2 dorosłe koty - wcześniej mieszkające z chorą psychicznie osobą, którą zabrano na leczenie do szpitala.
Są to:
- koteczka biała z burym ogonkiem, nazywana przez nas Kozą To kotka w podeszłym już wieku, nie umiemy precyzyjnie powiedzieć ile ma lat, ale na pewno powyżej 10
- kocurek biało-bury o pięknych złocistych oczach, nazywamy go roboczo Piotruś. Młodszy od Kozy, ale też już kilkuletni
Oba są bardzo miłe, kontaktowe i przyjaźnie nastawione do człowieka, przychodzą się połasić, lubią przytulanie.
Są niestety zaniedbane - przez ostatnie kilka miesięcy właścicielka nie zajmowała się nimi należycie: były rzadko i kiepsko karmione (karma marki tesco), a w mieszkaniu nie było żadnych misek z wodą (więc są odwodnione). Ale na pewno udałoby się je "odchuchać" - szybciej i łatwiej powinno pójść z Piotrusiem, bo on jest "na oko" w lepszej kondycji, tylko wychudzony. Koza jest zapuszczona, ma brudne, zmierzwione futerko i jest biedny kocim szkielecikiem
Koty są po przeglądzie u weta, miały robione badania krwi. Kocurek jest w niezłej formie, trzeba by się tylko zająć jego zębami - zdjąć kamień i podleczyć stan zapalny dziąseł. Koteczka ma podrażnioną wątrobę, ale na usg nie widać żadnych widocznych zmian, więc to może być efekt syfnej diety i zaniedbania. Oba koty niestety mają biegunkę.
Przebywają w tym momencie w suszarni, ale właśnie się dowiedziałam, że do końca tygodnia muszą stamtąd zniknąć...
Załamana jestem - te koty tyle już w życiu przeszły, tyle wycierpiały. Tak bym chciała, żeby wreszcie spotkało je coś lepszego - spokojny dom, ciepły kąt, wreszcie pełna miska, dotyk ludzkiej ręki. Tak bym chciała, a tak mało czasu jest na znalezienie jakiegoś wyjścia. Tylko 3 dni. Inaczej do suszarni wkroczy administracja, żeby rozwiązać "koci problem" i koty pewnie czeka schronisko
ROZPACZLIWIE POTRZEBUJĘ DLA NICH DOMÓW TYMCZASOWYCH!