wiewiur pisze:Jolabuk5 wielkie kciuki za wyzdrowienie Maćka![]()
Dziewczyny, "wyszperałam" kolejny nowotwór viewtopic.php?p=11065565#p11065565 .
Zaprosiłam do naszego wątku.
No właśnie
U Pani Jadwigi mieszka sobie Funia. Funia jest córką Dzikuski, która niedawno odeszła. Tak jak jej mama jest dzika, choć nie aż tak bardzo, bo od małego była w mieszkaniu. Wczoraj Pani Jadwiga zauważyła, że koteczka ma zakrwawione futerko na brzuszku. Dziś Pani Jadwiga pojechała z nią do weterynarzy i okazało się, że ma na sutku duży nowotwór wypełniony ropą, który się otworzył. Podobno paskudnie to wszystko wygląda, z rany śmierdzi, a kita ma skłonność genetyczną po matce, która również miała nowotwór... Dziś kotka dostała antybiotyk przeciwzapalny, a w przyszły czwartek jest umówiona na zabieg usunięcia gruczołu mlecznego wraz z sąsiadującym węzłem chłonnym i przy okazji będzie mieć usuwaną część zębów. Można oddać pobraną tkankę na biopsję ale weterynarze są prawie pewni, że ten nowotwór jest złośliwy... Najgorsze, że to są kolejne koszty.
Czy możemy liczyć na pomoc?
Edit. Zasady już doczytałam, myślę, że nie będzie problemu ze scanem diagnozy ani opisu wizyty, a później dalszych zabiegów i faktury.






, choć Gołąbka nie była pajetką onkologiczną i nie skorzystałam ... teraz mam pacjentkę onkologiczną. Babcia Nova 
