Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Sob kwi 15, 2017 23:27 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

8 kwietnia minął rok od odejścia Justynki, a ciągle mi jej bardzo brakuje i cały czas o niej myślę .....
MAŁA Obrazek SPIJ SPOKOJNIE STOKROCIU Obrazek

mala1996

 
Posty: 451
Od: Pon sty 16, 2012 19:47

Post » Nie kwi 16, 2017 7:02 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

:( :201481
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 26353
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie kwi 16, 2017 20:09 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

:(
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35319
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto kwi 18, 2017 21:04 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Dzięki za wsparcie, to bardzo ważne dla mnie
MAŁA Obrazek SPIJ SPOKOJNIE STOKROCIU Obrazek

mala1996

 
Posty: 451
Od: Pon sty 16, 2012 19:47

Post » Sob kwi 22, 2017 21:11 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Głaski dla Justynki za TM[*]
Pomyśl, że w tej smutnej sytuacji zdarzyło się jedno dobre - dzięki Justynce i Twojej miłości do niej powstało podforum i wiele osób tu dzieli isę swoją wiedzą i doświadczeniami a to jest bardzo cenne. :201461
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów

Post » Sob kwi 22, 2017 21:58 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Bardzo często zaglądam na to podforum, i jak widzę nowe wątki to cieszę się, że pomaga i działa, i jak była duża potrzeba takiego wątku ...
MAŁA Obrazek SPIJ SPOKOJNIE STOKROCIU Obrazek

mala1996

 
Posty: 451
Od: Pon sty 16, 2012 19:47

Post » Nie maja 07, 2017 20:34 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

mala1996 pisze:Teść odszedł... w nocy z środy na czwartek :( Nawet nie zdążył byc leczony na raka :( Na słuzbę zdrowia to brak słów...
Wiem, że to nie właściwe miejsce na pisanie o tym, bo forum dotyczy kotów, ale chciałam tylko przekazać, że dla naszych zwierząt nieraz jesteśmy w stanie zrobic więcej niz dla człowieka. Teść chodził do lekarza co pół roku i nic mu to nie pomogło :( Taka smutna rzeczywistość...



To bardzo smutne.. ostatnio myślałam sobie o 'procedurach'
Gdy pojechaliśmy z kotem do weta, z marszu zrobiliśmy biopsje, z marszu wyniki i z marszu pierwsza chemia wszystko w ciągu 2h - myślę że fakt iż weterynarze są firmami prywatnymi sprawia że mogą więcej- po swojemu, my ludzie musimy zderzyć się z biurokracją i procedurami. Jestem przekonana że gdybym była w takiej sytuacji chemie dostałabym najwcześniej po tygodniu-dwóch.

Kroliczek007

 
Posty: 63
Od: Śro kwi 19, 2017 22:08

Post » Sob kwi 06, 2019 0:21 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Przeczytałam cały wątek...umiera Bejbi na to samo :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: :placz: zaczęło się na sutku pod brzuszkiem.Natychmiast do weta ( to było w lipcu 2018 roku ).Nie dała pobrać krwi, więc w trakcie operacji guzka sutka to zrobiono z tym że przed operacją po głupim jaśku. Bejbi nie mogła dostać normalnej narkozy, tylko wziewną i była intubowana. Po operacji myślałam że nie przeżyje.Podali Enroxil , którego ona nie toleruje i mówiłam o tym. Gdyby nie Saymon, który też ma raka od kilku lat ( poiniekcyjny z przerzutami, apetyt ma, ale nie może dużo chodzić ).Niektórzy na forum pamiętają Bejbi i jak walczyłam jej pierwsze 1,5 roku życia o nią.Wtedy się udało i miała niezłe życie.Była śliczna już nie ma błysku w oczkach :( :( Kocur też po długim leczeniu gronkowca złocistego właśnie tym antybiotykiem z rodziny enro...ma tego raka. Najpierw była martwica i tak sobie żył dalej, ale miejsce było zbyt blisko kręgosłupa, aby usuwać zmianę. Przerzuty ma już w krtani i nie może miauczeć,tylko tak kracze i jedynie mruczy normalnie :( :( Bejbi od lipca jadła niby nic się nie działo, tylko ataki na Saymona tak ze futro fruwało. Od pewnego czasu codziennie wymiotuje.Wczoraj wszystko co zjadła chrupki bo mokre słabo wchodzi choć przedtem lubiła.Kupuję Miamor zupki i na początku piła pół puszki, teraz jedną czwartą.Choroba zaatakowała serce.Ma szmery i prawdopodobnie od serca są wymioty. W buzi zauważyłam za kłem niedawno narośl.Po operacji kazałam zbadać to co wycięto Bejbi w Olsztynie i w badaniu histopatologicznym wyszedł rak płaskonabłonkowy rogowaciejący już wtedy z przerzutami :placz: :placz: :placz: :placz: Jest ogromny problem...koteczka Justynka miała pomoc i leki, a teraz nie chcą kotom z udowodnionym rakiem dać nawet NO-Spy w ampułkach. Bunondol załatwiła mi dobra dusza lecz Bejbi z chorobą serduszka nie może tego brać, może Saymon będzie mógł gdy nadejdzie silny ból...Onsior ? To na raka ? 8O Wiecie co u nas chcą dawać ? Tryptofan w dużych dawkach i nic więcej 8O 8O Nie mogę uwierzyć...Dlaczego moja kotka musi cierpieć przez polityków ? Justynka miała jakąś ulgę, a Bejbi nic ! Nawet relanium nie chcą podać by jadła i nie chlustała wymiotami. Podaję tylko Gabapentin, ale przestaje już działać. Lek przeciwpadaczkowy, neurologiczny. Po Bunondolu Bejbi krwawi żywą krwią z jelit, więc nie mogę jej go podawać :placz: :placz: :placz: :placz: Zawsze miała chore jelita jeśli ktoś ją pamięta.Gdy byłam na USG są takie czarne...a serduszko bije szybko jak u wróbelka. Z tego wszystkiego sama się rozchorowałam.Nie jem ze stresu i nie mam nic we krwi witaminy D.Nie myślałam że niedobory aż tak bolą...Nie mogę poradzić kota z torbą. Bejbi ma mało czasu, być może miesiąc, dwa. Pomogę jej gdy nadejdzie czas, ale nie wybaczę wetom.Gdy miała już raka i bardzo cierpiała oni z nią tak postępowali bo jej nie znają. To nie jest nasz wet do którego mam zaufanie.Już nie pracuje w tej Klinice i nagle sa inni, młodzi pseudo weci bez serca. Byłam u naszego dawnego weta to on dał Gabapentin i czeka aż przyjedziemy.Nie chcę jej stresować tak długą podróżą, ale jeśli wytrzyma pojedziemy tam choć po relanium. Wiem że odchodzi, błysk oka zniknął. Dwa koty umierają na raz. To jakieś fatum...Dziękuję za ten wątek Justynki i trochę tylko zazdroszczę że te kilka lat wstecz były inne przepisy i moja Bejbi aż tak by nie cierpiała. Ta kotka jest całym moim życiem i dzięki niej poznałam wspaniałe osoby z którymi do dziś mam kontakt na FB. Dodam ze tu w Klinice nikt nie wykrył szmerów serca, a nasz wet jest kardiologiem i natychmiast wiedział co jest grane. Sama nie mam siły chodzić, ani nosić nic, do dentysty z bólem czekałam 3 tygodnie ! Co się dzieje w moim mieście :strach: :!: :?: :cry: :cry: Straciłam miesiąc przez siebie, własne zęby aby wyrwać i dentystów, teraz zakaziło mi wszystko ropą, mogę dostać sepsy.Mam tylko Duomox, nie wiem czy to pomoże.Jeśli ja umrę to Bejbi zaraz po mnie, a po niej jej przyjaciel Saymon... Nie chcę opowiadać o SORach w moim mieście.Ostatnio miałam niestety nieprzyjemność być w trzech szpitalach i wolę zdychać w domu niż sama pójść po pomoc do niedouczonych " lekarzy ". Pseudo neurolog mimo że mówiłam o braku witaminy D, żelaza i kwasu fioliowego, oraz wit.B 12 i silnym bólu ręki od barku po nadgarstek, tak mocno obił mi tą rękę młotkiem że wyłam dwa tygodnie po nocach i nie mogłam spać. Jednak najważniejsza jest teraz Bejbi i ta bezsilność... dlaczego nie chcą nigdzie i nikt jej zapisać leków.Zrobiłam awanturę w Klinice gdzie była leczona od 2011 roku, ale obeszło ich to tyle co zeszłoroczny śnieg :( Obiecałam sobie że już moja noga tam nigdy nie stanie. Gdy nadejdzie czas wezwę kogoś do domu by Bejbi się nie bała aż tak i to będzie obcy wet, ale z Kliniki mi znanej. Nie wszyscy robią to w domu. Bejbi będzie tą pierwszą z moich zwierzaków, inne odchodziły w Klinikach... Zawsze myślałam że zwierzęta mają przywilej bo można im skrócić cierpienie, ale dlaczego nie chcą pomóc teraz , przecież to oni wysłali badanie, a mi odradzali to zrobić tacy to znawcy. Ona się męczy, lecz jeszcze chce żyć.Nie pracuję i widzę każdy jej ruch czy oddech...Tramal podobno jest też dobry, ale tego Bejbi nie dostanie bo jest tu jak jest :cry: :cry: :cry: :cry: Jest bardzo niespokojna...Gabapentin daje tyle że trochę ją otumani :(
Obrazek ,

vailet

 
Posty: 12680
Od: Śro sty 05, 2011 22:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 06, 2019 7:35 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Vailet a cóż to za przepisy zarabiające podawania lekow 8O ? Bardzo Ci współczuję, też miałam kotkę z guzem listwy :(
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów

Post » Sob kwi 06, 2019 11:55 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

kwiryna pisze:Vailet a cóż to za przepisy zarabiające podawania lekow 8O ? Bardzo Ci współczuję, też miałam kotkę z guzem listwy :(

Przepisy weszły w lutym tego roku... :( Przynajmniej w kilku miastach. W moim na pewno.W Poznaniu za to weci faszerują koty opioidami na zwykły SUK i to jest uzależnianie lekami,które mają silne skutki uboczne i niestety powodują że mniej się sika.Takie leki podaje się kotom przy łagodnych nowotworach, pierwszy raz słyszałam by dawano to na SUK 8O Wetów zmieniałam wielokrotnie i ciągle słyszę to samo. No-spę w ampułkach załatwiam od mojego ludzkiego, od czasu gdy Klinika odmówiła bo nie chcę im płacić za dręczenie mojej kotki Onsiorem po którym bardzo wymiotowała i nic nie pomagał. No-SPA leży w razie problemów u Saymona lub Bejbi. Nie podaję tego od lat bo nie było problemów. Chciałam to mieć na wszelki wypadek. Może w waszych miastach jest inaczej ? U nas również było kiedyś bardzo dobrze z lekami.Opioidy - Bunondol - Buprenorfina, wchłania się przez śluzówkę pod językiem lub trzeba wetrzeć to w policzki od wewnątrz. Kilka razy podałam to Bejbi, jej jelita zaatakował rak najpierw i dlatego krwawi po tym leku. Po Gabapentin nigdy nie było krwawienia. Dziwi mnie że w innych miastach koty są narkomanami bez potrzeby...jak nie podadzą osoby tego leku kotu, który długo go bierze , kot będzie na głodzie, ale nie powie, lecz będzie cierpiał i czuł silny niepokój. Nawet Gabapentin należy odstawiać bardzo powoli. Uważam że weci podający Buprenorfinę w sytuacji SUK są bardzo nieodpowiedzialni. To nie działa na pęcherz, nie jest z grupy leków z serotoniną, nie likwiduje niepokoju, tylko ból.U nas na SUK raczej tylko się stosuje leki z serotoniną - we wszystkich gabinetach. Co do iniekcji nie miałam okazji z Buprenorfiną, zapewne działa lepiej i kot nie krwawiłby z jelit. Weci byli oburzeni że proszę o Bunondol 0,2 w tabletkach i gdy zdobyłam, dzieliłam podając w proszku z małą ilością pasty Miamor by kot dał radę jakoś to wchłonąć.Tak stosują inne osoby.Nie wymyślałam tego.Musiałam kogoś znać kto to podaje. Na żołądek również podawałam Bioprazol podzielony na kilka części. Bardzo Ci dziękuję Kwiryna za to że zauważyłaś problem i zapytałaś. Przykro mi też z powodu kotki, którą kiedyś straciłaś i znasz ten ból. Sądzę że osoba od Justynki ( kotki z tego wątku ) sporo przeszła i dlatego się odezwałam, ale już nigdy tego nie zrobię bo tu panuje klika tych lubianych i ofiar starych forumowiczek , które wszystkie rozumy pozjadały. Bejbi jest moją pierwszą koteczką z rakiem dlatego mi jest tak ciężko i nie bardzo wiem jak mogę pomóc jeszcze Bejbi. Nerki ma zdrowe, tylko trochę kryształków i niestety białko w moczu. Najgorsze że leki u kota chorego na serce mogą go zabić, zamiast pomóc :(
Ostatnio edytowano Nie kwi 07, 2019 23:07 przez vailet, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek ,

vailet

 
Posty: 12680
Od: Śro sty 05, 2011 22:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 06, 2019 12:08 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Bardzo to wszystko przykre :( też miałam poczucie, że my ludzie w chorobie jesteśmy skazani na chory system, ale chociaż zwierzaki mają lepiej. Cóż nawet to można spieprzyć jak się okazuje :(
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów

Post » Nie kwi 07, 2019 15:57 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Vailet, ale wiesz, że mogłaś zapobiec chorobie Bejbi ? Ona te 8 lat temu nie była aż w takim złym stanie aby zaniechać sterylki. Połowa forum pisała Ci o zagrożeniu rakiem listwy mlecznej. I naprawdę nie jestem pewna, czy Słodkiemu aż tak powinnaś ufać.
Mięsak poszczepienny jest czasem nie do przewidzenia, weci teraz zalecają szczepienie w tylną łapę, w brzuch, w ogon - tam gdzie można go usunąć z bezpiecznym marginesem / amputować. Ale - przyznaję się bez bicia - moim kotom zastrzyki robię między łopatkami, bo tak jest mi najwygodniej, nie potrzebuję do tego pomocy.
Zaskoczyłaś mnie tą no-spą i bunondolem, ja nie mam nigdy takich problemów, aczkolwiek zamiast bunondolu jest teraz typowo weterynaryjny bupaq, ta sama substancja czynna - buprenorfina, ale preparat jest dedykowany zwierzętem. Chociaż - wg mojej oceny - bunondol działał lepiej (oba preparaty dostaje okazjonalnie Mycha przy zapaleniu pęcherza, u niej to typowy SUK - ostatnio zakończyło się amitryptiliną, bo problem jest w główce, a nie w pęcherzu).
A w ogóle - aż mnię przytkalo jak zobaczyłam Cię znów na forum. :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16686
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 07, 2019 19:10 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

Skoro nie mogę i nikt z wetów nie chce mi przepisać najsłabszego relanium, może ktoś na pw się odezwie i doradzi. Może miłośnik kotów ma taki lek już niepotrzebny po swoich kotkach :( :( Rozumiem że w Poznaniu można wszystko, wiem o tym i niejedno słyszałam.Uwierzcie że u nas w mieście nie ma szans na ten lek, może byłby gdybym chodziła codziennie nadal do Kliniki, ale chodziłam i nie zgodzili się, więc już nie chodzę. Daję Taurynę ludzką na chore serce ( trudno się rozpuszcza i nie do końca, a dawka musi być duża ). Ja tylko nie chcę by Bejbi cierpiała i mogła jeść. Może się uniosłam lecz ikonka ze szczerzącymi zębami skojarzyła mi się z triumfem i wręcz radością.Wieczór mnie pocieszył , Bejbi w końcu coś zjadła i zrobiła wszystko co trzeba w kuwecie :) Gdy je leci jej po stronie guza za zębem ślina, często wypluwa karmę i odchodzi.
Ostatnio edytowano Nie kwi 07, 2019 23:24 przez vailet, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek ,

vailet

 
Posty: 12680
Od: Śro sty 05, 2011 22:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 07, 2019 21:46 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

vailet pisze:
izka53 pisze:Vailet, ale wiesz, że mogłaś zapobiec chorobie Bejbi ? Ona te 8 lat temu nie była aż w takim złym stanie aby zaniechać sterylki. Połowa forum pisała Ci o zagrożeniu rakiem listwy mlecznej. I naprawdę nie jestem pewna, czy Słodkiemu aż tak powinnaś ufać.
Mięsak poszczepienny jest czasem nie do przewidzenia, weci teraz zalecają szczepienie w tylną łapę, w brzuch, w ogon - tam gdzie można go usunąć z bezpiecznym marginesem / amputować. Ale - przyznaję się bez bicia - moim kotom zastrzyki robię między łopatkami, bo tak jest mi najwygodniej, nie potrzebuję do tego pomocy.
Zaskoczyłaś mnie tą no-spą i bunondolem, ja nie mam nigdy takich problemów, aczkolwiek zamiast bunondolu jest teraz typowo weterynaryjny bupaq, ta sama substancja czynna - buprenorfina, ale preparat jest dedykowany zwierzętem. Chociaż - wg mojej oceny - bunondol działał lepiej (oba preparaty dostaje okazjonalnie Mycha przy zapaleniu pęcherza, u niej to typowy SUK - ostatnio zakończyło się amitryptiliną, bo problem jest w główce, a nie w pęcherzu).
A w ogóle - aż mnię przytkalo jak zobaczyłam Cię znów na forum. :mrgreen:

I dlatego odeszłam z tego forum...jesteś podłą osobą i nigdy Cię nie zamierzam widzieć.Umiera mi kotka a TY się CIESZYSZ 8O 8O I Ty chciałaś moją Bejbi i najszczęśliwsza, oraz wszystkie Wam podobne :?: :?: :?: Wypad z wątku nie jest do kłótni lecz wiedzy.
Była wysterylizowana jak powinna gdy odeszłam przez takie jak Ty, a Bejbi w końcu doszła do siebie.Kotka Ewy syberyjka też była wysterylizowana i co ? Zmarła, a mi bardzo przykro mimo że z Ewą nie miałam nigdy dobrego kontaktu, nie jestem podła dla nikogo, nawet gdyby Twoja kotka zmarła, byłoby mi bardzo przykro :cry: bo cóż ona winna.

Bejbi ma 8,5 roku.Wiedziałam że nie będzie żyła bardzo długo, ponieważ ma wrodzony upośledzony układ immunologiczny. Idź łap dzikuski bo to Twoje powołanie, i rób co trzeba bo widzę że się nic kobieto nie zmieniłaś i nic tu ten rak nie ma do tego że później Bejbi musiałam z powodu niskich płytek ( 50 ) sterylizować. Czy znasz Dr.Słodkiego że tak go sumujesz :?: :?: :?: Ja owszem od końca 2010 roku do dziś, lecz kotka zaczęła chorować gdy on odszedł na swoje, a obecni weci nie chcą dać nic na raka. Czy Ty kobieto czytałaś o raku płaskonabłonowo rogowaciejącym :!: :!: :!: :?: :?: Koty z bielą mają tendencję do niego i tu nic sterylka do tego nie ma. Żałuję bardzo że wycięłam Bejbi guzka.Do czasu operacji, czuła się dobrze, a u Słodkiego byłam RAZ tylko... gdy miała raka i była jakiś czas po operacji. To tu inni weci ją " leczyli", a nie Dr.Słodki. Kilka lat była zupełnie zdrowa i szczęśliwa, bez chodzenia do weta.Zapomniała nawet co to wet.Mocz tylko brałam i robiłam w innej zupełnie Klinice.Dwa razy nawet cała trójka pociągiem z nami pojechała na cudowne miesięczne wakacje. Żegnam... było mi bardzo nie miło pseudo miłośniczko kotów.Możesz pożegnać Bejbi bo od wczoraj przestała jeść.Dziękujemy bardzo, a szczególnie Bejbi, kobiecie "kochającej" koty za "miłe" słowa. Pojawiałam się tu na forum, ale tylko czytałam czasami to co mnie interesowało i by uzyskać wiedzę , a nie ból serca. Co do Saymona nie był szczepiony, jedynie jako kociak ( DOCZYTAJ) Ma mięsaka poiniekcyjnego po długim leczeniu gronkowca złocistego.DOTARŁO :?: Za kilka dni już Bejbi nie będzie, dlatego tu weszłam...myślałam by poczytać jak inni to przechodzili... tylko z żalu bo to moje kocie dziecko... Bejbi nie ma raka listwy mlecznej :!: :!: To były moje słowa :?: :?: Gdzie to napisałam 8O 8O Guzek był już później, a rak przed nim z tym że nie mogłam tego wiedzieć.Żegnajcie i Ty jędzo i prawdziwe miłośniczki wszystkich kotów... Moje koty mają kryształy bo w karmach bezzbożowych jest za dużo fosforu. Każde ma, ale tylko Saymon ma SUK.


upsss... :strach: :strach: :strach:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16686
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 07, 2019 22:16 Re: Kotka z nowotworem w pyszczku i gruczole mlekowym [*]

izka53 pisze:
vailet pisze:
izka53 pisze:Vailet, ale wiesz, że mogłaś zapobiec chorobie Bejbi ? Ona te 8 lat temu nie była aż w takim złym stanie aby zaniechać sterylki. Połowa forum pisała Ci o zagrożeniu rakiem listwy mlecznej. I naprawdę nie jestem pewna, czy Słodkiemu aż tak powinnaś ufać.
Mięsak poszczepienny jest czasem nie do przewidzenia, weci teraz zalecają szczepienie w tylną łapę, w brzuch, w ogon - tam gdzie można go usunąć z bezpiecznym marginesem / amputować. Ale - przyznaję się bez bicia - moim kotom zastrzyki robię między łopatkami, bo tak jest mi najwygodniej, nie potrzebuję do tego pomocy.
Zaskoczyłaś mnie tą no-spą i bunondolem, ja nie mam nigdy takich problemów, aczkolwiek zamiast bunondolu jest teraz typowo weterynaryjny bupaq, ta sama substancja czynna - buprenorfina, ale preparat jest dedykowany zwierzętem. Chociaż - wg mojej oceny - bunondol działał lepiej (oba preparaty dostaje okazjonalnie Mycha przy zapaleniu pęcherza, u niej to typowy SUK - ostatnio zakończyło się amitryptiliną, bo problem jest w główce, a nie w pęcherzu).
A w ogóle - aż mnię przytkalo jak zobaczyłam Cię znów na forum. :mrgreen:

I dlatego odeszłam z tego forum...jesteś podłą osobą i nigdy Cię nie zamierzam widzieć.Umiera mi kotka a TY się CIESZYSZ 8O 8O I Ty chciałaś moją Bejbi i najszczęśliwsza, oraz wszystkie Wam podobne :?: :?: :?: Wypad z wątku nie jest do kłótni lecz wiedzy.
Była wysterylizowana jak powinna gdy odeszłam przez takie jak Ty, a Bejbi w końcu doszła do siebie.Kotka Ewy syberyjka też była wysterylizowana i co ? Zmarła, a mi bardzo przykro mimo że z Ewą nie miałam nigdy dobrego kontaktu, nie jestem podła dla nikogo, nawet gdyby Twoja kotka zmarła, byłoby mi bardzo przykro :cry: bo cóż ona winna.

Bejbi ma 8,5 roku.Wiedziałam że nie będzie żyła bardzo długo, ponieważ ma wrodzony upośledzony układ immunologiczny. Idź łap dzikuski bo to Twoje powołanie, i rób co trzeba bo widzę że się nic kobieto nie zmieniłaś i nic tu ten rak nie ma do tego że później Bejbi musiałam z powodu niskich płytek ( 50 ) sterylizować. Czy znasz Dr.Słodkiego że tak go sumujesz :?: :?: :?: Ja owszem od końca 2010 roku do dziś, lecz kotka zaczęła chorować gdy on odszedł na swoje, a obecni weci nie chcą dać nic na raka. Czy Ty kobieto czytałaś o raku płaskonabłonowo rogowaciejącym :!: :!: :!: :?: :?: Koty z bielą mają tendencję do niego i tu nic sterylka do tego nie ma. Żałuję bardzo że wycięłam Bejbi guzka.Do czasu operacji, czuła się dobrze, a u Słodkiego byłam RAZ tylko... gdy miała raka i była jakiś czas po operacji. To tu inni weci ją " leczyli", a nie Dr.Słodki. Kilka lat była zupełnie zdrowa i szczęśliwa, bez chodzenia do weta.Zapomniała nawet co to wet.Mocz tylko brałam i robiłam w innej zupełnie Klinice.Dwa razy nawet cała trójka pociągiem z nami pojechała na cudowne miesięczne wakacje. Żegnam... było mi bardzo nie miło pseudo miłośniczko kotów.Możesz pożegnać Bejbi bo od wczoraj przestała jeść.Dziękujemy bardzo, a szczególnie Bejbi, kobiecie "kochającej" koty za "miłe" słowa. Pojawiałam się tu na forum, ale tylko czytałam czasami to co mnie interesowało i by uzyskać wiedzę , a nie ból serca. Co do Saymona nie był szczepiony, jedynie jako kociak ( DOCZYTAJ) Ma mięsaka poiniekcyjnego po długim leczeniu gronkowca złocistego.DOTARŁO :?: Za kilka dni już Bejbi nie będzie, dlatego tu weszłam...myślałam by poczytać jak inni to przechodzili... tylko z żalu bo to moje kocie dziecko... Bejbi nie ma raka listwy mlecznej :!: :!: To były moje słowa :?: :?: Gdzie to napisałam 8O 8O Guzek był już później, a rak przed nim z tym że nie mogłam tego wiedzieć.Żegnajcie i Ty jędzo i prawdziwe miłośniczki wszystkich kotów... Moje koty mają kryształy bo w karmach bezzbożowych jest za dużo fosforu. Każde ma, ale tylko Saymon ma SUK.


upsss... :strach: :strach: :strach:

vailet co ty za bzdury wpisujesz? Gdzie jest radocha Izy z nieszczęścia Twego kota? Gdzie takie słowa padły? Jak można tak obrażać ludzi. Snuć insynuacje i wkładać słowa jakie nie padły!
Mnie aż zatkało co wypisujesz. Mam nadzieję, że to rozpacz zakłamuje twoje odczucia.

Swoją drogą mam rakowce w domu. W tej chwili dwa. Były i inne. NIGDY nie miałam i nie mam problemów z uzyskaniem leków czy recepty. Nawet na No-spę w iniekcji. Nawet w tym momencie mam takową w użyciu. Może zmień lecznicę? Zmień weta.
Życzę by twoim kotom poprawiło się.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56097
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość