Co dwa dni poddawana jest 10-minutowemu zabiegowi naświetlania, potem wybudza się z narkozy i ma czas dla siebie. Je chętnie i dużo, chodzi po lecznicy, wygląda przez okno. Wyniki krwi w porządku. Podobno ociera się o nogi personelu lecznicy i w ogóle po niej nie widać żeby za mną tęskniła, co bardzo mnie cieszy (choć z drugiej strony odrobinę mi smutno i zazdrośnie...)
W sobotę po nią jadę, a po Nowym Roku zawożę na drugą serię zabiegów.
Jeśli chodzi o efekty - ja ich prawdę mówiąc jeszcze nie widzę. Dostaję zdjęcia, zmiana rakowa jest tej samej wielkości, ale wygląda na to, że opuchlizna zeszła. Tworzy się też martwica i dziura zasycha, a to bardzo dobry objaw





I również trzymam kciuki za rówieśnika Kropki!