Frajda-po odbarczeniu rdzenia.

To może lepiej przesunąć Frajdzie jakies dodatkowe krzeslo do schodzenia z blatu? Tez musialam Kitusi robic rozne ułatwienia, bo tez skakala a nie powinna byla.
Super, że z kupą dobrze

usg brzuszka tez warto zrobic.

Sęk w tym, że Frajda nie chce z żadnych udogodnień korzystać. Bo stołeczek stoi przy blacie, a jakże. Tylko ona jak skakała za dawnych czasów, tak chce schodzić i teraz. W Wwie w mieszkaniu jak dopiero zaczynała chodzić, poustawiałam szerokie, obite wykładziną deski, żeby mogła włazić na łóżko i fotel - i sama mogłam sobie po nich chodzić...

Kupy odpukać dalej w porządku.

Dziś zgrałąm zdjęcia z aparatu - więc wspomnienie lata:
Na Frajdowej trasie spacerowej ruch bywa ogromny:

A tu leżakowanie na tarasie:

Przymilać się podszedł Burbon (ten, któremu meldunku szukałam), ale dostał łapą:

A tu cała dumna z pierwszą upolowaną po operacji nornicą:

Dziś miałam znów porobić Frajdzie trochę zdjęć, ale foto bohaterem został łabądź. Pozował dziś wyjątkowo:

Hahaaa wspaniale zdjecia :1luvu:

Czy ja się mogę z Frajdą pokurować u Ciebie na działce? :roll:

Obiecuję sikać do kuwety :mrgreen:

OKI pisze:Czy ja się mogę z Frajdą pokurować u Ciebie na działce?
Obiecuję sikać do kuwety

dobreee

Dobrze, że z Frajdą już lepiej :ok:

megan72 pisze:

Cudna Frajda

A zdjecia łabędzia suuuper!

OKI pisze:Czy ja się mogę z Frajdą pokurować u Ciebie na działce?
Obiecuję sikać do kuwety

Polecamy się!
Plan dnia jest taki: rano micha, a potem spacer.
Jesienią ruch na łące mniejszy, więc można chodzić, dopóki sie łapy nie zmęczą:

Poczekaj, poczekaj! A co to? Kret? Na mojej łące? Walnę mu niespodziankę do chałupy!

I tym sposobem nie zaczęłam dzis zbierać kup do badania... :roll:

Idziemy dalej...

Poczekaj! Tu są mysie dziury! Postójmy tu trochę, może coś się da wyhaczyć!

No dobra, idę, idę...

Ooo, chodź tu! Złap mi złotą rybkę!

Nie chcesz? Trudno... Sama sobie coś złapię. Oooo, tu, tu coś jest!

Nie drzyj się, idę, idę...

A po spacerze, w zależności od pory dnia, odpoczynek.
Albo w słoneczku:

Albo przed kominkiem:

Po południu będzie powtórka z rozrywki.

Doczytałam

bardzo mi przykro

To jest po prostu niesamowite! A jakie piekne zdjecia!

Pięęęęęęęękneeeeee!!!! :love:

ps. szkoda, że nie ma Meliski

Meliska też z Wami jeździła?

Tak. Ale Meliska nie chodziła na spacery. Co najwyżej prezentowała sie na tarasie lub trawniku. Wałęsanie się po wsiowej łące zupełnie nie było w jej stylu. To była dama. Za to żaden kot nie zydelkował, tak jak ona przed kominkiem.

Lubiła wyjść przed dom na wieczorne siku. Ja do dziś wychodzę na taras ją zawołać, jak widzę pusty zydelek.

Ooo, ale super, że Meliska też jeździła :201461

Zazdroszczę takiego pięknego domu i takich łąk bez granic, nawet nie widać kabli, można się poczuć jak w prawdziwym ustroniu. Bardzo, bardzo klimatycznie. Jak z książki

Frajda ale musisz mieć frajdę z takich spacerków

Zdjęcia śliczne...

Monika, Frajda ma nie tylko frajdę, ale i zdrowie jako takie dzięki tym spacerkom. Niestety, w jej przypadku nie jest tak, że wyrehabilituje sie kota do jako takiego stanu, i tak już zostanie. Dwa tygodnie małej aktywności w mieszkaniu, i mięśnie zaczynają znikać w oczach. Gorzej chodzi, gorzej funkcjonuje sikawka. Tydzień intensywnej rehabilitacji wyjazdowej - i kot zaczyna lepiej działać. Poza tym, spacery i łażenie po ogrodzie dobrze robią jej na psychikę. W Wwie dużo domowych atrakcji zniknęło. Nie ma kocich półek wysoko, stół, blaty w kuchni są niedostępne, dzikie gonitwy też nie za bardzo. Ogród ładuje mi kotę psychicznie. Tu zawsze dzieje się coś, co ją zainteresuje na tyle, że chce jej się chodzić. A w Wwie - kanapa albo fotel...
Wolałabym, by nie wychodziła poza teren ogrodu. Ale nie jestem w stanie zmusić jej, by przeszła kilkaset metrów po ogrodzie. Więc jednak spacery. A Frajda na słowo spacer reaguje już jak pies. Leci do drzwi tarasowych i do furtki od strony łąki. Biegiem! Zarzucając co prawda zadem, ale biegiem.

Frajda-po odbarczeniu rdzenia.

Kto przegląda forum