Adoptowałam 2 maluchy... Kolejny tymczas.

Witajcie!
Pisałam dotąd w wątku założonym przez Dellfin612 ale tamten wątek dotyczył przecież Dellfinowych tymczasów, a moja kotka już tymczasem być przestała! Więc będzie miała swój własny wątek, a co!
Adoptowałam ją wczoraj, właśnie od Dellfin (dziękuję,dziękuję,dziękuję!). Długo dojrzewałam do tej decyzji. Jakoś w sierpniu tego roku znalazłam przy ogródkach działkowych półżywego kociaka. Dałam mu dom, ciepło i miłość, ale niestety zbyt słaby był, by pokonać swoje choroby. Wylałam wtedy morze łez i nie chciałam już nigdy więcej żadnego kotka!
Ale czas leczy rany i od wczoraj jest u mnie pewna młoda kocia dama
Jest maleńka (ma ok. 8 tygodni), cała czarna, ma tylko na brzuszku troszkę białego... Obfotografuję ją jutro, a póki co zapewniam, że jest śliczna! I taka kochana... Pomysł na nowe imię już mam, ale póki co jeszcze nienadane, więc nie będę zdradzała
)
Kicia jest powiedziałabym półoswojona. Właściwie to nie do końca rozumiem jej zachowanie. Ucieka ode mnie. Siedzi np. na fotelu, ja podchodzę, a jej już nie ma, tylko kawałek ogona czarnego dostrzegam znikającego za oparciem. Wkładam więc za fotel rękę, kotka czasem prychnie, ale pozwala się wziąć na ręce, choć czasem próbuje zwiewać dalej... Po wzięciu na ręce - inny kot. Mruczy jak mały traktor. Gdy położymy się na łóżku to wygina się, turla, rozwala na plecach, a ja głaszczę ją po brzuszku. Cudna i kochana kocina. Ale wystarczy, że na chwilę po coś wstanę, gdy wracam do niej na łóżko powtarza się ta sama historia co wcześniej z fotelem - kot znika z szybkością błyskawicy, gdy tylko zauważy że kieruję się w jego stronę. Włazi znowu w jakiś zakamarek i miauczy. Dlaczego tak robi? W końcu boi się mnie czy nie? Co robię nie tak? Mam nadzieję że w końcu podejdzie do mnie sama...
Poza tym idealny kotek - do kuwetki zawsze zdąża, lekarstwo na robaki pochłonęła dziś, aż jej się uszy trzęsły, jest wiecznie głodna, a teraz śpi słodko na podajniku papieru od drukarki
Czeka nas jeszcze dalsze odrobaczanie, leczenie świerzba, szczepienie... Ale chcę by kicia nabrała trochę zaufania do mnie przed wizytą u weta, no i trzeba odczekać jeszcze chwilę po antybiotykach, które brała na koci katar.
Ehhh, jak to fajnie, że można było pomóc takiej kici. Mam nadzieję, że stworzymy razem cudowny duecik kota i człowieka uszczęśliwiających się wzajemnie! A w ogóle to docelowo ma być nas trójka, bo kicia będzie miała wkrótce towarzysza!
Pozdrawiamy wszystkich zakoconych! A na forum na pewno zostanę na dłużej!
Ola
Pisałam dotąd w wątku założonym przez Dellfin612 ale tamten wątek dotyczył przecież Dellfinowych tymczasów, a moja kotka już tymczasem być przestała! Więc będzie miała swój własny wątek, a co!
Adoptowałam ją wczoraj, właśnie od Dellfin (dziękuję,dziękuję,dziękuję!). Długo dojrzewałam do tej decyzji. Jakoś w sierpniu tego roku znalazłam przy ogródkach działkowych półżywego kociaka. Dałam mu dom, ciepło i miłość, ale niestety zbyt słaby był, by pokonać swoje choroby. Wylałam wtedy morze łez i nie chciałam już nigdy więcej żadnego kotka!
Ale czas leczy rany i od wczoraj jest u mnie pewna młoda kocia dama


Kicia jest powiedziałabym półoswojona. Właściwie to nie do końca rozumiem jej zachowanie. Ucieka ode mnie. Siedzi np. na fotelu, ja podchodzę, a jej już nie ma, tylko kawałek ogona czarnego dostrzegam znikającego za oparciem. Wkładam więc za fotel rękę, kotka czasem prychnie, ale pozwala się wziąć na ręce, choć czasem próbuje zwiewać dalej... Po wzięciu na ręce - inny kot. Mruczy jak mały traktor. Gdy położymy się na łóżku to wygina się, turla, rozwala na plecach, a ja głaszczę ją po brzuszku. Cudna i kochana kocina. Ale wystarczy, że na chwilę po coś wstanę, gdy wracam do niej na łóżko powtarza się ta sama historia co wcześniej z fotelem - kot znika z szybkością błyskawicy, gdy tylko zauważy że kieruję się w jego stronę. Włazi znowu w jakiś zakamarek i miauczy. Dlaczego tak robi? W końcu boi się mnie czy nie? Co robię nie tak? Mam nadzieję że w końcu podejdzie do mnie sama...
Poza tym idealny kotek - do kuwetki zawsze zdąża, lekarstwo na robaki pochłonęła dziś, aż jej się uszy trzęsły, jest wiecznie głodna, a teraz śpi słodko na podajniku papieru od drukarki

Ehhh, jak to fajnie, że można było pomóc takiej kici. Mam nadzieję, że stworzymy razem cudowny duecik kota i człowieka uszczęśliwiających się wzajemnie! A w ogóle to docelowo ma być nas trójka, bo kicia będzie miała wkrótce towarzysza!
Pozdrawiamy wszystkich zakoconych! A na forum na pewno zostanę na dłużej!
Ola