Nasza Kochana wiejska kotka Mazurka - za TM [*]

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Nie paź 17, 2010 11:31 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Czytam ten wątek od początku, ale przyznam, że Wasza wymiana postów skutecznie odstrasza czytających.

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Nie paź 17, 2010 11:36 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Powiem tak, czytam tylko to co dotyczy Mazurki.
Prosze ja poglaskac :1luvu:
Obrazek Obrazek

ptok

 
Posty: 330
Od: Nie paź 21, 2007 19:20
Lokalizacja: Tarnowskie Gory

Post » Nie paź 17, 2010 11:38 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Ja tam kłótliwa i złośliwa z natury nie jestem a to że zadałam kilka pytań nie uważam aby było niegrzeczne i złośliwe w stosunku do Kinya. Koteczkę mam w sercu i dlatego martwię się o nią, chcę znać szczegóły w kwestii leczenia (czy to takie dziwne i napastliwe 8O )pomagam (nie wywpominając drugi bazarek to fanty de mnie) bo bardzo chciałabym aby Mazurka funkcjonowała w miarę normalnie i miała wspaniały dom. To jedna z najdzielnieszych kotek jaką znam.To tyle ode mnie.
Kinya zrobiłaś bardzo dużo i za to chylę czoła, ale nie dziw się, że chcemy wiedzieć wszystko na temat leczenia, postępów bądź porażek.
Mazurka :1luvu:
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 17, 2010 13:13 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Poproszono mnie na pw o wpis, więc piszę:
Mazurka pojedzie dziś do swojego ds. Ponieważ nie doczekaliśmy się konkretnych rad od osób, które znają patent na wyleczenie koteczki i nie potrafią odpowiedzieć ani słowem na żadne bardzo konkretne prośby oraz zapytania dot. tego tematu (a tylko i włącznie na to czekam, reszta ich wypocin kompletnie mnie nie interesuje, bo nic nie wnoszą, są czystym trollingiem), nie możemy zrobić nic więcej jak tylko dostosować się do wytycznych doktora Jagielskiego, które tak naprawdę będą kontynuacją tego co robiono do tej pory, tyle że na nieco innych preparatach. Z Kicią pojedzie oczywiście cała dokumentacja, którą będzie można przedstawić lekarzom, pod opiekę których przejdzie. Ja jej nie mam, piszę to po raz kolejny, nie mogę zrobić kopii, chyba że dziś będzie na to czas i podjedziemy do mnie do domu i zrobię skany. Tylko weźcie pod uwagę, że to będzie się wiązało z kolejnym stresem dla Mazurki, przenoszeniem z miejsca na miejsce, chwilowym pobytem w domu pełnym kotów i ujadających psów, których nie zna, obcymi zapachami i hałasami.
Ja zawsze starałam się jej takich "atrakcji" oszczędzić, wizyta w Warszawie kosztowała mnie sporo nerwów, cały czas myślałam czy ona się nie boi, nie stresuje za bardzo.

Odbierając Kicię przegadamy z wetką kwestię podawania, dawkowania i działania preparatów, więc w końcu dowiem się czegoś więcej i będę mogła przekazać; kartkę z zalecaniami od doktora Jagielskiego zaraz po przyjeździe we czwartek wieczorem przekazałam oczywiście wetom, bo nie sądziłam, że z tego powodu wybuchnie awantura :roll:

Sama bardzo liczę na to, że w nowym domu, normalnych warunkach będzie się dało robić dobre zdjęcia, rzetelnie oddające jej stan. Na pewno będę w nieustannym kontakcie z domem Kici. Jednak rozumiem, że polhof, która ma podobne jak ja doświadczenie na tym wątku (na szczęście również dotyczyło ono jednostki) ale mniejszą odporność psychiczną i dlatego wycofała się stąd, nie będzie miała sił aby narażać się na nieustanne ataki za to co robi. Tutaj decyzja należy do polhof, ja ze swojej strony na pewno będę wstawiać informacje, które będą do mnie docierały, z szacunku dla osób, które faktycznie Mazurce w jakikolwiek sposób pomagały. Tylko błagam, PISZCIE KONKRETNIE o co mam pytać, jak nikt nie zada pytania to piszę na ile wiedza mi pozwala, nie zawsze dokładnie, bo nie znam się na biochemii, medycynie, anatomii i farmacji, a nie chcę przekręcać, pisać bzdur i ośmieszać wetów. A potem znikąd wybucha awantura, bo komuś tak się zachciało :roll: (zresztą dla niektórych każdy powód albo nawet jego brak dobry...).

Nieustannie czekam na pw od osób (zwłaszcza dwóch "aktywnych" uczestniczek wątku) które życzą sobie odesłania pieniędzy, które wpłaciły na konto Mazurki. Przynajmniej numer konta z którego te środki przyszły, wtedy ustalimy, bo jakoś wpłat z oddziałów banków z woj. lubelskiego nie zauważyliśmy, więc nie jesteśmy w stanie nawet się domyślić które to. Jest to o tyle ważne, że chcę jak najprędzej zaktualizować rozliczenie.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 13:19 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

pixie65 pisze:
markopolo00 pisze:pixie65 poczytaj na forum o cudownych ozdrowieniach daj szanse na życie
uśpić to najłatwiejsza część leczenia
podjecie walki jaką Kinya toczy jest
odwagą i sporym poświeceniem podziwiajmy i bierzmy przykład


8O 8O 8O

Nie wiem, którą z moich wypowiedzi odebrałeś jako sugestię eutanazji...
Ale tak - gdyby Mazurka miała spędzić resztę swojego życia w tej zapyziałej klatce to tak.
JA rozważyłabym taką ewentualność ze względu na KOTA.
Skoro jednak ma dom - to nie widzę problemu.

Kinya pisze:Zdjęć jest faktycznie mało, ostatnie jakie wstawiłam jest z bodajże 6 października, ale już pisałam, że do dyspozycji mam tylko komórkę. Zdjęcia z lecznicy wychodzą koszmarne, markopolo00 też się dziś oberwało, że wstawił fotki w tym miejscu robione - w szpitaliku nie ma okna, jest paskudne, przyciemnione sztuczne światło, więc bez lampy błyskowej się nie da, a jak na nią koty reagują widać na dzisiejszych zdjęciach: skulone, nastroszone, z przymkniętymi oczkami. Mazurka wygląda na nich po prostu dramatycznie, gdybym jej nie widywała to pomyślałabym, że jest trzema łapami na tamtym świecie. Mam ją wywlekać na sesje z klatki do poczekalni pełnej szczekających psów, obcych zapachów i stresować? A może wynieść na zewnątrz, postawić na trawie przy obecnych temperaturach i zrobić fajne, bo wyraźne zdjęcia, w dobrym świetle, które oddają jej rzeczywisty wygląd? Bądźmy realistami!

Wbrew temu co piszesz nie oceniałam jakości zdjęć wstawionych przez markopolo00. Ucieszyłabym się, że w ogóle są gdyby nie przygnębiające wrażenie jakie na mnie zrobiły.
Że jednak można zrobić porządne zdjęcia w lecznicy mogliśmy przekonać się w okolicach 9 września:
Kinya pisze:Zobaczcie jak ładnie dzisiaj zajadała
Obrazek

Obrazek

Wtedy "się dało", teraz już nie?


"Się dało", kot był w innym pomieszczeniu (widać chociażby po kolorze ścian), z dobrym światłem, a ja przez chwilę miałam do dyspozycji porządny aparat.
Co jeszcze wymyślisz? Szukaj, może znajdziesz...

A gdzie Twoje zalecenia i dzielenie się nieprzeciętną wiedzą medyczną? Zachowasz dla siebie? Cały czas czekamy, chcemy kota wyleczyć.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 13:26 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

ewan pisze:Ja tam kłótliwa i złośliwa z natury nie jestem a to że zadałam kilka pytań nie uważam aby było niegrzeczne i złośliwe w stosunku do Kinya. Koteczkę mam w sercu i dlatego martwię się o nią, chcę znać szczegóły w kwestii leczenia (czy to takie dziwne i napastliwe 8O )pomagam (nie wywpominając drugi bazarek to fanty de mnie) bo bardzo chciałabym aby Mazurka funkcjonowała w miarę normalnie i miała wspaniały dom. To jedna z najdzielnieszych kotek jaką znam.To tyle ode mnie.
Kinya zrobiłaś bardzo dużo i za to chylę czoła, ale nie dziw się, że chcemy wiedzieć wszystko na temat leczenia, postępów bądź porażek.
Mazurka :1luvu:


Ewan, litości, jakie pytania mi zadałaś?? Naprawdę nie kojarzę, nie będę przekopywać się przez tak długi wątek, powtórz je proszę. Może przeoczyłam, ale dlaczego dopiero tak ochoczo podpięłaś się pod zjadliwy post (...) , a nie przypomniałaś się z nimi? Wiem, że bardzo pomogłaś kotce, Twój ton też świadczy o zupełnie innej klasie (...) więc naprawdę żaden problem i chętnie Ci odpowiem, tylko po pierwsze: muszę wiedzieć o co pytasz, po drugie: muszę zapytać wetów, ja nic tworzyć nie będę, kot nie był u mnie, nie ja podawałam mu leki, a swoje posty pisałam na podstawie obserwacji i rozmów z wetami.
Proszę, napisz jak najszybciej co chcesz wiedzieć, będziemy dziś w lecznicy odebrać Mazurkę to się dowiem i jak najrzetelniej Ci to przekażę.

Interwencja. E.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 13:37 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya ja już Cię nie meczę, chcę tylko prosić abyś przekazywała na bieżąco jak czuje się kicia(chyba, że przejmie to polhof) i abyś zrozumiala, że te wszystkie pytania moje/i nie moje -dobre i złe- wynikają tylko i wyłącznie z TROSKI o Mazurkę i nie odbieraj tego jako atak na Ciebie.
Mazurko :ok: za długie,dobre i spokojne życie kochana koteńko
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 17, 2010 14:06 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

ewan pisze:Kinya ja już Cię nie meczę, chcę tylko prosić abyś przekazywała na bieżąco jak czuje się kicia(chyba, że przejmie to polhof) i abyś zrozumiala, że te wszystkie pytania moje/i nie moje -dobre i złe- wynikają tylko i wyłącznie z TROSKI o Mazurkę i nie odbieraj tego jako atak na Ciebie.
Mazurko :ok: za długie,dobre i spokojne życie kochana koteńko


Ale męcz :wink: , odpowiem, tylko napisz proszę co Cię interesuje. Wiem, że martwisz się o nią nie mniej niż inni, pomagałaś jak mogłaś. Tylko dlaczego nie chciałaś/nie miałaś odwagi dopytać jeśli Twoim zdaniem moje wypowiedzi były niepełne,a podpięłaś się pod agresywny post, który miał udowodnić, że męczymy kota, wszyscy weci są niedouczeni, a leczenie i wszystko od początku było jak najgorzej prowadzone?

Kicia czuje się naprawdę dobrze, nie wiem czy w tym ferworze wielu wątków tej sprawy o tym wspomniałam, że doktor od jej samopoczucia uzależnił to, aby jej jeszcze nie poddawać eutanazji. Na stole w lecznicy podczas badania mruczała tak, że nie był w stanie osłuchać jej stetoskopem. Mizialska jest nieprzeciętnie, całe życie tego nie miała i teraz tak bardzo o to prosi. I to chcemy jej dać.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 14:07 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

ptok pisze:Powiem tak, czytam tylko to co dotyczy Mazurki.
Prosze ja poglaskac :1luvu:


Pogłaszczemy, na pewno!
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 14:24 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Wszystko poisane na wątku jest tylko różnym sposobme wyrażania troski o Mazurkę. Więc nie ma co oceniać postów, bywały rózne bo każdy z nas jest inny i inaczej reaguje. A najważniejsza jest Koteczka i tylko troska o nia spowodowała pewne wypowiedzi. Tyle.
A teraz liczę, że juz bedzie tylko lepiej :)

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Nie paź 17, 2010 14:25 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

zuzia96 pisze:Kinya, jesteś niegrzeczna i niesprawiedliwa 8O

Rozumiem, że w tym wątku należy tylko przyklaskiwać i wstawiać ikonki kciuków. Wszelkie porady czy doświadczenia osób ze swoimi kotami nie były przyjmowane, wszystko robiłyście według wskazań Waszych lekarzy. OK, oczywiście masz takie prawo, bo Ty zajmujesz się kotką ale nie pisz teraz, że ...cytuję "kiedy nieustannie zastanawialiśmy się tu wspólnie co jeszcze zrobić dla Mazurki?? ", bo ludzie radzili, dzielili się swoimi doświadczeniami i wiedzą, a Ty te rady odrzucałaś. Każda rada czy pytania były z Twojej strony odbierane jako forma zaczepki, "robienie zadymy". Uznawane były tylko te osoby, które Ci przyklaskiwały.
I nie dziw się, że ludzie pytają o badania czy leczenie, bo to ludzie wysyłają pieniążki na leczenie kotki i chyba mają prawo wiedzieć, jak jest leczona i zobaczyć zdjęcia kotki. Co byś zrobiła bez tej pomocy? Tymczasem Ty bardzo niegrzecznie opisujesz, dlaczego Mazurka na fotkach wygląda źle. Nie można było grzeczniej?


Jakie "wszystkie porady"?? Ile ich było?? Olejek z dziurawca? Owszem, na początku nie podawaliśmy go (i słusznie! PISAŁAM DLACZEGO) teraz jest stosowany, ale efekty są żadne. Równie dobrze można smarować rany wodą czy dmuchać na nie. To NOWOTWÓR SKÓRY. Wiem, że nigdy nie wybaczycie nam tego, że ktoś miał odwagę napisać, że ten olejek nie jest receptą na wszystko i nie zawsze można go stosować.
Tylko odpowiedz mi na jedno: co pisalibyście gdybym na własną rękę, bez konsultacji z wetami podawała Mazurce jakieś leki, smarowała tak poważne rany, bo ktoś tak na forum napisał, usłyszałam w tramwaju, albo mam takie widzimisię? Ja uznałabym takie postępowanie za zbrodnię.

Sama sobie zaprzeczasz, bo najpierw mi zarzucasz że słuchałam wetów, a potem, że sama decydowałam o leczeniu.
Komu napisałam, że robi dym, bo radził, chciał pomóc? Tylko pixie, ale ona nie chciała (i nadal nie chce) pomóc, za to przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości (w sprawie znaczenia odsyłam co niektórych do słownika).

Oklaski nie są mi potrzebne, ja z pomocy zwierzętom nie żyję, słowa uznania motywują mnie, ale w pracy zawodowej, która nie ma z tym nic wspólnego. Najważniejsze było dla mnie, że kotka ma silne wsparcie z zewnątrz i jest sens o nią walczyć. I dziękowałam za to jak umiałam. Nie raz i nie dwa.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 14:30 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya,
myślę że nie ma sensu żebyś się spalała i marnowała czas na .... wiesz na co..
wolny czas poświęć rodzinie, a nie odpisywanie na ... wiesz co..
szkoda "prądu".
Filuś ['] - moje Serce..
Obrazek

dolabra

 
Posty: 3635
Od: Pt wrz 04, 2009 20:13

Post » Nie paź 17, 2010 14:58 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya pisze:Komu napisałam, że robi dym, bo radził, chciał pomóc? Tylko pixie, ale ona nie chciała (i nadal nie chce) pomóc, za to przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości (w sprawie znaczenia odsyłam co niektórych do słownika).

W którym miejscu JA przekroczyłam te granice?
Kinya pisze:
ewan pisze:Ja tam kłótliwa i złośliwa z natury nie jestem a to że zadałam kilka pytań nie uważam aby było niegrzeczne i złośliwe w stosunku do Kinya.
(CIACH)


Ewan, litości, jakie pytania mi zadałaś?? Naprawdę nie kojarzę, nie będę przekopywać się przez tak długi wątek, powtórz je proszę. Może przeoczyłam, ale dlaczego dopiero tak ochoczo podpięłaś się pod zjadliwy post niejakiej pixiileśtam, a nie przypomniałaś się z nimi? Wiem, że bardzo pomogłaś kotce, Twój ton też świadczy o zupełnie innej klasie (a raczej o tym, że Ty ją w ogóle masz), więc naprawdę żaden problem i chętnie Ci odpowiem, tylko po pierwsze: muszę wiedzieć o co pytasz, po drugie: muszę zapytać wetów, ja nic tworzyć nie będę, kot nie był u mnie, nie ja podawałam mu leki, a swoje posty pisałam na podstawie obserwacji i rozmów z wetami.
Proszę, napisz jak najszybciej co chcesz wiedzieć, będziemy dziś w lecznicy odebrać Mazurkę to się dowiem i jak najrzetelniej Ci to przekażę.


Wiesz, Kinya - zastanawiałam się długo nad powodem Twojej takiej a nie innej reakcji na moje pytania.
W międzyczasie dostałam kilka PW, które naświetliły mi sytuację i nawet byłam skłonna zrozumieć Twoją nerwową reakcję. Miałam też nadzieję, że ochłoniesz.
Z przykrością i niesmakiem muszę jednak stwierdzić, że Twoje zachowanie nie dość, że nie rozwiało moich wątpliwości to jeszcze skierowało moją uwagę na kwestię, której nie poruszałam, a która (być może) jest istotna dla Ciebie, bo nawiązujesz do niej po raz kolejny:
Kinya pisze:Nieustannie czekam na pw od osób (zwłaszcza dwóch "aktywnych" uczestniczek wątku) które życzą sobie odesłania pieniędzy, które wpłaciły na konto Mazurki. Przynajmniej numer konta z którego te środki przyszły, wtedy ustalimy, bo jakoś wpłat z oddziałów banków z woj. lubelskiego nie zauważyliśmy, więc nie jesteśmy w stanie nawet się domyślić które to. Jest to o tyle ważne, że chcę jak najprędzej zaktualizować rozliczenie.


Rozumiem z tego, że kwestia wpłat a raczej ich braku czyni nas, te "dwie bardziej aktywne" - nieupoważnionymi do zadawania pytań oraz wyrażania wątpliwości dotyczących zdrowia i przebiegu leczenia kotki Mazurki?

Edit: i jeszcze, żeby była jasność :arrow: moje pytania i wątpliwości są wyłącznie MOIMI pytaniami i wątpliwościami.
Nie życzę sobie być "wmontowywana" w pozaforumowe niesnaski, aferki czy próby dokopywania komukolwiek.
Proszę nie pisać do mnie więcej PW.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie paź 17, 2010 15:05 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Z ostatniego postu pixie wynika, że ona ma bardzo poważne problemy z własną osobowością. Popieram zdanie Olimichalskiej: trzeba tę biedną kobietę zignorować. Zróbmy to dla Mazurki! Nie reagujmy na zaczepki pixie! Ona się tym żywi!

mavi

 
Posty: 2244
Od: Czw sie 26, 2010 18:45

Post » Nie paź 17, 2010 15:31 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

... ale chociaż wątek super się kręci jak jest afera :] od wczoraj 3 strony postów przybyło :mrgreen:

nie doczytałam, czy zostały podane dalsze wytyczne co do leczenia/konsultacji Mazurki w kolejnych lecznicach/klinikach ?
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość