Dla tła dodam informacje o bazowym stanie zdrowotnym Savanki:
- Moja kotka 2 lata temu miała poważną niewydolność nerek, sytuacja była bardzo zła i wyszła z niej cało, od ponad roku wyniki nerkowe są stabilne. Nie że zawsze w normie, ale stabilne. Prędzej mocznik jest w normie, a kreatynina zwykle trochę przekroczona. Savannah jadła karmę nerkową plus zupki (pozdrawiam wszystkich mających nerkowców i robiących im zupki z mokrych karm
- W czasie diagnozowania nerek przeszła kompleksowe badania, które m.in. wskazały też na stan zapalny jelit - nie dający absolutnie żadnych objawów. Miała pobrany węzeł z okolicy jelit do biopsji, wyszła nierakowa. Miała powtarzane okresowo usg, by obserwować co w tym brzuchu się dzieje, lekarze uważali że to autoimmunologiczne (albo IBD rzecz jasna).
- Później pojawiła się astma - również jest skutecznie trzymana w ryzach, choć na początku bywały bardzo częste i silne ataki. Codziennie ma inhalację. Zwykle miewała 1-2 ataki na miesiąc i to już był super efekt. Od trochę ponad miesiąca nie miała absolutnie żadnego ataku astmy.
No i teraz co się dzieje ostatnio, czyli to, w czym proszę o wsparcie:
W niedawnych kontrolnych badaniach krwi wyszedł dość mocny stan zapalny, zalecono kolejne USG, aby sprawdzić jak wygląda brzucho, USG wyszło bardzo złe, liczne powiększone węzły, torbiele na wątrobie, prawdopodobny nowotwór wywodzący się z woreczka lub dróg żółciowych. Zalecenie wycięcia zmian. Podejrzenie chłoniaka.
Savannah miała zbadane ciśnienie (wyszło za wysokie), zrobiono jej echo serca (w normie), zaplanowaliśmy operację na dosłownie za 1,5 tygodnia. W trakcie operacji okazało się, że woreczek również jest zmieniony, na tyle, że został w całości usunięty, razem z dużą częścią wątroby, pobrano też węzeł. Wszystkie próbki poszły na histopatologię, jeszcze nie ma jej wyniku. Lekarz operujący, jak i wszyscy lekarze, którzy mieli kontakt z Savanką mówią, że sytuacja wygląda typowo pod chłoniaka.
Po operacji dochodziła do siebie dobre 2 tygodnie, co mnie zaskoczyło, bo dotychczas szybko wracała do sił (miała 2 operacje plus narkozy na usuwanie kamienia). Natomiast wiedziałam, jak poważna to była operacja, dlatego rozumiałam, że tym razem jest jej trudniej wracać do sił. Badanie krwi z dnia po operacji były absolutnie tragiczne, co było zrozumiałe, bo naruszono mnóstwo tkanek. Wskaźniki wątrobowe były przekroczone kilkukrotnie.
Ponowne badanie po tygodniu - wyniki świetne, niemal wszystkie wskaźniki wróciły do normy a Savannah zaczęła wracać do sił, gadać, przytulać się, chodzić itp. W całym tym czasie opieka była intensywna, prawie codziennie byłyśmy u weta, ja również podawałam leki czy zastrzyki w domu.
Po 2 tygodniach od operacji było już super, choć oczywiście przychodziłyśmy na kontrole. Któregoś dnia uzyskałam już najlepszą nowinę, plasterek na moje serce - że wszystko idzie dobrze i na kolejną kontrolę mam przyjść za miesiąc (o ile będzie się dobrze czuła).
Szczęście trwało tylko kilka dni, po nich Savannah zaczęła wymiotować w nocy lub nad ranem, bez treści pokarmowej - każdego dnia o takiej porze jeden raz wymioty, a w ciągu dnia normalnie i apetyt normalny, kupa też normalna. Savannah dostała leki przeciwwymiotne i kolejny raz krew do badania. W wyniku - znaczny wzrost alfa amylazy, lipazy, leukocytów i limfocytów. Zalecenie kolejnego USG. Od poprzedniego, sprzed miesiąca stan się pogorszył - wszystkie węzły powiększone. Wyników histopato wciąż brak. Lekarka wskazuje, że zaleca rozpoczęcie chemioterapii mimo braku wyniku biopsji. Jesteśmy umówione na konsultację onkologiczną na 9.11.
Wiem, że sporo z Was ma i miało do czynienia z chłoniakiem, chciałabym usłyszeć Wasz głos. Bo wyczytałam już wszystkie artykuły w internecie. Ogromnie kocham moją kotkę, natomiast nie chcę egoistycznie przytrzymywać jej przy życiu, jeśli rokowania będą ciężkie. Od operacji schudła 500gram. Przed niewydolnością nerek ważyła 4,20 kg, po niej schudła mocno, ale pracowałam nad odbudowaniem jej ciałka i dobiła do 3,8-3,6kg, nie udało się wrócić do jej normalnej wagi, ale ta i tak była całkiem ok. Teraz waży 3,16kg, wygląda bardzo źle, strasznie trudno mi widzieć, że moja kotka traci mięśnie, że wystają jej biodra, że głaszcząc czuję cały kręgosłup. Wygląda jakby była zabiedzonym bezdomniakiem, a tak naprawdę schudła przez chorowanie.
No ale wracając do tematu - Ja mam duże wątpliwości czy chcę tej chemii, szczególnie, że nie ma jeszcze wyniku histopato. Naczytalam sie ze w przypadku chłoniaka chemia wydluza zycie tylko o kilka miesięcy, niby sa lepsze przypadki ale się nie spodziewam, ze Savanka ktora ma niewydolność nerek i astmę i jeszcze po operacji wątroby, osiągnie lepsze wyniki niz koty mające tylko chłoniaka.
Czy mieliście do czynienia z podobną sytuacją?
Jak u Was wyglądały efekty leczenia chłoniaka pokarmowego?
