Z wątku o bezdomnych kociakach ten wątek niepostrzeżenie przekształcił się w wątek o tymczasowaniu, a potem w wątek moich kotów - Malagi, zwanej Menażką, i Lao, zwanego Laosiem. Witamy i zapraszamy do czytania

Moje koty:

Malaga, adoptowana z DT u Poddasze i Mamuśki 21 stycznia 2009r.

Lao Tse, przywieziony jako tymczas 10 czerwca 2009r. - i został

Szuka domu:
Wienio, bura koteczka, ma około 5 miesięcy:

Znalazły domki:

Pacynka, koteczka około 4,5 miesiąca.

MiniAgent Rysiek z Ursusa.

Bobek z Grzybowskiej.

Adelka zwana Morelką, też z Grzybowskiej, około 1 rok.

Słodziutka Balbinka, zamieszkała niedaleko, ma koleżankę Stopkę. Więcej fot tu: http://picasaweb.google.pl/seidhee/Balbinka#
16 kwietnia 2010r. - dziś Balbinka odeszła za Tęczowy Most. Zabił ją FIP. Będziemy cię zawsze pamiętać, kruszynko


Władek, zwany Władkiem


Masza - obecnie Lea.

Mrówka - obecnie Fiona.

Xena zwana Tradycją.
-----------------------------------------------------------------------------
Dziś, na Starym Żoliborzu (ul. Sułkowskiego 2) widziałam w ogrodzonym ogródku przy domu wielorodzinnym kotkę z czwórką kociąt. Próbowałam zlokalizować właścicieli ogródka, żeby dowiedzieć się, czy to są czyjeś kotki, i dogadałam się z młodą dziewczyną, która powiedziała, że ta kotka i kocięta są bezdomne. Dziewczyna powiedziała, że jeśli wezmę te koty, to ona z przyjemnością wpuści mnie do ogródka...
Nie znam się na kociętach, ale mają 5 tygodni albo więcej (bo widziałam je już 3 tygodnie temu i miały otwarte oczy i bawiły się, więc pewnie miały przynajmniej 2 tygodnie - potem wybrałam się tam jeszcze raz, żeby obadać sytuację wnikliwiej i ich nie było, więc optymistycznie założyłam, że ktoś je zabrał bądź są to wychodzące koty i po prostu są w domu


Po pierwsze: czy mogę się do kogoś zwrócić (jakaś organizacja? Koteria? kasa kastracyjna?) o pomoc w sfinansowaniu sterylki kotki-matki i opieki weterynaryjnej nad kociętami? Zastanawiam się nad wzięciem ich na tymczas, ale jeśli znaczyłoby to finansową opiekę nad piątką kotów, to TŻ z pewnością odmówi... Jedyna szansa, żeby się zgodził, to jakaś gwarancja pomocy

Po drugie: mam zerowe doświadczenie w łapankach. Potrzebowałabym pomocy.
Po trzecie: jak się zazwyczaj postępuje w takich sytuacjach? Czy łapie się kocięta + matka, a matkę potem wypuszcza? Czy nie są za małe, żeby je oddzielać od matki?
Po czwarte: jeśli wzięłabym je na tymczas, to jak postępować, żeby nie narażać mojej kotki rezydentki? Na jakiś czas musiałyby być pewnie odizolowane? Czy wystarczy klatka wystawowa? Mieszkam w kawalerce, a drzwi od łazienki są specyficznie wycięte u dołu, sądzę, że kocięta mogłyby się tamtędy przecisnąć.
Bardzo proszę, poradźcie mi, co robić. Najważniejsze, to pomoc w opiece weterynaryjnej, bo to (chyba?) największy wydatek.
Na razie nie będę rozmawiać o tym z TŻ, bo jak raz odmówi kategorycznie, to potem ciężko będzie namówić go na zmianę zdania. Pojadę teraz kupić karmę dla kociąt i podrzucić tej dziewczynie, wstępnie zgodziła się je karmić, jeśli coś przyniosę.
Liczę na to, że mi coś podpowiecie...
Będę miała dostęp do internetu dopiero jutro, teraz jestem w kafejce. Może uda mi czegoś jeszcze dowiedzieć dziś, jak pojadę z żarełkiem, i bliżej się przyjrzeć tym kociakom, czy nie są np. zakatarzone, bo dziś widziałam je z daleka, jak drzemały i trudno było coś stwierdzić.