A dziękuję, całkiem nieźle.
Na wieś pojechałyśmy dopiero w niedzielę, wróciłyśmy w środę.
Frajda przeszczęśliwa z przedłużonego weekendu w interiorze.
Kot polny mazowiecki:
Nie obyło się bez wpadek, tym razem kulinarnych. Jak jest gorąco, Mela w dzień mniej je, więc miseczka z suchym zostaje nanoc, bo wtedy zawsze chętnie trochę pochrupie. Tymczasem Frajda wykorzystała ten fakt i dwie noce pod rząd wciągała po misce chrupek
, oczywiście poza swoimi posiłkami. To wystarczyło, by zrobiła sie okrąglejsza.
Łażenie po ogrodzie bardzo ją uszczęśliwia, cały czas widać postęp w motoryce. Już naprawdę całkiem sprawnie się drapie, no i całkiem ładnie zaczyna biegać.
Z sikaniem raz lepiej, raz gorzej. Ale póki coś się zmienia, to jest szansa, że zmieni sie na dobre.
Nie mogę nadziwić sie mądrości zwierzaków. Znów regularnie pojawia sie nasz wiewiór Ziutek. Ma już siwą mordkę, to chyba już staruszek się robi. Dawniej bał sie Frajdy bardzo, jakby wiedział, że to łowny kot. A teraz wyjmuje sobie orzecha ze swojej skrytki, schodzi z modrzewia na trawnik, i wsuwa go spokojnie. Jakby wiedział, że Frajda już mu nie zgraża.
Pochorowała sie seniorka, 19latka Frejka. Miała okropne zapalenie pęcherza, na szczęście już jest lepiej, ale dwie doby strasznie się męczyła. No i wyszło, że przyplątała się cukrzyca. Makabra, bo to wojujący i nie bardzo dający sie leczyć kot. No, ale próbujemy...
Frajda oczywiście tęskno spogląda na drzwi i niedwuznacznie sugeruje, że powinnyśmy znów skoczyć na wioskę...