» Nie lis 18, 2012 20:22
Re: Już. Waler i Konik wąt 2.I Dziadź na zawsze :)
A, zapdejtuję sobie, bo ostatnio musiałam jakichś wyników szukać, jak dawniej było wszystko w wącie było łatwiej.
Waler już dawno bez zębów, złagodniał nieco, dużo mu zostało, ale mniej gryzie.
Dziadzik w czerwcu miał kryzys, krea 7,7 mocznikowi skończyła się skala.
Od czerwca leczymy, nawadniamy, z 2,9 kg dziś zrobiło się 3,5 kilo Dziadzia, krea na poziomie 2,5.
Samopoczucie doskonałe, bawi się, gada i szaleje.
Oczywiście zawdzięczamy to pani dr Borkowskiej i zespołowi z Canfelisu, a także wspomagającym lecznicom na pl. Hallera (dr Janik i dr Zielińska, oraz jedyny wet, jakiego Dziadź nie atakuje, dr Wlaziński).
Pomogli nam też lekarze z lecznicy na ul. Florencja w Mińsku, gdzie Dziadzia dopadło choróbsko.
Aktualnie Dziadziś ma kroplówy co 2 dni, epo co 4, furosemid co kroplówę, a w domu alusal, ipakitine, azodyl.
Czuje się świetnie i zachowuje jak kociak.
Konik jak zawsze wymiata, trochę podgryza pozostałe, ale w końcu, rządzi.
Przeprowadziliśmy się do większego lokum i koty pokochały nowe mieszkanie, choć Dziadziowi początkowo skoczyły wyniki, polecam na takie akcje obróżki z feromonami, widocznie działają.
no dopsz, tyle na razie, będę tu sobie notować postępy w leczeniu.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.