Strona 1 z 11

poskromienie złośnicy, czyli jak Dea przyjęła Gizmo

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 14:25
przez maja_mp
Zaglądam tutaj od dość dawna ale jak na razie pisałam tylko o moich problemach z "agresją" kotki.
Postanowiłam założyć jej wątek :D

Dea trafiła do nas w czerwcu 2007 roku, jako kociątko półtoramiesięczne mniej więcej. Wiem, ze to za szybko ale ludzie od których ją wzięliśmy chcieli ją jeszcze szybciej oddać - jej dwójkę rodzenstwa oddali 2 tyg. wcześniej.

Dea została odrobaczona, zaszczepiona, odpchlona - rodzice kotki to dachowce żyjące półdziko

Kota jest od roku wysterylizowana, wybraliśmy metodę małego cięcia. Jest radosna, rozbrykana i urocza. Śpi z nami, a rano bodzie i mruczy domagając się pieszczot.

Nie lubi gości, często atakuje, syczy, warczy, gryzie - wet nie widzi w tym nic złego. Tym vbardziej, że kota nawet przy gościach daje się wziąc nam na ręce - byle by nikt z obcych nie pochodził :?
Behawiorysta polecił inaczej nakierować jej instynkt łowiecki ale to niewiele pomaga - może ktoś z Was wie jak postępować z takim szaleństwem na 4 łapkach :?:

Oto ona

Obrazek

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 15:15
przez Margott32
Moja kotka przejawia elementy agresji wobec nas, wobec gości raczej nie.
Z nią problem jest taki, że lubi gryźć nogi, właściwie tylko moje, albo po prostu bez powodu skacze na nogi, nawet bez gryzienia. Czasem atakuje bez powodu rękę mojego TŻ. Obecnie zdarza sie to rzadko.
Ja wymyśliłam metodę, ktora działa na moja kotkę- wcześniej miałam psa, więc, gdy zobaczyłam,że Lili - moja kota- planuje skok na moja nogę, to odruchowo jak do pieska zaczęłam mówić - "nie wolno", "nie rusz nogi".
To dziwne. ale zadziałało, ona rozumie słowo nie wolno. Natomiast jak atak juz nastapil, to nie wiem, co Ci doradzic. Myśmy próbowali zabierać jedzenie - nie działało, zamykać w pokoju - tez nie bardzo. W końcu - wiem że tak sie nie powinno, ale mój TŻ sie zdenerwował- wykąpał kota pod prysznicem.
Działa, jego nie gryzie.
Ogólnie to trudny problem, leży chyba w osobowości niektórych kotów i trudno to zmienić. Może to faktycznie instynkt łowiecki, muszę zaobserwować, czy jak mój kocio ma fajna nowa zabawkę, np. pudełko do wchodzenia do środka, to ten problem ustaje, czy tez nie?

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 15:21
przez maja_mp
Na początku nam też się obrywało i to nie raz, z czasem złagodniała - poza tym jak tylko zaczynała ataki to od razu było podniesionym głosem - "eeee" lub "nie wolno", ale lepsze są samogłoski jednak :lol:

Zapomniałam napisać, że nie wszystkich gości traktuje jednakowo - osoby, które zna i które nas odwiedzają często są traktowane obojętnie, a czasem nawet sama podejdzie i da się pogłaskać.

Dea nie jest kotem nakolankowym, oparcie fotela na którym siedzę w zupełności jej wystarcza ale uwielbia włazić pod koc, którym się przykywam albo wlepia doopsko jak czytam książkę.

Jest bardzo ruchliwa, jak ma "fazę" to biega schodami góra-dół tupiąc przy tym jak stado słoni :D
Jest kotkiem domowym, niewychodzącym

PostNapisane: Pon sty 12, 2009 15:53
przez Margott32
Za to moja, paradoksalnie, jest kotem baaardzo nakolankowym, ale głównie jak siedzimy przy kompie, wystarczy że któreś z nas siada na chwile i zaraz ma kota na kolanach.
Może to po prostu miłośniczka Netu jest??

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 11:04
przez maja_mp
Poszukuję towarzystwa dla mojej Deusi, czy ktoś z moich okolic ma kotka do oddania - przy jej temperamencie to bym chyba wolała jakiegoś spokojnego bo jak mi się trafi taka druga wichura to mi dom rozniosą :P aha i paradoksalnie nie kociak - obawiam się, że Dea zdominowałaby malca, starszy lepiej da sobie radę.

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 11:39
przez puss
maja, może zmień temat i napisz, że chcesz się dokocić :ok:

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 12:01
przez maja_mp
Dzięki za sugestię :D

Już dzwoniłam w kilka miejsc, wybrańcem był Maniuś - śliczny, czarny jak noc roczny kocurek po przejściach z nieodpowiedzialnymi ludźmi ale Maniuś ma już domek.

Mamy jeszcze namiar na Mambę - ma 5 miesięcy, biały brzuszek, czarny grzbiet z opisu pieszczoch ale nikt nie odbiera telefonu :?
Podobnie jak w kolejnym ogłoszeniu, gdzie koteczkę muszą oddać ze względu na alergię dziecka...

Decyzja o dokoceniu zapadła tak szybko (ja bardzo chciałam już dawno ale małż nie był przekonany i w końcu pękł :D ), że nawet nie wiem jaki kandydat/-ka jest najlepszy dla naszej dzikoty.
Każda rada jest cenna - mnie bez różnicy, nawet brałam pod uwagę kocurka, który ma 2,4 roku

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 13:36
przez lolak
poszukaj tu, na forum :)
i nie patrz tylko na ogłoszenia z Twojej okolicy - dowóz kota zawsze da się zorganizować :D
polecam Fundację KOT z Torunia - mają wiele świetnych kotów, wystarczy napisać maila, na pewno dostaniesz odpowiedź :D
fundacjakot.pl :)

życzę powodzenia :D

Nasza Mściwój zdecydowanie uspokoiła się po dokoceniu. I choć pierwotnie chcięliśmy kotka w jej wieku, to wybraliśmy nieco starszą, spokojną kotkę. Od tego czasu mam sielankę w domu. I niepoobgryzane ręce :)

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 13:42
przez piccolo
ja mam miluśkiego, idealnego na dokocenie, kocurka na wydaniu :D


W skrócie : Rysik, 7-8 miesiecy, wykastrowany, odrobaczony szczepiony,swietnie dogaduje się z kotami (ja ma 2), grzeczny wesoły kocurek

to jego wątek :

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=84 ... &start=285

a skąd jesteś ?

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 13:43
przez Maryla
lolak pisze:poszukaj tu, na forum :)
i nie patrz tylko na ogłoszenia z Twojej okolicy - dowóz kota zawsze da się zorganizować :D


ja bym byla ostrozna
przy dokocaniu sie gdy kotka jest cokolwiek agresywna, trzeba brac pod uwage ze koty moga sie nie dogadac
dlatego lepiej zebyw razie czego miala gdzie wrocic i zeby to nie bylo zbyt daleko

no i trzeba sie zastanowic czy takie dokocenie ma sens

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 13:48
przez Satoru
Maryla pisze:
lolak pisze:poszukaj tu, na forum :)
i nie patrz tylko na ogłoszenia z Twojej okolicy - dowóz kota zawsze da się zorganizować :D


ja bym byla ostrozna
przy dokocaniu sie gdy kotka jest cokolwiek agresywna, trzeba brac pod uwage ze koty moga sie nie dogadac
dlatego lepiej zebyw razie czego miala gdzie wrocic i zeby to nie bylo zbyt daleko

no i trzeba sie zastanowic czy takie dokocenie ma sens


u mnie akurat pomogło - Igor był jedynym samcem i niestety od czasu do czasu tłukł kocice. Wzieliśmy malutkiego chłopaczka i panowie sa w sobie zakochani:) Igor ma wreszcie towarzysza do zabaw, odmłodniał.

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 14:48
przez maja_mp
Szukam w okolicy ze względu na nieprzewidywalnośc naszej dzikoty. Nie mam pojęcia jak zareaguje na towarzystwo :?:
Z tego też powodu zaczęłam poszukiwać kota w podobnym wieku, innej płci (nie wiem czy dobrze kombinuję ale myślę, że z kocurem lepiej się dogada niż z drugą kotką)

Na razie jestem umówiona na zapoznanie w środę, jedziemy do Szczecina - naszym wybrańcem jest Murzynek ma 2,4 roku jest wykastrowany, bardzo spokojny i lubiący towarzystwo innych kotów, czyścioch pieszczoch.
Tyle wiem z opisu.
Reszty dowiem się na miejscu od Opiekunki, z którą jak na razie tylko rozmawiałam przez telefon.
Niepokoi mnie tylko fakt, że on nie ma książeczki tzn. opiekunka nie może jej znaleźć :?

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 14:49
przez maja_mp
Aha, dlaczego dokocenie nie ma sensu :?: Ze względu na zachowania kici :?:

p.s.
mieszkam w pobliżu jeziora Miedwie na trasie Stargard-Szczecin

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 15:09
przez Fri
mój Pierwyj-i-Odinyj Rezydent był bardzo nieobliczalny i agresywny w stosunku do nas - niedokacałam się ze względu na jego jedynacko-napastliwy charakter: za mocno gryzł, każda reakcja powodowała mocniejsze zaciśnięcie szczęki, aktakował z ukrycia, potyrafił wskoczyć z ziemi na klatę faceta metr osiemdziesiąt i ugryźć go w głowę, etc. bałam się, że drugiego kota po prostu zagryzie jak bulterier...
i trafiło mi się niespodziewanie zaopiekować 5-tygodniowym szczylem co to pod siebie lał... agresywny rezydent nie dość, że okazał się niezwykle delikatną niańka, to teraz od małej Zouzy dostaje regularne bęcki :twisted: - nieletnia energii pełna co rusz doskakuje do Wujasa, podgryza go w łapki albo włazi na łebek i gryzie w ucho... Czasem jak przesadzi to jest rewanż - i mała zaczepna Gizmolina obrywa po łbie od wkurwionego Wujasa Fridła, ale sierść nie fruwa, krew nie płynie, więc pozwalamy na obustronną próbę sił i ustalanie hierarchii, choć serce staje ze strachu, gdy się słyszy ryk zarzynanego Gizmaka - rozdzielam kotyu zipiące żadzą mordu, po czym Giz zaczyna taniec od początku - dopada łapy Fridy i gryzie...
Frid alergicznie przeżył dokocenie (dosłownie, organizm mu się zbuntował co zaowocowało pęcherzycą) ale wydaje się zadowolony z kociego towarzystwa, nie zaobserwowałam jakiegoś wielkiego rozbuchania uczuć ani też specjalnej nienawiści, raczej tolerancja z opcją opiekuńczo rozrywkową (jak jest za cicho kot duży sprawdza, czy kot mały ma się dobrze i nie broi, jak je, sprawdza, czy mały też aby ma... a jak nadciaga zmierzch to trzeba małego pogonić, albo przed małym uciekać)

Rezydent przestał atakować nas i sporadycznie mu się tylko zdarzy założyć nelsona lub ukąsić łydkę, która karmi

nie wiem, czy powinnaś brać kota podporządkowanego, bo jeśli Twoja Rezydentka ma tendencję do dominacji, to może go zaszczuć; może młode płci wszystko-jedno-jakiej?

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 15:38
przez maja_mp
Czyli źle kombinuję, lepiej wziąc jej malucha niż już odchowanego kota :?:
Myślałam, że jak jej takiego dobrze wychowanego do domu sprowadzę to się sama zreflektuje co nieco i będzie gites :wink:
Deusiek jest dla nas najukochańszym kotkiem na świecie, tylko inni dwunożni są be (psy - mamy owczarka niemieckiego i amstaffa biegające luzem koło domu - traktuje podobnie do nas)
Bałam się malucha, a tak właściwie o malucha. Nie wiem co Dea mogłaby zrobić słabszemu :roll:

Na razie pojedziemy do Murzynka ale skoro kolejne osoby doradzają mi malucha to jeszcze zadzwonię tam, gdzie jest Mamba (ma 5 miesięcy) - takie kocię byłoby oki :?: