Byliśmy z Nią u weterynarza i po zrobieniu USG i wstępnych badań, stwierdził, że prawdopodobnie jest to nieoperacyjny chłoniak zajmujący dużą przestrzeń i trzeba już się żegnać
Nie chcę jednak się jeszcze poddawać, przynajmniej nie do czasu dopóki bardzo nie cierpi. Chcę zrobić wszystko co się da, żeby Ją uratować. Dlatego proszę, poradźcie coś.
Czytałem tutaj trochę wątków i z tego co widzę, to głównie ludzie radzą, żeby poprawiać komfort zwierząt, ale może jednak da się coś więcej zrobić? Może jakieś metody niekonwencjonalne?
Może jakaś specjalna dieta wspierająca, naświetlanie, leczenie nawet drogie, w przypadku nieoperacyjnego chłoniaka na brzuchu?
Znacie może jakiegoś dobrego weterynarza, ale onkologa z Przemyśla, albo okolic? Jeśli tak, to proszę o jakiś namiar.
Z góry bardzo dziękuję
Maciej
