Strona 1 z 40

Quazimodo [*] Panie Bezo,Rozgotowany Kalafiorku, Przyjacielu

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 8:16
przez Malati
Jest taki Kot nad Koty co ma dużo pecha i trochę szczęścia. Słabe ciałko, wielkie serce i dużo pomysłów. Jest taki Pan Beza co z naturą wygrać nie może ale na ile może na tyle odwleka koleje losu. Chciałabym napisać, że ten Kot to mój Kot, jednak trafniejsze będzie napisanie, że miałam szczęście, zostać pełnoetatową Dużą Quaziego. Innymi słowy jesteśmy my - czyli Qua i ja.
Wspólnie On i ja jesteśmy już ponad 1,5 roku. Dokładniej to od 30 sierpnia 2007 roku, mnóstwo wzlotów, mnóstwo upadków w tym czasie przeszliśmy. Żebyśmy mogli być my Pan Beza musiał zostać zauważony przez dziewczyny z łódzkiego schronu, a później jeszcze miasto zamieszkania na Warszawę zmienić.
Teraz Qua choruje... od grudnia walczymy z przewlekła niewydolnością nerek. Kiedy tych nerek prawie nie ma to jest bardzo nierówna walka, chociaż walka to złe słowo. Nie walczymy, raczej wykorzystujemy czas jaki jeszcze mamy i próbujemy go wydłużyć jak tylko się daje.

Prosimy o kciuki i ciepłe myśli. Nie prosimy o zdrowie, ale o to żeby jak najdłużej było dobrze i żeby Qua miał siły na radość!


I jeszcze wspomnienie przeszłości:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64219&start=0

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=74436&start=0

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 8:19
przez Avian
Tak jak pisałam już - jeszcze wielu, wielu stron wzlotów i upadków z Podkocykowym Królewiczem :D

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 8:20
przez Dorota
Podpisuje liste obecnosci.

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 8:21
przez BarbAnn
się melduję :)

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 8:36
przez Uschi
Będę śledzić, a tymczasem się odniosę

Malati pisze:Taka umiarkowana godność to przemieszczanie się na z góry upatrzone pozycje ale w dalszym ciągu tempem spacerowym bez przyspieszania przy jednoczesnej obserwacji prześladowcy.


A w ogóle zwierzęta mnie przerosły. Tak po prostu. Qua zaordynował dzisiaj spacer i nie było to tamto. Był spacer :roll: Próbowałam też zrobić Qua zdjęcia coby pochwalić się brzydotą nieziemską mojego własnego Kota nad Koty... padła mi bateria a wcześniej udało mi się tylko dwa zdjęcia strzelić:

Obrazek

Obrazek

Jak widać na zdjęciach oxzazepam (czy jakoś tak) działa. Qua zjadł całą michę. Do zdjęcia specjalnie przeniosłam Go na kocyk.. ale to pobudziło apetyt i chłopak chciał schodzić jeść. W celu uniknięcia tej sytuacji jedzenie przyszło do niego. Przy 10 gryzie bateria padła.

A Lalka :roll: takie istoty nie istnieją. Pomysły tego psa przerastają mnie. Już Mała Di i Pampa są wyzwaniem niezłym... ale Ona :roll: Generalnie La zrobi wszystko dla jedzenia... no albo bardzo wiele. Dzisiaj jadłam płatki ryżowe. Oczywiście przejęła kawałek... po czym zaczęła się na nim tarzać. To była cała akcja i wielkie psie uszczęśliwienie. Staram się nie dowiedzieć o co chodzi i dlaczego właśnie to ma być tak.


Psy to w ogóle dziwne są. Nie? ;)

Lalka jest schroniskowa, ze ma takie zapędy do jedzenia? Przepraszam, nie pamiętam... :oops:

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 8:50
przez Malati
Laleczka jest wiejskim psiakiem tzn. moja mama przywiozła ją szczenną ze wsi. Czy raczej lasu koło wsi... ma "polowała" wtedy na Czarną (śliczną sunię) ale z krzaków wyszła krótkonoga pokraka z wielkim brzuchem. No idealna do nas. W rezultacie La została u nas, Czarna została złapana dwa tygodnie później i po nadaniu jej imienia Psota zamieszkała u dziewczyny mojego brata ;)


Qua dzisiaj mnie bardzo kochał tzn. tak myślałam, bo nie jestem pewna czy jego coś nie bolało. Pan Beza spał na środku łóżka. Środek łóżka dokładnie określa miejsce jakie zajął. Spał snem sprawiedliwego, bardzo mocno, pokazywał brzunia do gładzenia... o ile można mówić o pokazywaniu brzucha przez rogalik. Ale jak próbowałam go przestawić to krzykunił przestraszliwie. Nie wiem czy go coś nie bolało :(

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 9:41
przez Georg-inia
się zamelduję u Kota nad Koty :)

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 9:48
przez ewa74
Cicha podczytywaczka, właścicielka dwóch Bez się melduje :wink:
Mocne kciuki za dzielnego Qua :ok:

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 11:22
przez tufcio
Jestem :D

PostNapisane: Śro maja 06, 2009 11:37
przez MarciaMuuu
My też jesteśmy :ok:

PostNapisane: Czw maja 07, 2009 9:37
przez Malati
Dziękujemy wszystkim!


Qua rano nie chciał jeść. Odmówił i koniec :oops: Ja znowu wyszłam z domu o 7 i wróciłam po 1 :( Obudziłam się wcześniej i wymiziałam z zaspanym kotem, który przejawia dziwne umiejętności telekinetyczne, czy raczej może pojawiania się w miejscach gdzie Go nie było. Mimo, że zaspany mordeczka była bardzo zadowolona, że ją męczą. Dzisiaj wracam wcześniej i idziemy na spacer. To jest dobry plan :)
Ale nie myślcie sobie, że Królewiczowi jest źle. W domu panuje jakaś walka o kota 8O Wczoraj mi brat powiedział, że wieczorem wziął Pana Bezę do siebie i ten jak poszedł w kimę tak Miki uznał, że w zasadzie to przecież On nie musi przykrywać się kołdrą, niech koteczek się wyśpi. Rano jednak stwierdzono obecność kota pod niebieskim kocykiem, jak zasypiałam to zdecydowanie żadnej aktywności pod kocykiem nie stwierdzono. Jedyne co dziwne to, że mam zaspane wrażenie, że zasypiałam z zamkniętymi drzwiami.

PostNapisane: Czw maja 07, 2009 9:54
przez Uschi
Kot otwiera sobie po prostu drzwi ;), a na dodatek podstępnie Wami manipuluje :twisted:

PostNapisane: Czw maja 07, 2009 10:02
przez marcjannakape
Meldujemy sie w krainie niebieskiego kocyka :P

PostNapisane: Pt maja 08, 2009 9:44
przez Malati
A dzisiaj małe kizi mizi zrobiło mi piękny prezent :1luvu: od razu humor lepszy i uśmiechać się chce, chociaż jak to Duża zachowałam się podle i nieprzytomnie i w pierwszej chwili zamiast się cieszyć to się zerwałam przestraszono wkurzona. Ale już opisuję ten wyczyn Qua. Nad ranem, tuż przed pierwszym budzikiem (budzik dzwoni zawsze przynajmniej 3 razy) obudziło mnie chrupanie jedzenia. Dość zawzięte i intensywne. W tej samej chwili poczułam na boku ciepło kociego ciałka. Poderwałam się do góry, dość delikatnie żeby kota nie obudzić, a przepędzić znowu wyjadającą jedzenie Lalkę. Otwieram oczy, mrugam, mrugam, spoglądam na łóżko. Psi hipopotam leżał koło mnie z rozanieloną minką, a spracą chrupania okazał się delikatny koci chłopak :dance2: . Wczoraj wieczorem też podjadł troszkę więcej, dostał dużo kroplówki (i Lespewet, będzie więcej Lespewetu pomimo kociego odwodnienia, bo chłopaka trzeba "przepłukać"), a dzisiaj kocie ciałko ważyło 3,3 kilograma. Ogólnie wyglądał dzisiaj cudnie. Po zjedzeniu z miną sówki wpakował mi się na piersi nachylając się nade mną. Standardowych kilka buziaków było, pogadaliśmy, pozachwycaliśmy się sobą. W zasadzie to było jednostronne zachwycanie się ale było. Wstałam, poszłam do łazienki. Qua robił obchód domu i nagle słyszę od brata "jaką On ma straszną tą drugą stronę". Serce mi zamarło na chwilę, oczy zrobiły się wielkie, że znowu sobie coś wmówiłam, że coś z Qua jest źle, że możę stan łapinek się pogorszył ale po kroplówce jakieś martwice mu się zrobiły i przegapiłam. Pytam się brata nieśmiało co ma na myśli. Pada odpowiedź "jak wywali ten język na wierzch i zaczyna quazować". Dowiedziałam się, że mój brat zasłużył na specjalne traktowanie :roll: jak próbuje zasnąć bardzo często wpada na niego szalona biała bestia i zaczyna gmerać łapką pod kołdrą wywołując wszelkiej maści potwory stamtąd. No Miki jak nic ma "zainfekowany" pokój i trzeba brata mojego ochraniać przed stworami ciemności. Niestety Miki sam musi być też zainfekowany tą straszną przypadłością, bo sam jest częstym celem ataków.


Wczoraj chłopak dał też pokaz swojej "klasy" i pomysłowości. Jakieś dwie godziny po kroplówce przypomniał sobie, że kroplówka była (na której nota bene mruczał) i łaził po domu przyczajając się. W pewnej chwili zajrzał do mojego pokoju głośno miaucząc tzn. tak bardziej zawodząc. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że chciał mnie gdzieś zaprowadzić. Nie pytajcie dlaczego była to toaleta i dlaczego w niej mrruczał. Poza tym On jest lekkim toaletnym fetyszystom. W toalecie nie ma u nas chwili intymności na co trzeba bardzo uważać. Mamy bardzo specyficze drzwi (one są źle osadzone), które się mocno przymykają ale trudno jest je zamknąć... dlatego rzadko kto to robi, czy raczej robił. Ogólnie trzeba użyć sporo siły, żeby je otworzyć. Zazwyczaj jak tam się siedzi w pewnej chwili słychać jedno skrobnięcie, przy drugim drzwi otwierają się bardzo energicznie i z gruchnięciem na ustach pojawia się w nich okrągła kocia główka :roll:


Z ciekawych rzeczy to wczoraj wieczorem Qua chodził i wkurzony próbował wymusić posłanie łóżka. Wymuszenie było dość mało skuteczne ale świeżo wyprasowane rzeczy okazały się dla kociastego idealne. A takie jeszcze ciepłe to cud, miód. Wreszcie po posłaniu łóżka my ułożył się na samym środku jego z błogą minką i iskierkami w oczach szukając rzeczy do upolowania. Ma nie dba zbyt o rozrywki intelektualne kota ale naprawiłam błąd i zaraz znalazł się sznureczek, taki w sam raz do upolowania. Qua nawet podniósł się na chwilkę pędząc za nim.


no to tyle w skrócie u nas. A na koniec rozmowa
J - wolę jak jesteś zdrowy ale czasami to ja z Tobą nie mogę - mówiłam nie będąc pewna czy moja wypowiedź zostanie zauważona w kociej arii.
Q. w tym czasie robił - mrrraaau, miau, miau
J przykucając i wyciagając do krzykuna dłoń - i co ja z Tobą mogę zrobić?
Q. dostrzegł, że coś się zmieniło. Chwila ciszy (pewnie impuls mózgu szukał, odbił się rykoszetem i trafił w zwłoki robaka mózgojadka), gruchnięcie i kot już się wtula w moją dłoń
J- ufff
Q - miaaaaaaaauuuuuu

PostNapisane: Pt maja 08, 2009 9:49
przez MarciaMuuu
Lubię takie wieści :D

Ale robaczek mózgojadek mnie zabił :ryk: