Kitek Kotter i tajemnica Krytej Kuwety
Nowe mieszkanie futrom nie spodobało się wcale i od pierwszego wejrzenia nawet. Było jednak coś, co przykuło na moment ich uwagę, odrywając od ponurych rozważań nad utraconym majątkiem na południowych kresach Rzeczpospolitej.
Na środku pokoju stał domek - na poły kremowy, na poły niebieski. Dziwna to rzecz była, choć jakby zapach znajomy się ze środka dobywał... Zaraz zaraz... Niuch-niuch... BENEK???? Stary! To ty? Naprawdę? Leśny, zielony z domieszką pochłaniacza? E vero? Impossibile! mamma mia!
Co robi Benek w transporterze Doprawdy, poszaleli ci dwunożni
Kit wszedł do środka, jednak myśl o nasikaniu do transportera wydała mu się ekstrawagancją w guście co najmniej dyskusyjnym. Wyszedł. Alien pokręcił się obok, ale nowa komnata zdała mu się zbyt pełną taemnic. I co niby miało się czaić w środku!
Wepchnięty przemocą sterczał po drugiej stronie przezrozystych drzwiczek miaukając żałośnie, po czym się położył
- Ot durna bździągwa! Krytą kuwetę kupiła, 140 złotych wydała, a koty teraz polegiwać w żwirze będą - zniesmaczył się TŻ, który o nowym mieszkaniu opinię miał podobną jak Futrzaści, z tym, że kuweta mniej go frapowała, więc nad utraconym majątkiem na kresach więcej czasu miał rozważać
Alien tymczasem tkwił w kuwecie bezradnie, i tylko oczy robiły mu się coraz większe i większe i gdyby miał usteczka, niewątpliwie wyginałyby się w kształt podkówki.
Mazgaj.
Drzwiczki do zdjęcia.
Grzebu, grzebu. No duraki. Zróbcie ładnie siku. Mamusia was prosi
Zrobiły. Hurrraaaaa! I kto teraz jest durna bździągwa? Nawet żwiru nie wyniosły. No naprawdę. Ani ziarenka. Cud! Cud!
Kitkowi akurat ta cecha kuwety wydała się malo zachęcająca. Choć grzebał co sił w nóżkach, odpryski żwiru prały w ścianki bezskutecznie. Trzeba nad tym popracować
Koty wzięły się razem do pracy i - po dwóch tygodniach - musze przyznać, że zaczynają odnosić sukces. Wczoraj udało im się kolektywnie usypać kupkę piachu przed wejściem Jeszcze trochę, a... drzwiczki wrócą na miejsce. Nu pagadi