pixie65 pisze:
W którym miejscu JA przekroczyłam te granice?
Jeśli nie potrafisz tego dostrzec - nie ma o czym rozmawiać. Zresztą ja wychowywać nikogo nie zamierzam, z uporem maniaka proszę abyś w końcu pochwaliła się swoją wiedzą w jaki sposób można było i można w tej chwili poprowadzić leczenie Mazurki, bo to jest najważniejsze.
pixie65 pisze:Wiesz, Kinya - zastanawiałam się długo nad powodem Twojej takiej a nie innej reakcji na moje pytania.
W międzyczasie dostałam kilka PW, które naświetliły mi sytuację i nawet byłam skłonna zrozumieć Twoją nerwową reakcję. Miałam też nadzieję, że ochłoniesz.
Domyślam się źródła tych informacji i tego, że akurat w ratowanie Kici było zaangażowane dokładnie tak jak Ty
Ochłonę jeśli będę pewna, że kot jest w dobrych warunkach i daliśmy mu wszystko co można, bez "dobrych rad" cynicznych i złośliwych osób, które nic dobrego nie wnoszą, a tylko sieją ferment.
pixie65 pisze:Rozumiem z tego, że kwestia wpłat a raczej ich braku czyni nas, te "dwie bardziej aktywne" - nieupoważnionymi do zadawania pytań oraz wyrażania wątpliwości dotyczących zdrowia i przebiegu leczenia kotki Mazurki?
Jeśli - co wyraźnie wynika z Twoich postów - uważasz mnie za oszustkę, która robiła zamieszanie wokół kota w celu osiągnięcia jakichkolwiek korzyści, to chcę oddać te pieniądze i tylko tyle. A jeśli wyjeżdżasz z takimi postami jak od wczoraj, obrażając tylu ludzi to sugeruje, że masz ku takiemu postępowaniu jakiekolwiek postawy. Nie jest to bezpośrednia pomoc kotu, nie jest to pomoc pośrednia, ani też finansowa, więc co? Pewnie ta wiedza tajemna, którą tak bardzo nie chcesz się podzielić...
pixie65 pisze:Edit: i jeszcze, żeby była jasnośćmoje pytania i wątpliwości są wyłącznie MOIMI pytaniami i wątpliwościami.
Nie życzę sobie być "wmontowywana" w pozaforumowe niesnaski, aferki czy próby dokopywania komukolwiek.
Proszę nie pisać do mnie więcej PW.
Żadnych pw nie wysyłałam, nie mam na tyle czasu i nie jestem na tyle naiwna żeby dać się sprowokować (zresztą wszystko jest do sprawdzenia). Dlatego też publicznie napisałam że jeżeli uważasz, że pieniądze powinny Ci zostać zwrócone, to czekam na dane.
Jak widać strasznie Cię kręcą mniej lub bardziej urojone intrygi...
A my tu wciąż czekamy aż się objawisz jako autorytet medyczny, któremu będzie można podziękować za uratowanie ciężko chorego kota.
Chyba niepotrzebnie niestety.











