Georg, Klemens... i Miriam. W nowym domu. Foteczki

Pierwszy wątek założyłam mniej więcej 3 lata temu.
viewtopic.php?f=1&t=38962&hilit=Georg+i+Klemens&start=0
Wtedy przybył do nas Klemens. Nazywany był Sucharkiem, ze względu na swoją wagę (ok. 1 kg dorosłego kota), kiedy zimnej nocy znaleziono na jednej z rzeszowskich ulic. Miał popalone i wyleniałe futerko, złamaną szczękę, wyglądał na min. 10 lat. A jednak miał szczęście, bo trafił do Kundelka, a stamtąd za sprawą Guni_P - do nas
Największa kocia przylepa, jaką znam, plaster po prostu, ukochany kot TŻ-ta, jeden z trzech w Polsce, który żyje jedynie z kawałkiem jednego płuca (nowotwór i dwie operacje). Żyje tak półtora roku i póki co (tfu, tfu) ma się dobrze. Uwielbia włażenie na drzewa, schodzi z nich głową w dół.

Ale rezydentem, moim "pierworodnym" jest Georg. Trafił do mnie jako 5-6 tyg. kocię, urodzony w domu, z domowej kotki. Wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, że rozmnażanie jest złe
Dymny, wredny, czasem agresywny - Czarna Małpa, Pan Sympatyczny. Wita mnie, siedząc na szafce w przedpokoju, potem staje słupka i wspina się na ramię. Uwielbia być noszony (oczywiście do momentu, aż mu się to nie znudzi) i całowany w czółko. W czasie wakacji poluje na myszy i przynosi nam je w prezencie. We wrześniu 2008 skończył 6 lat. Alergik i w ogóle francuski piesek, Książę Udzielny

chłopaki razem:

Dwa miesiące po przybyciu Klemensa zaczęła się nasza przygoda z kotami, wolontariat w schronisku, tymczasy i walka o każde, najmniejsze kocie życie. Przewinęło się ich troszkę przez nasze mieszkanie, choć to tak naprawdę bardzo, bardzo niewiele. Ale nie poddajemy się, staramy się walczyć dalej. Przegraliśmy cztery razy: Kminka (FIP), Zojka (panleukopenia), Rastaman (rak trzustki) i Sasza (rak płuc). Śpijcie spokojnie, kochane futerka ['] Czekajcie cierpliwie, bo wszystkie jesteście nasze...
viewtopic.php?f=1&t=38962&hilit=Georg+i+Klemens&start=0
Wtedy przybył do nas Klemens. Nazywany był Sucharkiem, ze względu na swoją wagę (ok. 1 kg dorosłego kota), kiedy zimnej nocy znaleziono na jednej z rzeszowskich ulic. Miał popalone i wyleniałe futerko, złamaną szczękę, wyglądał na min. 10 lat. A jednak miał szczęście, bo trafił do Kundelka, a stamtąd za sprawą Guni_P - do nas


Ale rezydentem, moim "pierworodnym" jest Georg. Trafił do mnie jako 5-6 tyg. kocię, urodzony w domu, z domowej kotki. Wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, że rozmnażanie jest złe



chłopaki razem:

Dwa miesiące po przybyciu Klemensa zaczęła się nasza przygoda z kotami, wolontariat w schronisku, tymczasy i walka o każde, najmniejsze kocie życie. Przewinęło się ich troszkę przez nasze mieszkanie, choć to tak naprawdę bardzo, bardzo niewiele. Ale nie poddajemy się, staramy się walczyć dalej. Przegraliśmy cztery razy: Kminka (FIP), Zojka (panleukopenia), Rastaman (rak trzustki) i Sasza (rak płuc). Śpijcie spokojnie, kochane futerka ['] Czekajcie cierpliwie, bo wszystkie jesteście nasze...