» Sob paź 17, 2009 0:19
Re: Gadający Guido z Opola szczęśliwy u Arnoldowej ;)
Skandalicznie zaniedbalismy watek.Juz zostalam pokarana .A kare wymierzyl Jego Ogromnosc.Ostatnio dwukrotnie,przez tego padalca,stalam na granicy smierci.raz ze strachu,a raz ze smiechu.A bylo tak-wieczorem a wlasciwie rano tak kolo 4-tej,poczolgalam sie do kuchni zrobic herbate.Noc,ciemno,bo oczywiscie,zeby nie budzic spiacych w kuchni kotow nie zapalalam swiatla.Cicho jak makiem zasial-nie liczac chrapania Dzydza.Otwieram wiszaca szafke ,gdzie trzymam herbate i .....moja dlon napotyka futrzaste ,,cos,,.Poczulam sie jak bohaterka horroru klasy B ,ktorej za chwile jakis potwor odgryzie reke .Oprzytomnialam w jednej sekundzie,posiawialam chyba kompletnie,a moje serce dobre 2 minuty zastanawialo sie,czy zaczac bic.Z szafki wynurzyl sie ziewajacy bezczelnie i ironicznie usmiechniety Pan i Wladca .Nie wiem i nie chce wiedziec jak otworzyl a potem zamknal za soba drzwiczki tej szafki. Zapowiedzialam mu tylko ,zeby sie trzymal z daleka od szuflady z bielizna.I postraszylam zalozeniem zamkow szyfrowych.Do teraz ,wychodzac w nocy do kuchni,najpierw sprawdzam,gdzie Waszmosc Guido spi i patrze podejrzliwie w kierunku szafki.A smierc na wesolo-pozniej,bo mam robote.Pa.