» Pon lip 20, 2009 17:53
koty
"Fredek z fabryki kredek" - miejsce bytowania kota odkryte dzięki mojemu koledze z liceum, który spaceruje codziennie na tej trasie z psem. Jak zameldował , że widział koty, to zaczęłam zalatywać tam w drodze na karmienie kotów "leśnych" nieopodal ZUS-u. Tam nie ma żadnego budynku mieszkalnego - jedynie trwająca budowa nowego blokowiska oraz różne firmy. Fredek zdecydowanie domowy - ocierał się lubieżnie o roślinki i gapił się ciekawie na mnie, a nawet dał się pogłaskać po dokładnym obwąchaniu ręki. Capnęłam go nawet za kark, ale się "rozczapirzył" - zaniesienie go pod pachą na piechotę do domu (garderoba w temp. ponad 30 st. bardzo symboliczna na człowieku) w asyście 2 psów nie było realne - stąd "zlecenie" dla Maryli.
A ja odkryłam kilka dni temu na gołębim trawniku za moim blokiem (kot jadł makaron wyrzucony dla ptaków) i upolowałam wczoraj po 23.00 pięknego rudzielca pręgowanego, pełnowartościowego oczywiście. O miejscu przebywania rudzielca zameldowały wczoraj w południe dziewczynki z osiedla - kot siedział w ślepej dziurce w murze budynku. Mam realne podejrzenia, że kot pochodzi z pseudohodowli na IV p. tego budynku - prawdopodobnie wypadł z balkonu....
Rudzielec jest zestresowany - posykuje na mnie i patrzy wielkimi przestraszonymi oczami, kiedy go głaszczę po łebku. Zsikał się w posłanko, ale właśnie zjadł miękką karmę.
Mam nadzieję, że do jutra się uspokoi i uda się kota odrobaczyć i zaszczepić.