądząc, że to jakiś efekt uboczny sterylizacji. Jednak dziś zauważyłem, że guzek jest większy i troche idzie na bok od sutka. Po wizycie u weterynarza wyrok - nowotwór gruczołów mlecznych i mastektomia, zasięgnąłem opinii u innego weterynarza i Pani stwierdziła, że to jest duża ilość bardzo drobnych guzków i że to może być stan zapalny. Można spróbować leczyć antybiotykami, mogą to być też jednak zmiany nowotworowe - Pani doktor nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić.
Jestem załamany bo nie wiem co robić, boję się robić mastektomie bo może to nic nie dać a tylko kotek bedzię się męczył te ostatnie dni swojego życia. A jesli to tylko jakis stan zapalny to szkoda męczyć zwierzaka robiąc mastektomie. Pomóżcie co robić?
Dziwi mnie fakt wystąpienia guzków powiedzmy 2 miesiące po ostatniej wizycie po sterylizacji. Czy w trakcie niespełna 4 miesięcy od sterylizacji mógł wystąpić nowotwór? Przeciez u wysterylizowanych kotek ten nowotwór nie występuje.
Doradźcie... W poniedziałek Kika ma badanie krwi u weterynarza, który ją sterylizował. Próbować leczyć antybiotykami czy szybka mastektomia bo każdy dzień się liczy. Z tego co wyczytałem to jest praktycznie 0 szans na całkowite wyleczenie,
Co robic ?

Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Pt cze 24, 2016 22:56
przez Goros84
Poza tym kika biega, je, załatwia się itp bez problemów. Jak normalny zdrowy kot aż trudno uwierzyć, że jej coś dolega.
I jest jeszcze jedna sprawa - w styczniu urodziło się nam dziecko. Kika zawsze była pieszczochem i po przyjsciu na swiat dziecka momentalnie przyszły te problemy z ropomaciczem. Teraz Kika jest tez bardzo zaangazowana w opieke nad malcem, spedza przy nim duzo czasu, lezy przy łóżeczku. Moze to wszystko to zmiany hormonalne albo jakas ciaza urojona?
Ten wet, ktory sterylizowal zażadził mastektomie kompletna jednej strony a po 4 tygodniach drugiej. Przeciez po tym wszystkim co to za zycie bedzie a i tak nie wiadomo czy cos da.
Doradzcie prosze

Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Sob cze 25, 2016 1:18
przez ankacom
Moja kotka trafiła do mnie jak miała 10 lat lub więcej tak ocenili jej wiek weci.
Nie była wysterylizowana. Po sterylizacji zauważyłam drobne guzki przy sutkach.
Na początku 2014 roku miała usunięte obie listwy mleczne i wszystko jest w porządku.
Biega, bawi się.
Przeciez po tym wszystkim co to za zycie bedzie
Nie rozumiem czemu tak piszesz.
Przeciez u wysterylizowanych kotek ten nowotwór nie występuje.
Trzeba było wysterylizować ją przed pierwszą rują to nie byłoby ropomacicza i nowotworu.
Nie wiem od kiedy masz kotkę ale pewnie do momentu sterylizacji albo rodziła albo miała ruje wyciszane hormonami no i niestety masz takie efekty.
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Sob cze 25, 2016 8:07
przez Goros84
Właśnie nie miała tak mocnych rui zeby konieczna była sterylizacja bo była spokojna, młodych nigdy nie miała. Kotke mam od czerwca 2014 - steryizacja 28 luty 2014.
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Sob cze 25, 2016 9:53
przez ASK@
Goros84 pisze:Właśnie nie miała tak mocnych rui zeby konieczna była sterylizacja bo była spokojna, młodych nigdy nie miała. Kotke mam od czerwca 2014 - steryizacja 28 luty 2014.
Kastracja zawsze jest konieczna. Zrobiona przed pierwszą rujką
daje ponad 90% szansy ,że kotka nie będzie miała raka listew mlecznych.

O ropomaciczu i wyniszczajacych organizm rujkach nie wspomnę.
Grudki mogą być grudkami tłuszczu ale mogą być także rakiem.
Cyba wkradł się bład w twoich wyliczeniach. Skoro miałaś ją od czerwca 2014 to kastracja była w lutym 2015/2016 ? Wypada na 2016 sądząc z zapisku w pierwszym poście.
Poza tym to była kastracja? nie sterylka?
Kastracja to usunięcie wszysskiego i kota nie ma szans na rujki i ropmacicze. Sterylka to przecięcie/podwiązanie jajowodów (najprościej mówiąc) przy pozostawieniu macicy. Rujki są ale kota nie zajdzie w ciążę. Jestem zawsze a wycięciem wszystkiego czyli kastracją. Co masz wpisane w książeczkę?
Ja cięłabym już i teraz. Czym dłuzej sie czeka z zabiegiem tym większe niebezpieczeństwo "rozlania" się guzków a przez to obszar do wycięcia jest większy. Niestety, musicie się liczyć z tym ,że druga strona za jakiś czas może być także do operacji. To młoda kotka więc ma wielkie szanse na zwalczenie wszystkiego jeśli da się jej szansę.
Takie są skutki za późnej kastracji.
Wycnek wyślijcie na hispatologię.
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Sob cze 25, 2016 11:04
przez Goros84
Tak - to była kastracja.
Byliśmy dzisiaj u weta, zrobilismy rtg płuc, pobrano krew i co najwazniejsze: Według weta to są gruczolaki, które z czasem mogą się przekształcić w gruczolakoraki (to jest złosliwe) wet był za tym żeby wyciąć istwy mleczne i to podobno nie prowadzi do przerzutów jak sie za wczasu wytnie, natomiast narazie kika dostała antybiotyk i jutro tez jedziemy i moze te guzki się cofna same. W poniedzialek wyniki badania krwi.
A najwazniejsze wet powiedział że nie jest tak źle i to nie wyrok.
RTG płuc nie wykazał przerzutów - wiec poki co bedzie podawany antybiotyk i sprawdzimy czy guzki sie cofna.
Wiem że popełniłem błąd nie kastrując kotki od razu ale teraz czasu nie cofne, jak pisalem wyzej kotka miała spokojny przebieg rui - nie dostawała zastrzyków i ogólnie spokojna była, więc nie widzielismy potrzeby jej okalczania (teraz wiem ze to nie okaleczanie tylko dla jej zdrowia)
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Sob cze 25, 2016 17:58
przez ankacom
Jeśli zdecydujesz się na operację to pamiętaj, że najbezpieczniej jest usunąć całe listwy mleczne a nie pojedyncze guzki. Cięcie jest bardzo duże ale jak moja starsza kotka dobrze to zniosła to Twoja też da radę.
Trzymam kciuki za koteczkę.

Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Sob cze 25, 2016 22:47
przez Goros84
Dziękuję za słowa otuchy, mam straszne wyrzuty sumienia, że naraziłem Kikę na to wszystko przez brak kastracji. Jakos ubzdurałem sobie że okalecze ją tym zabiegiem, nie zdając sobie sprawy z problemów jakie niesie jego brak. Wet powiedział, że jeśli te guzki się nie cofną to zoperuje obie listwy, jeszcze wczoraj myślałem że to tylko wydłużania męki kotki ale już wiem że warto i będziemy robić wszystko żeby Kika wyzdrowiała i wyzdrowieje! Najważniejszy brak przerzutów, młody organizm i fakt braku przerzutów. Na razie zobaczymy może antybiotyk cofnie to wszystko ale i tak myślę, że czeka ją zabieg usunięcia obu listw - jak to okreslił wet "prewencyjnie" bo to moze nawracać.
Po dzisiejszym dniu jestem pełen wiary i sił do walki żeby Kika była zdrowa
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Sob cze 25, 2016 23:14
przez myamya
W przypadku nowotworu listwy mlecznej czekanie z zabiegiem to idiotyzm.
To potwornie złośliwe nowotwory, dające łatwo przerzuty.
U kotek, które nie były wycięte przed pierwszą rują, guzy w rejonie listwy mlecznej z reguły są nowotworami, i w druzgocącej części przypadków są to nowotwory złośliwe (gruczolakoraki). Jak weterynarz stwierdził, że to gruczolaki?
Zamiast bawić się w leczenie antybiotykiem, idź do ogarniętego weta, niech zrobi biopsję cienkoigłową i pośle do badania histopatologicznego. To jest szybki i niekłopotliwy zabieg (wet pobiera próbkę komórek z guza za pomocą grubej igły), niech wet zadzwoni do labu i poprosi, żeby zrobili his-pat na cito, to w parę dni powinny być wyniki.
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Nie cze 26, 2016 11:20
przez ASK@
myamya pisze:W przypadku nowotworu listwy mlecznej czekanie z zabiegiem to idiotyzm.
To potwornie złośliwe nowotwory, dające łatwo przerzuty.
U kotek, które nie były wycięte przed pierwszą rują, guzy w rejonie listwy mlecznej z reguły są nowotworami, i w druzgocącej części przypadków są to nowotwory złośliwe (gruczolakoraki). Jak weterynarz stwierdził, że to gruczolaki?
Zamiast bawić się w leczenie antybiotykiem, idź do ogarniętego weta, niech zrobi biopsję cienkoigłową i pośle do badania histopatologicznego. To jest szybki i niekłopotliwy zabieg (wet pobiera próbkę komórek z guza za pomocą grubej igły), niech wet zadzwoni do labu i poprosi, żeby zrobili his-pat na cito, to w parę dni powinny być wyniki.
zgadza się.
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Nie cze 26, 2016 16:14
przez ewa_mrau
ASK@ pisze:myamya pisze:W przypadku nowotworu listwy mlecznej czekanie z zabiegiem to idiotyzm.
To potwornie złośliwe nowotwory, dające łatwo przerzuty.
U kotek, które nie były wycięte przed pierwszą rują, guzy w rejonie listwy mlecznej z reguły są nowotworami, i w druzgocącej części przypadków są to nowotwory złośliwe (gruczolakoraki). Jak weterynarz stwierdził, że to gruczolaki?
Zamiast bawić się w leczenie antybiotykiem, idź do ogarniętego weta, niech zrobi biopsję cienkoigłową i pośle do badania histopatologicznego. To jest szybki i niekłopotliwy zabieg (wet pobiera próbkę komórek z guza za pomocą grubej igły), niech wet zadzwoni do labu i poprosi, żeby zrobili his-pat na cito, to w parę dni powinny być wyniki.
zgadza się.
potwierdzam, nie ma na co czekać!
---
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Nie cze 26, 2016 20:55
przez Goros84
Tylko kazdy guz jest inny i podczas biopsji mozna trafic na guz nie złośliwy, a drugi jet złośliwy. Musieliby wszystkie guzy zbadac. A jest ich około 7. Jedynie wycinek listwy oddany do badania histopatologicznego jest miarodajny. Nie wiem - ten wet do którego jeżdżę ma dobrą renomę to nie jest jakiś "gminny znachor." Twierdzi, że codziennie po 5 zabiegów tego typu wykonuje.Jutro z nim porozmawiam po wynikach badań krwi.
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Nie cze 26, 2016 21:26
przez ASK@
Goros84 pisze:Tylko kazdy guz jest inny i podczas biopsji mozna trafic na guz nie złośliwy, a drugi jet złośliwy. Musieliby wszystkie guzy zbadac. A jest ich około 7. Jedynie wycinek listwy oddany do badania histopatologicznego jest miarodajny. Nie wiem - ten wet do którego jeżdżę ma dobrą renomę to nie jest jakiś "gminny znachor." Twierdzi, że codziennie po 5 zabiegów tego typu wykonuje.Jutro z nim porozmawiam po wynikach badań krwi.
skonsultuj się jeszcze z innym. Nie zapomnij zabrać ze sobą rozpiski co kot dostaje i wyników badań.
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Nie cze 26, 2016 22:47
przez megan72
Goros, historia Twojej koty przypomina mi początki Melisy u mnie. Link do wątku w podpisie, guzy ujawniły się chyba koło 21 strony. Jak masz ochotę poczytaj. Na zachętę dodam, że Melisa jest już po dwóch mastektomiach (obie listwy), niedługo skończy 15 lat i ma się świetnie.
A lekarzowi, który guzki przelecza antybiotykiem, nie ufałabym za grosz. Antybiotyk to środek bakteriobójczy - tylko i aż. Nic ponadto. Jak miałby zlikwidować jakikolwiek nowotwór? To niepotrzebne osłabianie kota przed operacją.
Chirurga zapytaj , czy ma narkozę wziewną, oszczędzającą dla nerek. Ważne, by umiał tak wypreparować guzy, aby ich nie porozwalać, żeby komórki nowotworowe nie miały szans rozprzestrzenić się po reszcie kota. Trzymam kciuki.
edit:
Na biopsję szkoda kasy, to badanie jedynie fragmentu guza, a przy okazji można roznieść komórki - ewentualnie nowotworowe - po całym organizmie. Ciąc u dobrego chirurga i już!
Re: Gulki na brzuszku. Czy to musi być rak?

Napisane:
Pon cze 27, 2016 9:06
przez Goros84
Dzisiaj jade do weta i zapytam czy jest sens neutralizowac te guzki antybiotykami, bedziemy znali wyniki badan krwi i podejmiemy decyzje o operacji.