Tak jak obiecałam opiszę historię Cziki.
Nie założyłam jej wątku, bo zwyczajnie nie zawsze mam czas pilnować wątków.
Ale chyba założę to może więcej osób się nią zainteresuje.
Przede wszystkim to jest mój osobisty kochany kot i trochę mi nie zręcznie byłoby brać pieniądze od fundacji, bo lepiej żeby dołozyła innym kotom, które domów nie mają lub mają tylko tymczasowe.
Tak więc my pieniążków nie chcemy!Ewentualnie jeśli ktoś chce pomóc to zapraszam do bazarku z portretami.
Czika ma 2,5 roku w kwietniu.
Jest buraskiem

Od kilku tygodni z dnia na dzień coraz mniej jadła i zaczęło mnie to martwić.
Poszłyśmy do Pani Wet i zapisała tableteczki na żołądek. Nie pomogły.
Następnie w okolicach lewego uszka zaczęła linieć, a właściwie łysieć.
Ma coraz mniej sierści w tym miejscu przy wejściu do ucha. ( Zrobię zdjęcie i wrzucę do bazarkowego wątku).
I w następnej kolejności Pani Wet wymacała nabrzmiałą wątrobę. Powiedziała, że badania krwi i usg niezbędne.
Badania odbyły się tydzień po tej wizycie(w piątek 25 lutego).
Wyników krwi jeszcze nie ma, ale na usg Pani Wet znalazła guza wielkości paznokcia palca wskazującego. Powiedziała, że można poczekać aż się powiększy i dopiero usunąć ale może to przysporzyć kotu cierpienia i brak apetytu, tak więc zabieg będzie wykonany niedługo, na termin mamy się dokładnie umówić przy wizycie kontrolnej w środę bo wtedy mają być wyniki badań krwi.
Będa jeszcze zrobione badania czy przerzutów nie ma.
Tak więc koszty nie są niskie, a jeszcze będzie ich więcej...
bo antybiotyk, bo leki przeciwbólowe, bo kontrolne usg i badania krwi, itd...
Miałam na stanie kotkę którą ciachnęłam i wzięła ją moja sąsiadka na stałe, Fuks, którego też mam na tymczasie już prawie w nowym domku u mojej serdecznej psiapsióły, ale jeszcze z nią negocjuję o warunki
