Ostatnio strach o przyrodę spędza mi sen z oczu
Osiedlowe dzieci, które niszczą moje poidełka. Złośliwie i podle. Udało się złapać dwóch (a raczej dwoje, dziewczynka też brała w tym udział
) na gorącym uczynku. Więc od kilku tygodni ptaki i inne zwierzęta, których u nas jest zatrzęsienie (nie tylko koty, ale też dzikie korzystają: wiewiórki, lisy, jeże, łasicowate), mają do dyspozycji garnek, który przyczepiliśmy do parkanu łańcuchem na kłódkę. Przestało mnie interesować, co myślą o mnie sąsiedzi. Ci, którzy umyślnie niszczą drzewka, które ja pamiętam jako niziutkie sadzonki 12 lat temu, kiedy wprowadzaliśmy się do nowych bloków. Dorośli ludzie! To co się dziwić smarkaczom... Choć nie, dziwię się. Porównuję cały czas zachowanie dzieci w moich czasach, czasach mojej siostry. To były lata 80-te. Naprawdę aż tak świat się zmienił? Poszedł do przodu, tylko chyba nie tą drogą, co trzeba. Ten artykuł, który kilka tygodni temu był szeroko udostępniany i komentowany, też u nas, na forum. O współczesnych maDkach i ich rozwrzeszczanych dzieciaczkach. Powiem szczerze, że poczułam się po nim lepiej, widzę, że nie jestem sama i nienormalna z takim podejściem, jakie mam.