obawiam sie, Mysza, że to nie takie łatwe - moim zdaniem trzeba
teraz podjąć decyzję, czy oswajać, czy nie.
bo jeśli oswoimy je "połowicznie" i potem postępy staną, to one się nie będą już nadawały do powrotu do piwnicy - będą zbyt ufne do ludzi, a na dodatek przyzwyczajone do stałego dostępu do jedzenia itp., zresztą komu ja to tłumaczę
.
więc teraz albo oswajanie na maksa, albo zostawienie i wręcz odstraszanie. na razie nie robiłyśmy za wiele w kierunku oswojenia czekając na ich reakcje, ale te reakcje są mało obiecujące, tak jak pisze tanita.
wiem, że może brzmimy jak mało zdeterminowane do uratowania kociaków przed piwnicą, ale mamy kłopot w postaci tygodniowego wyjazdu na koniec kwietnia (a kandydatury na oswajający TDT jakoś nie widzę, bo sezon kocięcy się zaczął...), wiszącego nad głową powrotu Karo, schizy naszych kotów (tym razem to Sopiś świruje - odmawia jedzenia, ewidentnie ze stresu, więc feliway od Beaty idzie na razie na nasze koty)...
i uczciwie mówiąc trochę też zmęczone jesteśmy, tak zwyczajnie - niedogodnościami i stresem związanymi z wyciem, całkowitą wyprowadzką wszystkiego z łazienki (tak jak pisałyśmy, małe zwalają wszystko z wszystkich półek), perspektywą tego, że na oswajanie trzeba będzie w przypadku tych dzikunów poświęcić mnóstwo czasu, którego nie ma ani tanita, ani tym bardziej ja... no tak jakoś. trudno tę decyzję podjąć. wiem, ze to co napisałam nie brzmi zbyt popularnie, ale uczciwie tak jest, nie ma co koloryzować rzeczywistości tajdzi pisze:Ja bym im kartonik wrzuciła taki papierowy, z wyciętą tylko małą dziurką, w środku wsadziła ręczniczek. Będą miały sie gdzie się schować.
w tym charakterze mają transporter. który, oprócz spania w nim, wykorzystują jako kuwetę
. jako kuwetę wykorzystują zresztą również kuwetę, wannę, kąty, nawet półki