Kotka moich rodziców także odeszła z powodu guza, bardzo podobnie umiejscowionego (w obszarze głowy). Miała 17 lat. Rodzice (a właściwie siostra) podjęli decyzję o zrobieniu operacji (ja byłam temu przeciwna). Po krótkim czasie po operacji guz pojawił sie znowu, kotka straciła wzrok, kręciła się dookoła swojej osi, przewracała - słowem, koszmar. Została uśpiona, a ja do dzisiaj myślę, że trzeba było jej oszczędzić cierpienia związanego z operacją.
Bardzo, bardzo współczuję, rozumiem, jaki to dramat, bo mój kot umarł w wieku zaledwie 12 lat na gruczolakoraka, tylko że u Salomona zaatakowane były jelita
