Też tak myślę...
Tym bardziej że po takim przycięciu powstaje rana. Kolejne cierpienie

Guz jest rozrośnięty, uciska na oczodół (to zwykle powoduje duży dyskomfort

, pewnie zajęta jest kość co powoduje ból), są przerzuty, kotka ma problem z jedzeniem, jest wyniszczona, źle reaguje na podawanie leków, jest mocno obciążona somatycznie, co używanie wielu z nich uniemożliwia

To czyni terapię paliatywną bardzo trudną

A leczenie nigdy nie powinno być gorsze niż choroba - w przypadku leczenia paliatywnego ono powinno ograniczać cierpienie i stres a nie je powodować

Trzeba pamiętać że cierpienie to nie tylko ostry ból gdy zwierzę ewidentnie cierpi, piszczy, siedzi i dygocze, zawodzi.
To także dyskomfort spowodowany guzem wysadzającym gałkę oczną, nowotworem w pyszczku.
Koty dosyć dobrze radzą sobie z bólem przewlekłym, do pewnego stopnia sprawiają wrażenie że go nie odczuwają dotkliwie, co jest możliwe, w naturze jest to mechanizm obronny, umożliwia przetrwanie do czasu wygojenia np. urazu. Ale po przekroczeniu tej granicy cierpią, tyle ze zwykle w milczeniu. Dużo śpią czy polegują, nie pozwalają się dotknać, tracą apetyt.
Przy tak zaawansowanym, rozsianym nowotworze jak u Twojej kotki, przy takim jej stanie - absolutnie bym sie nie zdecydowała na podcinanie guza w pyszczku - chyba że jest jakiś ewidentnie uszypułkowany, ale nie wydaje mi sie

Postawiłabym na leczenie paliatywne, silnie przeciwbólowe - gdyby było dla kotki dyskomfortem lub nie dało poprawy samopoczucia - to już chyba naprawdę czas na pożegnanie

Nie czekaj aż kotka będzie w naprawdę złym stanie. Ona nie jest w stanie Ci powiedzieć że ma już dość życia z uczuciem wysadzania oka, z paskudnym guzem w pyszczku, możliwe że z przerzutami w innych organach, nie tylko na brzuchu.
Postaraj się ocenić jej samopoczucie i komfort życia obiektywnie, nie życzeniowo.
Popatrz na gorsze chwile, pamiętając że polegiwanie i ospałość to także często objaw desperackiej próby ucieczki od cierpienia. Nie patrz tylko na te dobre - oj, pochodziła dzisiaj chwilę, próbowała zjeść - jeszcze nie jest tak źle.
Liczy się całokształt

Może jeszcze nie czas, może można jeszcze troszke czasu wytargować od losu.
Ale bądź obiektywna i proszę, pomyśl o komforcie kotki, zapomnij o tym jak Ty będziesz cierpiała gdy przyjdzie podjąć decyzję o eutanazji. Wiem, to koszmarnie trudne
