Nasza Kochana wiejska kotka Mazurka - za TM [*]

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Sob paź 16, 2010 23:33 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

tamiss pisze:Rana goi faktycznie sie bardzo długo.. Choć jak patrzę na nowe zdjecia to nie wiem czy słowo "goi" jest właściwym określeniem.. Wygląda (przynajmniej na zdjęciach) na dużo gorszy stan niż wcześniej...
A może faktycznie spróbować z innymi wetami...


Z którymi? Konkretnie: nazwiska, adresy lecznic.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Sob paź 16, 2010 23:35 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Hańka pisze:Dziewczyny, ale przecież przy nowotworze złośliwym nie może być LEPIEJ...


Kocham myślących ludzi. Hańko, jesteś jednym z nich :love: Szkoda, że tak Was niewielu...
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Sob paź 16, 2010 23:40 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

olamichalska pisze:patrząc na zdjęcia i porównując rany z sierpnia i teraz..
widać że się ten "nowotwór" powiększa, porównując nosek to widać że w sierpniu był jeszcze "cały",
teraz już zaatakował nosek.
Wiele osób poświęciło czas i serce żeby Mazurkę ratować, chylę czoło i bardzo Was za to podziwiam..
Wiem że przywiązanie do Mazurki jest wielkie i wszyscy chcemy dla niej jak najlepiej...
Uważam że najważniejsze jest to żeby była pewność że ona nie cierpi, że ją to nie boli..
Decyzję o eutanazji jest bardzo trudno podjąć, nigdy nie musiałam o tym decydować... nie wiem jak bym postąpiła, ale zawsze trzeba mieć na uwadze komfort zwierzaka, nie swoje przywiązanie do niego.
Życzę Mazurce jak najdłuższych dni życia, bez cierpienia i proszę wszystkich o zadbanie o ten komfort życia bez bólu...


I tak naprawdę ta pewność jest w tej chwili dla nas najważniejsza. Zaraz potem to, żeby miała dobre warunki. One będą decydowały o jej stanie psychicznym, a w konsekwencji - o tym jak długo i w jakim stanie będzie dobrze funkcjonować.
Obiecuję, że o to zadbamy!
Dziękuję za piękny post.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Sob paź 16, 2010 23:49 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya - ja Tobie i Mazurce bardzo dziękuję... za nadzieję i chęć do walki o życie :!: Bardzo nam pomogłyście :!:

Nie znam vetów z Myślenic, ale ostatnio dowiedziałam się, że leczenie onkologiczne wymaga specyficznych warunków i wiedzy ... Czy Mazurka znajdzie to w Myśleniach ?
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 17, 2010 0:04 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Nemi pisze:Kinya - ja Tobie i Mazurce bardzo dziękuję... za nadzieję i chęć do walki o życie :!: Bardzo nam pomogłyście :!:

Nie znam vetów z Myślenic, ale ostatnio dowiedziałam się, że leczenie onkologiczne wymaga specyficznych warunków i wiedzy ... Czy Mazurka znajdzie to w Myśleniach ?


Zawsze, jeśli tylko mogę w jakikolwiek sposób pomóc, bardzo mnie to cieszy.

Nie wiem, nie znam tego miejsca, a opinie jakie do mnie docierały są dość podzielone. Nie będziemy kota więcej męczyć lecznicami, postanowione zostało, że Kicia jutro pojedzie do ds, gdzie w końcu zacznie żyć jak normalny, domowy kot, przy zachowaniu wszelkich zaleceń lekarzy. Jeśli miałaby znowu siedzieć zamknięta bez końca w klatce, to chyba lepiej byłoby ją od razu uśpić, bo w końcu siądzie jej psychika.
W ogóle leczenie onkologiczne w Polsce jest tak naprawdę w powijakach - na przykład nie ma możliwości radioterapii. Najbliżej Berlin, Austria, Słowenia... :( Wiem, że dr Jagielski walczy o jakieś fundusze na to - czytałam kiedyś w Gazecie Wyborczej. W Małopolsce ponoć nie ma nikogo, kogo można bez wahania polecić.
Ostatnio edytowano Nie paź 17, 2010 0:10 przez Kinya, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 0:09 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kocia Lady pisze:no właśnie, może spróbować?? rana wygląda zasuszona, ale kicia znacznie schudła i wygląda bardzo zbiedzona, szok, nie do poznania...


Kotka chudła albo przybierała w ostatnim czasie na wadze kilkakrotnie, pytałam o to, na pewno w dużym stopniu była to reakcja na niektóre leki - jedne hamują łaknienie, inne je wyzwalają. Obecnie faktycznie jest szczuplutka, chociaż nigdy nie była grubasem. Ale jakoś niepokojąco chuda nie jest, waży ok. 3 kg. W domu, w normalnych warunkach, raczej powinna przybrać, miejmy nadzieję.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 0:13 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

ewan pisze:Kinya nikt nie kręci afery, powinnaś od razu wkleić skan i po sprawie (jeszcze muszę sobie przetłumaczyć ale to później) ja myślę, że jeżeli jest wszystko czarno na białym od razu, to nie ma niedomówień bo wszystko jest jasne.Więc nie denerwuj się, to wszystko z troski o Mazurkę te pytania i dociekliwość, a nie sprawdzanie Ciebie - mam nadzieję, że to rozumiesz. Do kiedy Mazurka będzie w Wieliczce bo można ją odwiedzić i podrzucić kilka smakołyków.


Do jutra. Można było od września.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 0:16 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Bardzo sie ciesze ze kocia pojedzie do domku stalego. Za dobre chwile w DS.
Obrazek Obrazek

ptok

 
Posty: 330
Od: Nie paź 21, 2007 19:20
Lokalizacja: Tarnowskie Gory

Post » Nie paź 17, 2010 0:16 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Amika6 pisze:
mavi pisze:Pixie! :evil: Skupmy się teraz na trzymaniu kciuków za Mazureczkę, co???
8O

Samymi kciukami nie pomożemy Mazurce, chociaż one też są ważne.
Natomiast podzielenie się wiedzą i doświadczeniami nie powinno być odbierane jako atak czy "kręcenie afery", bo ta wiedza może kiedyś pomóc uratować innego kota :!: .

A swoją drogą ciekawe kto i dlaczego nie ma odwagi pisać pod własnym nickiem :roll:


(...)

E.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 0:18 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

ptok pisze:Bardzo sie ciesze ze kocia pojedzie do domku stalego. Za dobre chwile w DS.


Ja też się cieszę, naprawdę nie możemy dać jej nic lepszego. Dzięki za dobre słowo!
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 0:26 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

agni3szka1 pisze:Ale jakie w ogóle są rokowania?!
Czy jest znikoma szansa, że rana się będzie goić?
Rana na nowych zdjęciach wygląda moim zdaniem jak ogromny strup. Nie jest już taka wilgotna chyba... Czyli chyba jest lepiej...

Aj smutno:( Tak bardzo liczyłam na to, że będzie jeszcze z nią dobrze...


Rokowania takie jak napisano w dokumencie, którego skan wstawiłam: ostrożne. Ale dr Jagielski w zasadzie je rozwiał: możemy dać Kici życie bez bólu, w stosunkowo dobrej formie, ale bez możliwości remisji choroby.
Rana nie będzie się goić, wręcz przeciwnie - może rosnąć, będzie atakować kolejne tkanki, nie będzie jednak przerzucać się na inne zarządy, więc to jest jakiś plus tej całej sytuacji.
W tej chwili jest strupem, bo była oczyszczana. Ale jak będzie twarda to też niedobrze. Kiedy będzie sztywna, to Kici będzie trudniej jeść. Więc i tak źle, i tak niedobrze :( Trzeba ją utrzymywać w takim stanie żeby była jak najbardziej elastyczna, ale równocześnie nie jątrzyła się. To trudne, bo nie da się tym tak łatwo sterować. W tym największy problem.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 0:40 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Na koniec napiszę jeszcze, że kupiłam Mazurce taki oto preparat: http://dlapsaikota.pl/sklep/vetfood-imm ... rers_id=47
Może ktoś ma doświadczenie, podawał?

Najmocniej przepraszam za brak rozliczenia dzisiaj, postaram się zrobić je jutro, mam w końcu fakturę z Wieliczki.
Zwłaszcza kieruję te słowa do Osoby, której wpłaty nie możemy znaleźć, a Ona - choć miałaby prawo - nie robi afery na wątku, tylko wysłała bardzo grzeczne pw. Dziękuję za wyrozumiałość, obiecuję jak najprędzej wszystko jeszcze raz sprawdzić i wyjaśnić.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Nie paź 17, 2010 5:54 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya pisze:Wróciłam właśnie i mogę w końcu zamiast zjeść wczorajszy obiad poświęcić chwilę, żeby napisać coś więcej (sorry, nie wszyscy w weekendy kwitną w domu przed kompem żeby odpowiadać na absurdalne zarzuty osób, którym widać za bardzo w wolny dzień się nudzi i szukają zaczepki :roll: ).
Po pierwsze: kto i kiedy pisał żeby wstawiać jakiekolwiek wyniki badań? Ja ich przecież nawet nie miałam w rękach, w lecznicy tłumaczono mi wszystko na miejscu. To czego się dowiedziałam przekazałam od razu tutaj, nic nie było do ukrycia przecież. Podobnie z resztą dokumentacji - nie trzymam jej w domu, nie wożę ze sobą w samochodzie, wszystko cały czas jest przy kocie, czyli w lecznicy gdzie Mazurka przebywa. Kiedyś poprosiłam tylko o zdjęcie rentgenowskie główki żeby zrobić skan dla profesorów z Wrocławia i przy okazji, wykorzystując że go mam, od razu wstawiłam tutaj.
Jeśli słyszę, że wyniki morfologii czy biochemii są ok, to piszę że tak jest, nikt dotąd nie żądał konkretnych danych, więc nie domagałam się od lecznicy ich udostępnienia. Jeśli przeoczyłam tego typu posta, trzeba było mnie nękać na pw, wyciągnęłabym je i przekazała zainteresowanej osobie.
Więc o co tak naprawdę chodzi?? Gdzie, kiedy i komu dokładnie nie odpowiedziałam na jakieś zapytanie, prośbę, a napisałam żeby się bujał, bo odpowiedzi nie dostanie?

Zdjęć jest faktycznie mało, ostatnie jakie wstawiłam jest z bodajże 6 października, ale już pisałam, że do dyspozycji mam tylko komórkę. Zdjęcia z lecznicy wychodzą koszmarne, markopolo00 też się dziś oberwało, że wstawił fotki w tym miejscu robione - w szpitaliku nie ma okna, jest paskudne, przyciemnione sztuczne światło, więc bez lampy błyskowej się nie da, a jak na nią koty reagują widać na dzisiejszych zdjęciach: skulone, nastroszone, z przymkniętymi oczkami. Mazurka wygląda na nich po prostu dramatycznie, gdybym jej nie widywała to pomyślałabym, że jest trzema łapami na tamtym świecie. Mam ją wywlekać na sesje z klatki do poczekalni pełnej szczekających psów, obcych zapachów i stresować? A może wynieść na zewnątrz, postawić na trawie przy obecnych temperaturach i zrobić fajne, bo wyraźne zdjęcia, w dobrym świetle, które oddają jej rzeczywisty wygląd? Bądźmy realistami!
Mam zdjęcia z wyjazdu do Wawy w komórze, mój tż obiecał mi je ściągnąć jutro, bo cały dzień nie było nas w domu. Wstawię je, ale jakość jest średnia, nie ukrywam. I pewnie znowu usłyszę, że coś jest nie halo Ale jest na forum sporo osób z Krakowa, Wieliczka nie jest daleko, można podjechać, pogadać z wetami, zobaczyć kotkę. Jedna z osób z forum tak zrobiła, potem zdecydowała się wpłacić kasę dla Mazurki. I to było super: pojechała, sprawdziła, stwierdziła, że warto. A nie dymiła na wątku nie mając bladego pojęcia co i jak :roll:

pixie65, zakładając, że liczba w nicku symbolizuje Twój rok urodzenia, jestem szczerze zdziwiona poziomem jaki reprezentujesz...
Z tego co Cię kojarzę, na wątku ostatnio zadałaś bodajże dwa pytania pytania, już po zdiagnozowaniu nowotwora i wizycie w Warszawie (chodziło o leki i rodzaj nowotworu-jeśli się mylę to przepraszam). Odpowiedziałam wg mojej wiedzy, dostarczonej mi przez wetów, bo ja wetem nie jestem. Może nie odpowiedziałam? A dziś ni z gruchy, ni z pietruchy wyskakujesz ze swoim postem jak diabeł z pudełka, zarzucasz, żądasz, jątrzysz, prowokujesz i obrażasz. I nie tylko ja tak odebrałam ten post. A równocześnie na maksa kompromitujesz się nieznajomością podstawowych faktów, które tutaj są klepane wyraźnie i w kółko (jak choćby miejsce pobytu kota czy nasze plany co do jej dalszego życia), pytasz o rzeczy które parę postów wcześniej były tłumaczone :roll:

Rozumiem jednak, że jesteś lekarzem (doktorem czy nawet profesorem) weterynarii, bo Twój ton bezsprzecznie na to wskazuje, i z pewnością bzdetami które piszą maluczcy, swojego wybitnego umysłu nie zaśmiecasz. Wobec tego jakie wg Ciebie powinny zostać podjęte badania i leczenie w stosunku do tego zwierzęcia? Co zaniedbano, czego nie podano, jakich badań nie zrobiono? W jaki sposób poprowadziłabyś wszystko gdyby Mazurka trafiła do Twojej lecznicy? Teraz ja proszę o odpowiedzi, konkretne, rozpisane dzień po dniu, z dawkami dla dorosłego kota o wadze 3 kg. Chętnie się Twoją wiedzą podzielę z wszystkimi wetami po kolei, tymi którzy mieli do czynienia z Mazurką. I sądzę że osobie, która zna sposób na cudowne ozdrowienie, sam doktor Jagielski będzie chciał wyrazić słowa uznania (zresztą kimże on jest, pewnie mógłby Ci buty czyścić :roll: ).
Poprosimy również o Twoją analizę i interpretację wyników z IDEXX-a, weci się pewnie mylą i bzdury opowiadają, a ja za nimi powtarzam. I za to mogę przeprosić - że się nie znam, a powtarzam za osobami, które niby się znają na rzeczy, a dyplomy to pewnie kupili na bazarze...

I mam jeszcze jedno, podstawowe pytanie: gdzie byłaś ze swoją niesamowitą wiedzą, kiedy nieustannie zastanawialiśmy się tu wspólnie co jeszcze zrobić dla Mazurki?? Dlaczego nie podzieliłaś się nią po to, żeby oszczędzić kotu rzekomych cierpień?? Teraz łatwo Ci błyszczeć obrażając ludzi zaangażowanych w leczenie tego kota gdy wiadomo że w zasadzie nic się już nie da zrobić, a nie chciałaś tego osiągnąć wcześniej dzieląc się dobrą, skuteczną radą??

Na Twoje "mądrości" i zarzuty typu:
1. kot cały czas cierpiał (od samego początku dostawał różne leki, które ból eliminowały)
2. cud, że nie doszło do ogólnego zakażenia organizmu (owszem, cud, ale dotyczy on okresu ZANIM zaczęła dostawać silne antybiotyki, potem to żaden cud, tylko medycyna)
3. że można było właściwie zadbać o ranę (a co było niewłaściwego w jej oczyszczaniu, traktowaniu najróżniejszymi preparatami dobieranymi na podstawie licznych wymazów i posiewów oraz usuwaniu zmienionych nowotworowo tkanek?)
odpowiadać nie zamierzam, świadczą o tym, że nie zadałaś sobie najmniejszego trudu żeby uważnie prześledzić wątek, a w kwestiach medycyny jesteś wyznawcą teorii kompletnie nieznanych, stąd po raz kolejny prośba o podzielenie się swoją niesamowitą wiedzą, niedostępną większości wetów jakich spotkałam.

Rzucasz ogólnikami, czekamy na konkrety. Ja focha nie strzelam, dostałaś skany o które jakoś wcześniej nie prosiłaś, nie miałam dziś czasu żeby wdawać się w czcze dyskusje, zwierzęta były ważniejsze. Co jest nie halo? Że nie uleczyłam kota chorego na zaawansowaną postać złośliwego nowotwora? Że pojechałam z nią do stolicy? (pewnie, super impreza na Białobrzeskiej :roll:). Że wyłudziłam pieniądze na jej leczenie? Jeśli wpłacałaś na fundusz Mazurki, wyślij mi na pw swoje dane, odeślę te pieniądze, bo każdy ma prawo tego się domagać jeśli uznaje, że jego datki zostały z premedytacją zmarnowane. Ale trzeba wprost i uczciwie to napisać, a nie intrygować i obrażać Osoby, które - w przeciwieństwie do Ciebie - w sprawę ratowania tego kota poważnie się zaangażowały.

Zmarnowałam przez Ciebie spory kawałek wieczora, ale Mazurce tego nie będę wypominać. Wypomną jej to moje półdzikie tymczasy, które zamiast być socjalizowane, głaskane i czesane czekają, aż skończę w końcu klepać w klawiaturę...

8O
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Nie paź 17, 2010 5:58 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya pisze:
Amika6 pisze:
mavi pisze:Pixie! :evil: Skupmy się teraz na trzymaniu kciuków za Mazureczkę, co???
8O

Samymi kciukami nie pomożemy Mazurce, chociaż one też są ważne.
Natomiast podzielenie się wiedzą i doświadczeniami nie powinno być odbierane jako atak czy "kręcenie afery", bo ta wiedza może kiedyś pomóc uratować innego kota :!: .

A swoją drogą ciekawe kto i dlaczego nie ma odwagi pisać pod własnym nickiem :roll:


(...)


Ot i pokazałaś cały swoj charakterek.
Szkoda wiecej komentować, Ty uznajesz tylko słowa podziwu i hymny dziękczynne.

http://yfrog.com/mtmapaskaenia1999ag W Krakowie było gorzej niż u nas, powinnaś najpierw doczytać przed wytoczeniem tej "armaty"
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Nie paź 17, 2010 8:08 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Amika6 pisze:
Kinya pisze:
Amika6 pisze:Samymi kciukami nie pomożemy Mazurce, chociaż one też są ważne.
Natomiast podzielenie się wiedzą i doświadczeniami nie powinno być odbierane jako atak czy "kręcenie afery", bo ta wiedza może kiedyś pomóc uratować innego kota :!: .

A swoją drogą ciekawe kto i dlaczego nie ma odwagi pisać pod własnym nickiem :roll:


(...)


Ot i pokazałaś cały swoj charakterek.
Szkoda wiecej komentować, Ty uznajesz tylko słowa podziwu i hymny dziękczynne.

http://yfrog.com/mtmapaskaenia1999ag W Krakowie było gorzej niż u nas, powinnaś najpierw doczytać przed wytoczeniem tej "armaty"

Wcale się nie dziwię, że Kinyi nerwy puściły. Mnie na jej miejscu już by ze trzy razy szlag trafił. I, tak!, za to, co robi należą jej się wyłącznie słowa podziwu i hymny dziękczynne. Czy to znaczy, że nie wolno stawiać w tym wątku pytań? Ależ wolno! Ale, na miły Bóg, może warto by najpierw doczytać i ten wątek i nieco o nowotworach się dowiedzieć (chociaż chyba każdy wie, że ta rana NIGDY się nie zagoi a przy raku się chudnie). Tu chodzi o ton - napastliwy, przemądrzały, inkwizytorski...Ot, taka czepliwość. A zarzuty typu POWINNO się było to czy tamto, taki lekarz jest lepszy, taka terapia właściwsza...wrrr, jakie to wredne, przecież tak ZAWSZE można powiedzieć. Zwłaszcza, gdy rokowanie jest niepomyślne.

Kinya, ludzi Ci życzliwych jest w tym wątku przeważająca większość.
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42283
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość