Strona 1 z 16

Adoptowałam 2 maluchy... Kolejny tymczas.

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 2:50
przez serotoninka
Witajcie!

Pisałam dotąd w wątku założonym przez Dellfin612 ale tamten wątek dotyczył przecież Dellfinowych tymczasów, a moja kotka już tymczasem być przestała! Więc będzie miała swój własny wątek, a co!

Adoptowałam ją wczoraj, właśnie od Dellfin (dziękuję,dziękuję,dziękuję!). Długo dojrzewałam do tej decyzji. Jakoś w sierpniu tego roku znalazłam przy ogródkach działkowych półżywego kociaka. Dałam mu dom, ciepło i miłość, ale niestety zbyt słaby był, by pokonać swoje choroby. Wylałam wtedy morze łez i nie chciałam już nigdy więcej żadnego kotka!
Ale czas leczy rany i od wczoraj jest u mnie pewna młoda kocia dama ;) Jest maleńka (ma ok. 8 tygodni), cała czarna, ma tylko na brzuszku troszkę białego... Obfotografuję ją jutro, a póki co zapewniam, że jest śliczna! I taka kochana... Pomysł na nowe imię już mam, ale póki co jeszcze nienadane, więc nie będę zdradzała ;-))

Kicia jest powiedziałabym półoswojona. Właściwie to nie do końca rozumiem jej zachowanie. Ucieka ode mnie. Siedzi np. na fotelu, ja podchodzę, a jej już nie ma, tylko kawałek ogona czarnego dostrzegam znikającego za oparciem. Wkładam więc za fotel rękę, kotka czasem prychnie, ale pozwala się wziąć na ręce, choć czasem próbuje zwiewać dalej... Po wzięciu na ręce - inny kot. Mruczy jak mały traktor. Gdy położymy się na łóżku to wygina się, turla, rozwala na plecach, a ja głaszczę ją po brzuszku. Cudna i kochana kocina. Ale wystarczy, że na chwilę po coś wstanę, gdy wracam do niej na łóżko powtarza się ta sama historia co wcześniej z fotelem - kot znika z szybkością błyskawicy, gdy tylko zauważy że kieruję się w jego stronę. Włazi znowu w jakiś zakamarek i miauczy. Dlaczego tak robi? W końcu boi się mnie czy nie? Co robię nie tak? Mam nadzieję że w końcu podejdzie do mnie sama...

Poza tym idealny kotek - do kuwetki zawsze zdąża, lekarstwo na robaki pochłonęła dziś, aż jej się uszy trzęsły, jest wiecznie głodna, a teraz śpi słodko na podajniku papieru od drukarki ;-) Czeka nas jeszcze dalsze odrobaczanie, leczenie świerzba, szczepienie... Ale chcę by kicia nabrała trochę zaufania do mnie przed wizytą u weta, no i trzeba odczekać jeszcze chwilę po antybiotykach, które brała na koci katar.

Ehhh, jak to fajnie, że można było pomóc takiej kici. Mam nadzieję, że stworzymy razem cudowny duecik kota i człowieka uszczęśliwiających się wzajemnie! A w ogóle to docelowo ma być nas trójka, bo kicia będzie miała wkrótce towarzysza!

Pozdrawiamy wszystkich zakoconych! A na forum na pewno zostanę na dłużej!
Ola

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 7:30
przez hydra_pl
gratuluję adopcji

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 7:47
przez kya
Musisz dac jej troche czasu a sama bedzie lazila za Toba jak piesek.Na razie jest mlodziutka i glupiutka i potrzebuje czasu zeby Ci zaufac .No i gratuluje nabytku :lol:

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 10:09
przez gisha
Wiekszosc dzikich kotków po przejściach, które nie mialy pozytywnego kontaktu z człowiekiem , tak sie zachowuje.
Moje tymczasy wziete na ręce traktorzą az milo , bawią sie tuz przy mnie, biegają po mnie, ale jak są gdzies dalej i do nich pochodzę, to zwiewają niestety.Ale to minie na pewno, tylko trzeba czasu.
Gratuluje zakocenia!!!

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 10:46
przez agalka
Gratuluję Zakocenia ;) I czekam na zdjęcia :)) Będzie dobrze :)

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 10:49
przez Dorota
Gratuluje! :D

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 10:49
przez Rudynorek
Gratulacje!!!
Moj kot juz jest u mnie ponad miesiac- a jeszcze zdarza mu sie uciekac...a czasami łasi sie tak , ze strach aby go nie zadeptac..ech te futrzaki :D Nie nadazysz...

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 11:03
przez m&j
moja kicia zachowuje się identycznie, mam ją od ponad tygodnia i z każdym dniem jest coraz lepiej ale do dziś kiedy za szybko wstanę albo poruszę ręką zwiewa pod łóżko za fotel itd.

Kiedy wyjdę na chwile z pokoju i wracam jej już nie ma, początkowo myślałam tak jak Ty, nie rozumiałam jej i zastanawiałam się czy ja robię coś źle, bo było tak samo, jak leżałyśmy razem to włączał się zestaw głośno mruczący, wywalała brzucho do głaskania itd a najmniejszy szmer i małej nie było.

Ja pracuje w domu ale mój mąz normalnie chodzi do pracy i za każdym razem jak wraca mała trzęśie się na jego widok tak jakby widziała go po raz pierwszy, po ok. godzinie wszystko wraca do normy, zaczyna się miziać itd.

Ja uważam, że lekarstwem na to jest tylko i wyłącznie cierpliwość, poczatkowo bardzo nalegałam na to zeby mała sie mnie nie bała a potem odpuściłam i ona naprawdę sama zaczeła do mnie przychodzić, siedziałam i turlałam jej piłeczke po kilku minutach wychodziła spod łóżka i bawiła się ze mną

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 15:48
przez serotoninka
Dzięki za słowa otuchy - skoro wszystkie tak mają to się nie martwię, widać tak musi być! Zresztą widzę pewne postępy - na przykład dzisiaj śpi już trochę mniej czujnie niż wczoraj i gdy podejdę do niej jak śpi to wtedy bez jakiejkolwiek ucieczki można ją chwilę pogłaskać.
Ehhh, jestem początkująca i wszystkim się strasznie przejmuję ;) A pewnie będę chwilami tęsknić do tego, że kotek siedział spokojnie za szafką i był taki spokój jakby go wcale nie było ;)

Teraz skubana wlazła do drukarki! Nie wiem jak to zrobiła, ale prawie cała jest w środku - a drukarka mała, taka niepozorna ;) Mam nadzieję że nie będę miała zaraz kota z nadrukiem ;)

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 16:13
przez Mimisia
Gratuluję koteczka i rozsądnego podejścia. Miałam podobnie z moją pierwszą koteczką, wszystko się z czasem ułożyło i teraz nie ma większego miziaka od niej :D
Fajnie, że bierzesz drugiego kotka, bo jeden kot to za mało!

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 17:06
przez zielona.ona
Gratulacje
Foty dawaj!!!! :)

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 17:28
przez MaybeXX
Pięknie piszesz o małej :D
Czekamy na fotki.

PostNapisane: Wto lis 25, 2008 17:35
przez tosiula
Gratuluję dokocenia :P
Kolejna kocia ofiara wśród nas :lol:

Adoptowałam malucha! - poprawka: dwa maluchy!!!!

PostNapisane: Śro lis 26, 2008 22:38
przez serotoninka
Dziękuję Wam za gratulacje i za słowa otuchy! Kochani wszyscy jesteście, to cudnie, że działa takie forum!

Zdjęć jeszcze nie mam, bo tak sie złożyło, że na weselu rodzonego brata buchnięto mi aparat i teraz muszę pożyczać, a jakoś wyleciało mi z głowy! Jutro wezmę od mamy i już na pewno będą zdjęcia!

A jest co fotografować! Bo mała ma towarzysza! Buraska, który jest jeszcze mniejszy od niej - to chłopak ;) Też wzięty od Dellfin ;) A więc dwa razy więcej radości mam! ;) Leżałam przed chwilą na łóżku i obserwowałam je z pół godziny - udusić się ze śmiechu można.

Początkowo małe miały być od razu razem. Ale bury zatruł się prawdopodobnie mlekiem mamy, która miała zapalenie gruczołów mlekowych. No i wymiotował, nie chciał jeść, więc został u Dellfin, żeby mógł wydobrzeć pod jej czujnym okiem. Wydobrzał i od dziś jest u mnie. Czarnulka była więc dwa całe dni sama. Najpierw miauczała ,schowała się za łóżko i uciekała, tak jak pisałam, ale z czasem ośmieliła sie i przede wszystkim zaakceptowała nowe kąty. I uznała jako swoje. Uwielbia głaskanie, choć sama rzadko podchodziła, ale wzięta na ręce mruczała i łasiła się straszliwie ;)

I tak zastał nas burasek. I stabilny stan, który żeśmy sobie wypracowały przez te dwa dni wywrócił do góry nogami w 5 minut. Czy ja gdzieś pisałam że czarna jest wesoła i się bawi? Zmieniam w taki razie zdanie - to spokojny i stateczny kot. No albo bury ma jakieś wybitne ADHD ;) To wulkan energii! Niczego się nie boi, wszędzie go pełno, bawi się 5 piłeczkami na raz, skacze na nie z firanki, jednocześnie jest na łóżku gdzie zrzuca mój telefon, by za chwilę wspiąć mi sie po spodniach i łazić po klawiaturze ;) (Już pięć razy kasowałam z tej wiadomości jego radosną twórczość ;) )

Czarna się za to obraziła. Poszła znowu w kąt i stamtąd obserwuje małego. Jak podejdzie za blisko to robi takie: pchhhaa ;) Najchętniej by siedziała na kolanach i obserwowała go z góry. Dopieszczam ją jak mogę by nie była zazdrosna. Ale nie chce już mruczeć :( Poza tym za chwilę stwierdza z oburzeniem, że maluch bawi się JEJ firanką! Myśli pewnie, że powinna iść zrobić z tym porządek, ale się obawia trochę... Złazi więc z kolan, siada 2m od małego i znowu fuka! Ale boi się i nie podchodzi do niego! Mimo że jest od niej o połowę prawie mniejszy! Więc tylko fuka. Za to burasek nic sobie z tego nie robi, ma ją zupełnie w nosie! Ona charczy a on staje od niej 30 cm i bawi się znowu tą nieszczęsną firanką!

\\f{YYYYYYYYFfffffffffffffffffffffff* mhmmm, pozdrowił Was właśnie ;)

No komedia jakich mało! Szkoda mi obu, bo jej jest po prostu wyraźnie źle, ona mi próbowała zaufać a ja tak ją zawiodłam :( No a on też jest smutny, że ona nie chce się z nim bawić :(
Ile to potrwa? Czy jakieś mediacje z mojej strony powinny być prowadzone? ;) Chyba dam im spokój, pewnie jutro już będą najlepszymi kumplami ;) A póki co mam dobre kino ;)

PostNapisane: Czw lis 27, 2008 14:45
przez serotoninka
Aaaa, Dellfin zabieraj go spowrotem ;) Bo jak nie to go oddam na Paluch ;) To jest jakiś diabeł wcielony a nie mały, uroczy, kochany kotek ;) Do piątej rano siedziałam nad tym, co musiałam na dziś zrobić do swojego doktoratu, bo ta bura łąjza miauczała mi przy nogach by wziąć ją na biurko ;) A jak brałam to mi pisała wszystko po swojemu ;) Skubaniec, ma 6 tygodni i się doktoryzować postanowił ;) W efekcie tak sobie siedziałam bezowocnie całą noc przy biurku, przeglądałam forum i głaskałam te śliczności! Kochana bestia - nie odstępuje mnie na krok! ;) No poza tymi momentami gdy poluje na wszystko ;) A czarnulka? To jest mądry kotek - wiedziała że jej pani ma robotę to mi grzecznie kibicowała z drukarki, a potem przyjęła należną porcję głasków i razem ze mną poszła spać. Ułożyła się obok i po prostu spała. A ten wariat? Gryzł mi nos! Od 6:15! No oszaleć z nimi można ;) Ależ mają różne temperamenty! No cudowne są po prostu. A mnie tak czy inaczej pani promotor pochwaliła - więc nie ma tego złego... Tyle że padam na pysk ;)