Biedna Pola

vega29 pisze:Posłałam dzisiaj 200 zł dla dorci44 na leczenie Poli. W razie czego, za zgodą koleżanek-członkiń funduszu, zwiększymy nieco tą kwotę.


(*) (*) (*)vega29 pisze:Dostałam od dorci44 na pw info, że Pola miała zrobione usg i rtg - łącznie kosztowało to 250 zł.
50 zł zaraz przeleję dorci44
Poli niestety już nie ma z nami.....![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
(*) (*) (*)
Myślę że gdybym wczoraj nie zabrała Jej do onkologa Pola by żyła ,wygniotła za mocno..nie wiem sama .Z Poli się lało coś obrzydliwego ,coś jak by gniło
ta ciecz tryskała z niej ,potem doszło silne krwawienie .
Umęczyła się moja dziewczynka bardzo.
Za bardzo.
Tyle ich, a pusto.
Witała wszystkich i pakowała się na kolana ,ciągle gadała...mnie lizała po twarzy ,rękach.
Ostatnio bardzo się zmieniła ,była do wszystkich agresywnie nastawiona ,tylko do mnie nie.
Po rozmowie z Panią onkolog nastawiłam się bardzo pozytywnie ,mieliśmy w poniedziałek robić biopsję ,podać chemię mimo że zmiany w brzuszku były ogromne ,namacalne przez skórę .
Węzeł krezkowy jeszcze bardziej urósł.
To jego czułam kiedy leżała mi na kolanach ,coś dużego i twardego..
Myślę że dla onkologa to wsio ryba ,ot kolejny pacjent ,a mogła mi powiedzieć tak jak dr. Marciński że nie jest lekarzem od lat nie leczy ale według niego tu nie ma co męczyć kota .
Niebieściucha wstała i na moich oczach nasikała na koc...
Analizuje ,jak zwykle ,ale wszystko miało się zmienić po sterydzie i był taki moment że Pola cudnie zareagowała ,po paru godzinach wyszła z łózka ,miała duże błyszczące oczy ,zaczęła się myć ,zjadła i...to był ostatni raz ,Pola już nie jadła ,ale jeszcze podchodziła ,jeszcze coś próbowała skubnąć ,potem juz nic nie jadła .
Cierpiała kiedy dawałam jej leki ,cierpiała ,broniła się ,,a ja w nią pakowałam bo wierzyłam w ten cud który u mnie nigdy się nie zdarza.
Efektu nie było żadnego ,poza jednym, że uciekała przede mną ,chowała się ,dopiero jak usiadłam przychodziła się przytulic,tak wymownie wtedy patrzyła...
Ona wiedziała to czego ja nie chciałam wiedzieć ...
Pola kochała Kropkę ,Kropka kochała Polę ...jak One się lizały ....a potem tłukły .
To był ostatni kot który pamiętał całą moją rodzinę ...
Jest mi tak źle..
Pochowałam ją na ogródku który jest już jednym wielkim cmentarzyskiem.
To są chwile kiedy nie chcę już zwierząt ,nic nie chcę ,nic...
vega29 pisze:Cytuję posta dorci44 z jej wątku:Myślę że gdybym wczoraj nie zabrała Jej do onkologa Pola by żyła ,wygniotła za mocno..nie wiem sama .Z Poli się lało coś obrzydliwego ,coś jak by gniło
ta ciecz tryskała z niej ,potem doszło silne krwawienie .
Umęczyła się moja dziewczynka bardzo.
Za bardzo.
Tyle ich, a pusto.
Witała wszystkich i pakowała się na kolana ,ciągle gadała...mnie lizała po twarzy ,rękach.
Ostatnio bardzo się zmieniła ,była do wszystkich agresywnie nastawiona ,tylko do mnie nie.
Po rozmowie z Panią onkolog nastawiłam się bardzo pozytywnie ,mieliśmy w poniedziałek robić biopsję ,podać chemię mimo że zmiany w brzuszku były ogromne ,namacalne przez skórę .
Węzeł krezkowy jeszcze bardziej urósł.
To jego czułam kiedy leżała mi na kolanach ,coś dużego i twardego..
Myślę że dla onkologa to wsio ryba ,ot kolejny pacjent ,a mogła mi powiedzieć tak jak dr. Marciński że nie jest lekarzem od lat nie leczy ale według niego tu nie ma co męczyć kota .
Niebieściucha wstała i na moich oczach nasikała na koc...
Analizuje ,jak zwykle ,ale wszystko miało się zmienić po sterydzie i był taki moment że Pola cudnie zareagowała ,po paru godzinach wyszła z łózka ,miała duże błyszczące oczy ,zaczęła się myć ,zjadła i...to był ostatni raz ,Pola już nie jadła ,ale jeszcze podchodziła ,jeszcze coś próbowała skubnąć ,potem juz nic nie jadła .
Cierpiała kiedy dawałam jej leki ,cierpiała ,broniła się ,,a ja w nią pakowałam bo wierzyłam w ten cud który u mnie nigdy się nie zdarza.
Efektu nie było żadnego ,poza jednym, że uciekała przede mną ,chowała się ,dopiero jak usiadłam przychodziła się przytulic,tak wymownie wtedy patrzyła...
Ona wiedziała to czego ja nie chciałam wiedzieć ...
Pola kochała Kropkę ,Kropka kochała Polę ...jak One się lizały ....a potem tłukły .
To był ostatni kot który pamiętał całą moją rodzinę ...
Jest mi tak źle..
Pochowałam ją na ogródku który jest już jednym wielkim cmentarzyskiem.
To są chwile kiedy nie chcę już zwierząt ,nic nie chcę ,nic...
Nic się nie dało już zrobić, choroba wygrała...

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość