Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Wto wrz 12, 2017 11:56 Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Witam.
Znalazłam się na tym forum przez zdarzenia do których nie byłam wypełni przygotowana, dlatego tez bardzo kiepsko sobie z tym radzę.
Około 5 tygodni temu adoptowałam 3-miesięcznego kocurka. Pochodził on z małej fundacji ratującej koty. Byłam pewna, ze maluch był szczepiony itd, wszystkie posty o kotach na to wskazywały. Niestety moj jedyny nie był. Dowiedziałam sie o tym po tygodniu kiedy musiałam iść do weterynarza, zauważyłam pierwsze niepokojące sygnały. Obwiniam sie, ze od razu nie poszłam do weta, jednak wszystko wskazywało na to, ze nie było potrzeby.
Najpierw zostało zaatakowane gardełko, zapalenie krtani, bardzo ciezko oddychał, przestał sie bawić, leżał bardzo sztywno, nie pozwalał sie odwracać brzuszkiem do gory. Dostał antybiotyki i kapsułki zwiększające odporność. Na drugiej wizycie, po kilku dniach, pani doktor zaleciła badanie krwi. Zgodziłam sie bez oporów. Niestety wieczorem dostałam telefon z wyrokiem: białaczka. Zabrakło mi oddechu. Zostałam pocieszona, ze można z tym żyć, ale to wszystko zależy od odporności kota. Niestety moj przez brak szczepień odporność ma na minusie. Przez ponad dwa tygodnie brał antybiotyk i witaminki na odporność. W międzyczasie zaczął dostawać cykloferon (nie jestem prwna w 100% czy to tak sie nazywa). Zapalenie przeszło, nie zaczął sie bawić ani biegać, jest cały czas odwodniony. Ale stał sie bardziej gadatliwy i już można było go bez problemu brac na ręce i odwracać. Niedawno zaczął sikać do mojego łóżka, pH 8 zasadowe, kapsułki na zakwaszenie moczu. Przeszło. Ale trzy dni temu stało sie cos strasznego. Mały zaczął spadać z mebli, rozkołysał mu sie błędnik. Zachowywał sie jak pijana baletnica. Zauważyłam, ze źrenice ma powiększone, niezależnie od ilości światła, były wielkie. Z desperacji zaswiecilam mu lampka w oczy. Zero reakcji. Byłam wściekła, przerażona i zagubiona. Następnego dnia rano, tj. wczoraj (11.09) pojechaliśmy do weterynarza. Miałam nadzieje, ze to efekt uboczny leków albo jest to chwilowe od upadku. Niestety, płyny przedostały sie do oczu. Choroba postępuje, szybko, po zwalczaniu jednej rzeczy uderza w kolejna.
Serce mi pęka, kocham małego Rotiego tak bardzo mocno. Miałam już wcześniej 3 koty w domu rodzinnym, ale to jest moj pierwszy, taki naprawdę moj, mieszka ze mną w moim mieszkaniu. Kotek idealny, przytulas, chodzi za mną, siedzi cokolwiek robie, nie drapie nie gryzie, nawet kurde nie linieje jak na kotka dachowego przystało.
To małe dziecko które nie zaznało życia. Nie mogę sobie z tym poradzić, z myślą, ze jak zacznie go bolec czy jak nastąpią przerzuty na organy czy mięśnie to bede musiała go uśpić. Nie chce sie na to zgodzić, ale nie pozwolę żeby cierpiał. Kotek ma teraz cztery miesiące, oślepł trzy dni temu, na szczescie radzi sobie w mieszkaniu doskonale. Je wszystko co mu sie da, gorzej z piciem wody.
Szukam wsparcia, rad, iskierki nadziei. Sama już nie wiem co mam robić.

VikiKivi

 
Posty: 14
Od: Wto wrz 12, 2017 11:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 12, 2017 13:52 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Przykre bardzo. Dzielnie sobie radzisz.
On miał testy zrobione? To białaczka wirusowa FELV czy nowotwór? Na jakiej podstawie jest zdiagnozowano?
Wklej wyniki badań , miał usg? Jakieś dodatkowe?
Może to nie to?
Wklej koniecznie wyniki. Nie raz dziewczyny odkryły to co wet przegapil.
Kciuki
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56099
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Wto wrz 12, 2017 16:06 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Stwierdzono FELV dodatni. USG nie było.
Mam wyniki pierwszych padań, które wydawały się być ok, późniejsze, które zostały u weta pokazują podwyższony poziom białych krwinek.
https://zapodaj.net/5edba1cbfc988.jpg.html

VikiKivi

 
Posty: 14
Od: Wto wrz 12, 2017 11:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 12, 2017 16:34 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Już w tych wynikach poziom białych krwinek jest bardzo podniesiony.

Czasami udaje się wyciągnąć takie koty - mój białaczkowy Lando ma już 4 lata, a jest ze mną od 6 tygodnia życia.
Jego siostra odeszła w tym roku :( Ale trafiła do mnie w takim stanie, że wątpliwe było, czy przeżyje kolejny tydzień.

Niestety objawy neurologiczne dobrze nie rokują :(

Dobrze, że dostaje cykloferon.
Jaki dostaje antybiotyk?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 12, 2017 16:47 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Dostawał antybiotyk unidox solutab. Cykloferon niestety dostał dziś ostatni raz.

VikiKivi

 
Posty: 14
Od: Wto wrz 12, 2017 11:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 12, 2017 22:03 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Trochę nie bardzo unidox przy takich objawach.
Gdzie mieszkasz? Masz możliwość znalezienia innego weta?
Najlepiej takiego, który by się orientował w neurologii.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 13, 2017 8:06 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Już unidoxa nie bierze od tygodnia. Brał zanim zaczęło sie siusianie i zanim oślepł. Mieszkam w Poznaniu, wetow jest dużo, szukałam po opiniach. Obok mnie na wildzie jest polecany wet ale niestety przyjmuje od 16, ja pracuje w godzinach popołudniowych i wieczornych.

VikiKivi

 
Posty: 14
Od: Wto wrz 12, 2017 11:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 13, 2017 9:05 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

milva b chodzi do dobrego weta w Poznaniu. Napisz do niej.Poleci ci swoją lecznicę.
W tym wątku wspomina o lecznicy na Katowickiej.
viewtopic.php?f=1&t=181699&start=15
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56099
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Śro wrz 13, 2017 10:54 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

VikiKivi pisze:Już unidoxa nie bierze od tygodnia. Brał zanim zaczęło sie siusianie i zanim oślepł. Mieszkam w Poznaniu, wetow jest dużo, szukałam po opiniach. Obok mnie na wildzie jest polecany wet ale niestety przyjmuje od 16, ja pracuje w godzinach popołudniowych i wieczornych.

Koniecznie znajdź weta, który rozsądnie pociągnie leczenie - obecny najwyraźniej nie ma pomysłu.
ASK@ dobrze pisze, milva_b poleci Ci dobrą lecznicę.
Takie nagłe oślepnięcie koniecznie trzeba zdiagnozować i leczyć przynajmniej objawowo.
Mogą być potrzebne preparaty obniżające ciśnienie wewnątrzmózgowe lub antybiotyk przenikający do płynu mózgowo-rdzeniowego, w zależności od tego, co ustali neurolog. Mogą też być potrzebne choćby leki przeciwbólowe.
To białaczkowiec, ale w pewnych sytuacjach może być niezbędne podanie sterydu.
Możesz wrzucić ostatnie wyniki badań krwi?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 13, 2017 12:14 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Napisałam do Milvy_b. Lekarze z kliniki do której chodze wydają sie być bardzo dobrymi, ale może rzeczywiście nie sa tak zaznajomieni z problemem falv. Zauważyłam dzisiaj, ze gdy siedział na parapecie źrenice znacznie mu sie zmniejszyły. Nadal sa mętne ale zareagował na światło. Może sobie robie nadzieje, ale ucieszyło mnie to bardzo.

VikiKivi

 
Posty: 14
Od: Wto wrz 12, 2017 11:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 13, 2017 12:17 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Obrazek

VikiKivi

 
Posty: 14
Od: Wto wrz 12, 2017 11:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 13, 2017 12:18 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

VikiKivi pisze:Napisałam do Milvy_b. Lekarze z kliniki do której chodze wydają sie być bardzo dobrymi, ale może rzeczywiście nie sa tak zaznajomieni z problemem falv. Zauważyłam dzisiaj, ze gdy siedział na parapecie źrenice znacznie mu sie zmniejszyły. Nadal sa mętne ale zareagował na światło. Może sobie robie nadzieje, ale ucieszyło mnie to bardzo.

FeLV to jedno, diagnostyka i leczenie chorób powodowanych przez FeLV to drugie.
Twój kocio ma wyraźne objawy neurologiczne, a takie stany należy diagnozować i leczyć lub przynajmniej starać się minimalizować ich wpływ na kota.
Wszelkie infekcje przy białaczce leczy się dłużej i intensywniej niż u kotów ujemnych, nawet jeśli są to te same choroby.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 13, 2017 16:13 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Czy szybki test plytkowy z kropli krwi na bialaczke jest wiarygodny?

Alice83

 
Posty: 197
Od: Pon maja 02, 2016 16:33

Post » Pt wrz 15, 2017 12:49 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Alice83 pisze:Czy szybki test plytkowy z kropli krwi na bialaczke jest wiarygodny?

Na to pytanie nie ma tak prostej odpowiedzi, jakby się mogło wydawać - wyniki fałszywe mogą się zdarzyć zawsze, w każdym badaniu.
Nawet PCR ma określoną czułość.

Każdy test ma podaną czułość i specyficzność - gdzie "czułość" mówi o prawdopodobieństwie otrzymania wyniku fałszywie ujemnego, a "specyficzność" dotyczy wyników "fałszywie dodatnich".
Fałszywie ujemny test ma prawo "prawidłowo" wyjść w okresie inkubacji choroby (ale w tym okresie PCR też może być jeszcze ujemny), z drugiej strony ciężko mówić o "fałszywości" takiego wyniku. Pojedynczy fałszywie dodatni wynik to jakiś wynik przypadkowy (w granicach błędu dopuszczalnego dla danego testu), a najczęściej błąd wykonania lub wada testu.
Bardzo rzadko się zdarzają powtarzalne wyniki dodatnie u kotów ujemnych w PCR. Materiały, do których dotarłam, określają taki stan jako infekcję atypową, lecz jest to na tyle rzadkie zjawisko, że nie ma zbyt wiele materiałów na ten temat - w każdym razie uważa się, że w takich przypadkach wirus umiejscowił się w organizmie kota w innej tkance niż szpik kostny.

Z mojego doświadczenia - na kilkadziesiąt do tej pory wykonanych testów płytkowych, otrzymałam dwa wyniki fałszywe.

1 test fałszywie ujemny (FeLV potwierdzony PCR) u kociaka bezobjawowego, kolejne testy płytkowe u tego kota już były dodatnie; co ciekawe ten test był wykonywany testami VetExpert, których producent deklaruje 100% czułość i specyficzność (co oznacza, że producent nie dopuszcza wyników fałszywych, o ile test jest wykonany prawidłowo) [zresztą właśnie przed chwilą się dowiedziałam, że po 4 latach znowu u tego kota wychodzą ujemne testy płytkowe];

1 test fałszywie dodatni, ale wynik był niepewny od początku, bo kreska "plusowa" pojawiła się już po czasie, w jakim test należy odczytywać (lub w ostatniej minucie tego czasu), czyli już z instrukcji obsługi wynikało, że ta krecha jest "nieważna" - wynik ujemny został potwierdzony PCR i po kilku latach kolejnym testem paskowym; ten test był wykonywany "chińszczyzną", gdzie producent podaje czułość 99% (1% wyników może wyjść fałszywie ujemnych) i specyficzność 98,6% (1,4% wyników fałszywie dodatnich);

Pozostałe wyniki dodatnie były niestety prawdziwe - w przypadku wyniku dodatniego zawsze wykonuję powtórny test łącznie z badaniami krwi, a w przypadku dalszych wątpliwości PCR. Zazwyczaj nie sprawdzam wyników ujemnych, jeśli nie ma wskazań medycznych. Te ujemne, które były przypadkowo sprawdzone, były powtórnie ujemne.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 15, 2017 12:49 Re: Kocie dziecko i goniąca je białaczka.

Alice83 pisze:Czy szybki test plytkowy z kropli krwi na bialaczke jest wiarygodny?

Na to pytanie nie ma tak prostej odpowiedzi, jakby się mogło wydawać - wyniki fałszywe mogą się zdarzyć zawsze, w każdym badaniu.
Nawet PCR ma określoną czułość.

Każdy test ma podaną czułość i specyficzność - gdzie "czułość" mówi o prawdopodobieństwie otrzymania wyniku fałszywie ujemnego, a "specyficzność" dotyczy wyników "fałszywie dodatnich".
Fałszywie ujemny test ma prawo "prawidłowo" wyjść w okresie inkubacji choroby (ale w tym okresie PCR też może być jeszcze ujemny), z drugiej strony ciężko mówić o "fałszywości" takiego wyniku. Pojedynczy fałszywie dodatni wynik to jakiś wynik przypadkowy (w granicach błędu dopuszczalnego dla danego testu), a najczęściej błąd wykonania lub wada testu.
Bardzo rzadko się zdarzają powtarzalne wyniki dodatnie u kotów ujemnych w PCR. Materiały, do których dotarłam, określają taki stan jako infekcję atypową, lecz jest to na tyle rzadkie zjawisko, że nie ma zbyt wiele materiałów na ten temat - w każdym razie uważa się, że w takich przypadkach wirus umiejscowił się w organizmie kota w innej tkance niż szpik kostny.

Z mojego doświadczenia - na kilkadziesiąt do tej pory wykonanych testów płytkowych, otrzymałam dwa wyniki fałszywe.

1 test fałszywie ujemny (FeLV potwierdzony PCR) u kociaka bezobjawowego, kolejne testy płytkowe u tego kota już były dodatnie; co ciekawe ten test był wykonywany testami VetExpert, których producent deklaruje 100% czułość i specyficzność (co oznacza, że producent nie dopuszcza wyników fałszywych, o ile test jest wykonany prawidłowo) [zresztą właśnie przed chwilą się dowiedziałam, że po 4 latach znowu u tego kota wychodzą ujemne testy płytkowe];

1 test fałszywie dodatni, ale wynik był niepewny od początku, bo kreska "plusowa" pojawiła się już po czasie, w jakim test należy odczytywać (lub w ostatniej minucie tego czasu), czyli już z instrukcji obsługi wynikało, że ta krecha jest "nieważna" - wynik ujemny został potwierdzony PCR i po kilku latach kolejnym testem paskowym; ten test był wykonywany "chińszczyzną", gdzie producent podaje czułość 99% (1% wyników może wyjść fałszywie ujemnych) i specyficzność 98,6% (1,4% wyników fałszywie dodatnich);

Pozostałe wyniki dodatnie były niestety prawdziwe - w przypadku wyniku dodatniego zawsze wykonuję powtórny test łącznie z badaniami krwi, a w przypadku dalszych wątpliwości PCR. Zazwyczaj nie sprawdzam wyników ujemnych, jeśli nie ma wskazań medycznych. Te ujemne, które były przypadkowo sprawdzone, były powtórnie ujemne.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość