Jak ten czas leci...
PixieDixie pisze:Piękne zdjęcia. Śliczna frajda! Widać ze ma frajdę z tego.
Wiem że to ogromne przestrzenie, frajda nie ucieka? nie ma zapędów? Tak ochodzo drepta?
Ja kiedys moje urwisy jeszcze wtedy 2 próbowałam w szelkach na trawe zabrać - siedziały w trawie jak dwa ciołki ani myślały się ruszyć.
Wiesz Pixie, los jest przewrotny. Rok temu pewnie zabiłabym świętym oburzeniem każdego, kto podsunąłby mi pomysł spacerów z niepełnosprawnym kotem. Ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, kolejny raz się okazuje. Po tym, jak zobaczyłam, ile Frajdzie dała bieżnia - frajdy i sprawności, i jak siedzenie (a raczej głównie leżenie) w warszawskim mieszkaniu szybko skutkuje utratą mięśni i pogorszeniem dużym wysiłkiem wypracowanej sprawności, a z drugiej strony - jak jej się chce żyć i ruszać, gdy przyjeżdża do domu na wieś, i jak fajnie się usprawnia, drepcząc i tuptając - przestałam mieć wątpliwości, co jest dla niej dobre. Pierwsze wyjścia na ogród, a raczej przez pierwsze 2-3 miesiące, odbywały się tylko pod nadzorem. Zabezpieczenie ogrodzenia i innych miejsc, które mogłyby okazać się niebezpieczne. Teraz na ogród wypuszczam ją czasem samą. A spacery na łąki tylko pod nadzorem. Szczęśliwie Frajda chodzi za mną jak psiak, a za ogrodzeniem pustki. Na wypadek, gdyby się jednak ociągała, mam najczęściej w kieszeni jakiegoś pastucha w postaci plastra wędliny.
Póki co delektujemy sie jeszcze jesiennymi krajobrazami, choć i zimowe miałyśmy przez parę dni.
W tak zwanym międzyczasie zbadałam frajdowe kupy, zbierane pieczołowicie w odpowiednich odstępach czasu, życia wewnętrznego szczęśliwie brak.
i zaliczyłyśmy krótką serię 3 zabiegów akupunktury z prądem.
Frajda motorycznie cały czas sie poprawia. Aż za bardzo, wydaje mi sie chwilami. Całkiem sprawnie puszcza się cwałem przez ogród i próbuje skakać na blat kuchenny albo oparcie fotela od tyłu. Nie muszę pisać, że w taki chwilach umieram na serce...
Zapuściła już zimowe gacie, co z urośniętymi do normalnych rozmiarów mięśniami w tylnych łapach wygląda, jakby chodziła w pumpach.
Popołudnia i wieczór to czas plażowania przed kominkiem.
Tylko ten pusty zydelek...
Sikawka nieźle, oczywiście zdarzają się małe kleksy, ale przynajmniej dwa razy dziennie świadomie udaje się na stronę. Tyle, że rzadko sama wysikuje się do końca. Z kupą odpukać też nieźle, od czasu podania popychacza po tym, jak z biegunki przeszła w zatwardzenie, wszystko działa.