Strona 1 z 81

Bez Ciebie gasnę - Jack w szafie. Kocham Jacka a on ma DOM!!

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 15:55
przez mokkunia
Jack. To był kawał kocura. Numer 222. Siedział sobie w szafie, przyciągał każdego swymi magicznymi, wielkimi zielonymi oczami. Ale kiedy podchodziło się bliżej buczał, miauczał i jeszcze raz buczał. Bałam się go. Nie widziałam czy on dziki, czy nie lubi ludzi, był taki niepewny. A teraz wiem, że on mi się żalił, on opowiadał jak mu źle. Opowiadał swoją smutną historię. Był szczęśliwy, miał dom i nagle koniec...
Z szafy trafił na kociarnię, tam jeszcze się żalił, aż pewnego dnia przestał. Przestał miauczeć, chodzić, jeść. Znalazłam go dziś w szpitaliku.
Obrazek
Dawał się głaskać. Już nie buczał - chyba ochrypł od tego ciągłego żalenia się :(
Pojadł kilka ziarenek exigenta, potem skusił się na kitekata.
Nosiłam go na rękach, tuliłam, całowałam, mówiłam mu, że ma być dzielny, że musi być twardy, musi dać sobie szansę.
Obrazek
Obrazek
Jack był wielkim kotem. Teraz niknie w oczach, chudnie, czuć mu cały kręgosłup, kosteczki. Dziś dostał Peritol, może to sprawi, że będzie chciał jeść. Bez tego... zniknie.
Pękało mi serce, kiedy musiałam go odłożyć do klatki i zostawić. Patrzył na mnie kątem oka. On się poddał.
Ktoś kogo kochał pozbył się go, wyrzucił jak niepotrzebną rzecz. A on kocha, tęskni i nie potrafi dalej żyć. On się poddaje... Przez tę durną miłość do kogoś, kto nie był tego godzien.
Obrazek

Wpłaty dla Jacka :)
100zł Ruru
45,80zł bazarek Sis
razem: 145,80zł

Wydatki:
54zł - wkład Feliway
35zł - Calopet
30zł - badanie moczu, antybiotyk, immunodol
10zł - antybiotyk na tydzień
10zł - 2 badanie moczu
razem: 139zł

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 15:58
przez Anka
Kolejny biedak :(
Końca nie ma :(

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:08
przez Etka
odznaczam watek Jacka, strasznie mi go zal.

zrobilam takie allegro:
http://www.allegro.pl/item436650180_jac ... gadka.html

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:09
przez MarciaMuuu
:(

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:10
przez Georg-inia
widziałam go dziś, dotykałam, głaskałam... Ma być może troszkę "wrogi" głos, ale to tylko takie złudzenie. Wiecie, jak na przykład wielki, łysy koleś bez karku mówi cieniutkim głosem... Jack ma odwrotnie. Buczy, ale nie z agresji czy złości, po prostu tak brzmi... kochany, biedny, załamany kocurek... Łagodna pięknota.

Niestety, jak na niego dziś patrzyłam, przypomniała mi się historia Karolka. Wytrzymał w schronisku tydzień. Po tygodniu, gdy w końcu znalazł się dom tymczasowy - nie było komu do niego jechać :(

Proszę, niech ja nie muszę doklejać zdjęcia Jacka na tej tablicy z Karolkowym memento... :cry:

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:11
przez magicmada
Końca nie będzie nigdy.
Biedny Jack, on potrzebuje swojego człowieka, uwagi na wyłączność.

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:15
przez mokkunia
Tak się zachowywał Jack jeszcze w szafie, 25 sierpnia.
http://pl.youtube.com/watch?v=6_W-gE6kthc
A tak wyglądał
Obrazek


On ma dopiero 1,5 roku, całe życie przed sobą...
Zaszczepiony, odrobaczony.
Tak niewiele mu trzeba.
Tylko uwagi, miłości, uczucia że jest ważny i potrzebny.
Tak niewiele. A ceną jest życie.

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:42
przez ruru
Banner :

Obrazek

Kod: Zaznacz cały
[URL=http://tiny.pl/853j][IMG]http://images42.fotosik.pl/10/3ef935ee9a422863.jpg[/IMG][/URL]

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:46
przez mokkunia
Ruru, dziękuję za banerek :love:

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:47
przez Poddasze
:cry:

czy to chudnięcie to wynik stresu czy może jakas choroba się zaczyna? :( da się go jakoś przebadać dokładniej w schronisku, czy nie ma szans na to? :(

ma może testy na białaczkę i FIV?

strasznie serducho boli jak się patrzy na tą kruszynkę :(

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:50
przez ruru
czy on fizycznie jest zdrowy?
to psychika mu siadła?

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:56
przez mokkunia
Poddasze pisze::cry: czy to chudnięcie to wynik stresu czy może jakas choroba się zaczyna? :(

Jack chudnie, bo nie je, nie je, bo nie ma po co :( Kiedy go głaskałam, mówiłam do niego, pojadł trochę suchego. Dostał wczoraj antybiotyk, stres go zaczyna rozkładać, pojawiły się problemy z gardłem. Ja sobie tłumaczę, że on tyle płakał, skarżył się, wołał aż gardełko nie wytrzymało :(
Poza tym wygląda zdrowo, oczka, uszka, nosek - wszystko czyste, nie psika nawet.
Zobaczcie jaki on wygląda kiedy jest w klatce a jak u mnie na rękach. On musi mieć cel, musi mieć dla kogo żyć.
Testów Jack nie miał robionych, ale gdyby ktoś chciał mu dać dom, choćby tymczasowy, pokryję koszty tych testów. Na razie nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić.

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 16:59
przez magdaradek
Boże........serce pęka...... :cry:
Walcz maluchu....proszę.......
Czy ktoś mógłby uratować życie temu kocurkowi? Błagamy........ :crying:

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 17:01
przez mokkunia
Madziu, jak będziesz jutro, wytul go proszę, on jest łagodny. Wygłaszcz, powiedz mu że ma być dzielny. Niech on czuje, że jesteśmy my, że go nie zostawimy.

PostNapisane: Sob wrz 13, 2008 17:04
przez magdaradek
Tak zrobię, Mokkuniu.........na pewno..........