No i od wczoraj Boruta jest u mnie
Pumcia przyjeżdża w sobotę
Rozważania o perypetiach Boruty zostawiam w starym wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=9304&start=0
Kilka osób pytało ile mam kotów. No to od początku. Zawsze byłam z tych dzieci co to "wszystkie koty moje są" i na wsi musiałam wejść w każdą dziurę jaśli tam były kocięta. (Do psiej budy też właziłam ). No ale kota w domu nie było . Dopiero później jeszcze u rodziców pojawiła się czarno biała elegantka Zula. Następnie już jak się wyprowadziłam od rodziców wzięłam burego kocurka Bunca. Wtedy jeszcze nie znałam forum, złym opiekunem kota nie byłam, ale wielu rzeczy nie wiedziałam... Bunc odszeł przez Tęczowy Most rok temu przeżywszy tylko 10 m-cy. Weterynarz nie potrafił powiedzieć czemu i mówił, że kotom sekcji zwłok się nie robi i że to droga sprawa. Nadal nie wiem co mu było. Kolejnego kota nie wzięłam. Przyjaciółka z którą wynajmuję mieszkanie nie lubiła się z Buncem. Stwierdziłam, że kolejny kot będzie na swoim mieszkaniu. Potem znalazłam to Forum i zakoconyc ludzi. Dlatego jak w czerwcu w komisie samochodowym znalazłam kocięta, to zabrałam je do siebie i znalazłam im domy (pamiętam, że ryśka mnie namawiała ) Kotkę wysterylizowałam. Pomagałam Katy w łapaniu i oswajaniu dzieci Elizabeth, innym kociętom szukałam domu. Swoich nadal nie miałam.
Wreszcie nadeszła ta wiekopomna chwila i ta moja koleżanka (twierdząc, że za kotami nie przepada) postanowiła sprawić mi na urodziny kota. Dwa koty . W życiu bym nie spodziewała. Myślałam, że jej kocia edukacja to jak rzucanie grochem o ścianę. Stwierdziła, że zrozumiała, że ja potrzebuję kotów do szczęścia i że może przy mnie i ona koty polubi . Cuda? Stanęło na tym, że mam sobie wybrać dwa małe kocięta płci męskiej.
No a Boruta juz mały nie jest, a Pumcia jest panienką. No cóż, tak wyszło .
Także Boruta jest juz (dopiero) u mnie. To kot bezstresowy. Obszedł pewnie wszystkie kąty, pokopał w kuwecie, podjadł i spędziliśmy cały wieczór na zabawach myszką. Jest niesamowicie czarrrny i ma świetny gruby ogon (koleżanka stwierdziała, że jast ładny )
Późno wieczorem kąpię się i słyszę.
-Mysza chodź zobacz
-Ale w wannie siedzę
-No chodź zobacz, musisz to zobaczyć
I co robię? Wyskakuję mokra z wanny, zawijam się ręcznikiem i biegnę do jej pokoju. I co? Magda leży z Borutą na jednej poduszce . A przecież koty miały kategoryczny zakaz wchodzenia na pościel Trzymam kciuki by nadal było tak dobrze
W nocy Borutek łaził od mojego łóżka, do jej łóżka, buszował po zakamarkach, a przed szóstą wlazł mi na głowę, wsadził ogon w nos i się roztraktorzył. Koniec spania, głaszczemy kota
Borutek przychodzi jak się go woła po imieniu i dziś rano było non stop: Boruta choć idziemy do łazienki, Boruta chodź idziemy do kuchni, Boruta choć odprowadzimy Elę do drzwi (żeby nie było wątpliwości to wołała koleżanka, która nie lubi kotów )