Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 26, 2016 19:24 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty. Mgiełka [']

[']

brak mi słów, Asiu...
****** Atan ['] 21.02.2001 - 21.10.2013 ****** Lideczka ['] 2006 - 21.04.2015 ****** Ares ['] 02.12.2013 - 03.06.2016 ****** SaBunia 2006 - 31.10.2017 pękło mi serce

atla

 
Posty: 5214
Od: Wto wrz 29, 2009 8:20
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 28, 2016 15:01 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty. Mgiełka [']

Smutne...

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Nie lut 28, 2016 18:25 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty. Mgiełka [']

Teraz widzisz jedną stronę medalu...ale jest i druga...bez Ciebie te koty w ogóle nie mogłyby istnieć. A to, że niektórym przeznaczono krótką drogę życia, to czasem nie od nas zależy. Jesteś w porządku. Czasem niedługie istnienie też może być szczęśliwe. Taki los. Choć odchodzących zawsze żal, bardzo żal...

izydorka

 
Posty: 9465
Od: Śro lut 04, 2009 21:09
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon lut 29, 2016 21:08 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty. Mgiełka [']

[']
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.2018 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.2018 ['] Pusia '06/'07? -11.10.22 [']
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1376
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Wto mar 01, 2016 12:18 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty. Mgiełka [']

izydorko, dziękuję...
Uciekłam na kilka dni do Łodzi, tu była Ciocia. TŻ bardzo się troszczył i pomagał odganiać natrętne obrazy, których nie chcę pamiętać. Wróciłam wczoraj. Sypie śnieg, zmywa ślady. Przylepa obok. Szykuję wysyłki. Jest cicho. Za cicho. Widzę.
powoli wracam. Muszę. I muszę zmienić ten cholerny tytuł wątku.
Wszystkie je noszę w sobie i każdy jest Ircią.

Sis

 
Posty: 15957
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Wto mar 08, 2016 21:11 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Bardzo współczuję. Ale Asiu - błagam, miej trochę litości dla siebie samej ....... :-(

lilian08

 
Posty: 298
Od: Wto gru 04, 2012 20:08

Post » Wto mar 08, 2016 23:15 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Kiedyś myślałam, że zadbam i ochronię koty, zminimalizuję ryzyko wypadku.
Dlatego: były kastrowane (mniej się będą szwendać), zamykane na noc, niewypuszczane po zmroku, wypuszczane dopiero rano (no bo koty najbardziej aktywne i polujące zmierzchem i switem). Wołane do domu dzieści razy dziennie. Mała ponad miesiąc nie była wypuszczana z domu, potem tylko pod nadzorem, potem sama - ale nie oduczyłam jej biegania przez drogę do sąsiadów i w buraczki na polowanie, nie pomogło zabieranie z pobocza. Wyłaziła codziennie. I skończyło jak skończyło.
Kajtek ani razu nie nocował luzem, ani nie biegał po zmroku. Lubił być w domu, ale i kochał gonić ptaki i myszy w stodole, łazić po drzewach. Nie usiedziałby w puszorku i na smyczy. Prędzej zrobiłby sobie krzywdę. A ja jemu. Chyba jednak ktoś go wywiózł z miasta na wieś, miał inną sierść, lichszą niż wiejskie, i był bardzo, ale to bardzo towarzyski i lgnący do człowieka i domu. Małe słoneczko, wiecznie wesołe i brojące. Zaglądające przez okno do kuchni i miauczące, żeby wpuścić, wypuścić setki razy dziennie. Wylizujący się z Przylepą nawzajem. Chowający pod kołdrą, oglądający razem ze mną, co robię na lapku. Wbiegający z wróblami do pokoju. Goniący z piłeczką, wykradający kocie zabawki. Nie wychodził na drogę. Odkąd zabrakło Małej, nie wychodził na drogę, przez pół roku. To był szok. To ja ostatnia wypuszczałam Małą, Kajtka. I przecież dbałam, nie wiem, co mogłabym więcej (poza zamknięciem w domu, co na wsi się nie sprawdzi - latem nie). Mała nosiła obróżkę odblaskową. Zginęła w dzień, po południu. Kajtek w okolicy południa.
Może zmniejszyłam ryzyko, ale o ile? Droga nie jest tak ruchliwa, choć naliczyłam ostatnio 10 aut w godzinę. Dziennie 80-100 poza zimą. Jednak od kilku lat ruch jest większy. Przecież pamiętam koty, które tam żyły luzem, bez zamykania po 5-7 lat. Babcia też mówi, że było mniej samochodów.
Bardzo Kajtka brakuje. Czasem odnajduję go w Przylepie. Niektóre jej zachowania. Zaczęła kłaść się na mojej ręce, gdy piszę na kompie i to podgryzanie palców. Nie robiła tego wcześniej. Za to robił Niumniek.
Od Mgiełki przejęła włażenie na człowieka na ramię, na spanie. Rano się budzę, połamana, kręgosłup wysiada, a ona na ramieniu.
Nie jestem fanką domów wychodzących. Ale widzę, że na wsi te koty są szczęśliwe, mogąc wychodzić kiedy chcą. Drzewa, ogrody, trawa, myszy, ptaszki, polowania na kury i gonienie psów.
Gdybym mogła przesunąć dom o jakieś 60 metrów od drogi, bardziej w pola...

Sis

 
Posty: 15957
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Wto mar 08, 2016 23:21 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Dopiero przeczytałam, bardzo Ci współczuję.... :cry:
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34184
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Śro mar 09, 2016 7:22 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Asiu, nie uchronimy przed nieuchronnym...
Wiesz gdzie pracuję...Moje koty odchodzą na choroby, przypadlości, które są wyleczalne u innych lub w ogóle się nie zdarzają.
Szafir-ostra niewydolność nerek-pomimo natychmiastowego leczenia 48 h i było po kocie.
Nocka-porażenie układu pokarmowego po DOBREJ narkozie do sanacji j. ustnej. Tu wprawiłyśmy w zdumienie inne lecznice w których ją konsultowałam.
W 9 dobie pooperacyjnej kot odszedł.To się podobno zdarza równie często jak wygrana w Totka.
Teklunia-jamniczka Rodziców-9 letnia, nagle zaczęła krwawić całą powierzchnią skóry.We wszystkich badaniach nic nie wyszło-pies odszedł po kilku godzinach na moich rękach.Badania nadal pozostają w moim archiwum-od 7 lat szukam rozwiązania tej zagadki, by w razie czego, pomóc innym.
Kochamy je, traktujemy jak dzieci,i jak dzieciom, musimy pozwolić im żyć. I odejść- nawet po Tęczowym moście.
ObrazekObrazek

isiaja

 
Posty: 1215
Od: Śro gru 28, 2011 13:36
Lokalizacja: wieś centralnie położona

Post » Śro mar 09, 2016 8:07 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Asiu nie mogę powiedzieć że moja Szprotka była typowym kotem wychodzącym, ale jak jechaliśmy na wieś, całe dnie spędzała na dworze.
Rano wychodziła do ogródka, tam wystawiałam jej transporter, cały dzień sobie siedziała na dworze chodząc tylko po ogródku, na noc wracała do domu.
Widziałam ile radości jej to sprawia, widziałam smutek jak wracaliśmy do Łodzi, gdzie całe dnie spędzała w domu, i radość w kolejny weekend kiedy przyjeżdżaliśmy na wieś.
Wychodzenie jej nie zabiło, zabił ją rak...
Nie da się uchronić przed wszystkim, choć byśmy nie wiem jak się starali.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 09, 2016 11:55 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Sis pisze:Kiedyś myślałam, że zadbam i ochronię koty, zminimalizuję ryzyko wypadku.
Dlatego: były kastrowane (mniej się będą szwendać), zamykane na noc, niewypuszczane po zmroku, wypuszczane dopiero rano (no bo koty najbardziej aktywne i polujące zmierzchem i switem). Wołane do domu dzieści razy dziennie. Mała ponad miesiąc nie była wypuszczana z domu, potem tylko pod nadzorem, potem sama - ale nie oduczyłam jej biegania przez drogę do sąsiadów i w buraczki na polowanie, nie pomogło zabieranie z pobocza. Wyłaziła codziennie. I skończyło jak skończyło.
Kajtek ani razu nie nocował luzem, ani nie biegał po zmroku. Lubił być w domu, ale i kochał gonić ptaki i myszy w stodole, łazić po drzewach. Nie usiedziałby w puszorku i na smyczy. Prędzej zrobiłby sobie krzywdę. A ja jemu. Chyba jednak ktoś go wywiózł z miasta na wieś, miał inną sierść, lichszą niż wiejskie, i był bardzo, ale to bardzo towarzyski i lgnący do człowieka i domu. Małe słoneczko, wiecznie wesołe i brojące. Zaglądające przez okno do kuchni i miauczące, żeby wpuścić, wypuścić setki razy dziennie. Wylizujący się z Przylepą nawzajem. Chowający pod kołdrą, oglądający razem ze mną, co robię na lapku. Wbiegający z wróblami do pokoju. Goniący z piłeczką, wykradający kocie zabawki. Nie wychodził na drogę. Odkąd zabrakło Małej, nie wychodził na drogę, przez pół roku. To był szok. To ja ostatnia wypuszczałam Małą, Kajtka. I przecież dbałam, nie wiem, co mogłabym więcej (poza zamknięciem w domu, co na wsi się nie sprawdzi - latem nie). Mała nosiła obróżkę odblaskową. Zginęła w dzień, po południu. Kajtek w okolicy południa.
Może zmniejszyłam ryzyko, ale o ile? Droga nie jest tak ruchliwa, choć naliczyłam ostatnio 10 aut w godzinę. Dziennie 80-100 poza zimą. Jednak od kilku lat ruch jest większy. Przecież pamiętam koty, które tam żyły luzem, bez zamykania po 5-7 lat. Babcia też mówi, że było mniej samochodów.
Bardzo Kajtka brakuje. Czasem odnajduję go w Przylepie. Niektóre jej zachowania. Zaczęła kłaść się na mojej ręce, gdy piszę na kompie i to podgryzanie palców. Nie robiła tego wcześniej. Za to robił Niumniek.
Od Mgiełki przejęła włażenie na człowieka na ramię, na spanie. Rano się budzę, połamana, kręgosłup wysiada, a ona na ramieniu.
Nie jestem fanką domów wychodzących. Ale widzę, że na wsi te koty są szczęśliwe, mogąc wychodzić kiedy chcą. Drzewa, ogrody, trawa, myszy, ptaszki, polowania na kury i gonienie psów.
Gdybym mogła przesunąć dom o jakieś 60 metrów od drogi, bardziej w pola...

60 metrów (a nawet 120...) to żadna odległość dla kota.
Mieszkaliśmy przy drodze, którą przejeżdżały może 2 samochody na godzinę, mieliśmy kotkę wychodzącą.
Cudem przeżyła.
Nie, nie samochód spowodował ciężkie obrażenia wewnętrzne, tylko zły człowiek, kopiąc kota w brzuch (wg opinii dobrego weta).
Wydawało się, że znamy wszystkich bliskich sąsiadów i wielu dalszych. A jednak jakaś kanalia się trafiła. :x

To nie ma nic wspólnego z Tobą. To nie tak, że koty nie są bezpieczne u Ciebie.
Prawda jest taka, że nie da się ochronić kota wychodzącego. Zagrożeń jest wiele i z pewnością znasz je wszystkie.
Więc nie obwiniaj się, bo to nie ma sensu. Przecież chcesz dla nich jak najlepiej.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34184
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Śro mar 09, 2016 18:42 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Kiedyś byłam przeciw wychodzeniu.
Dziś, kiedy patrzę, jak Arlekin się ożywia przy otwartym balkonie, jak Bajka i Ofelka chcą polować na ptaki przez okno, Masza zabrana na działkę łapie motyle i eksploruje teren (to akurat było straszne dla mnie), to sama nie wiem...
Gdybym mieszkała w domu, daleko od ulicy pewnie by wychodziły, choć umierałabym ze strachu. Przynajmniej na spacery i pewnie bym pomyślała o ogrodzeniu (jeśli bym miała fundusze).
Wybór nie jest prosty
Szczęśliwe, ale z perspektywą tragedii.
Rozleniwione, zblazowane, ale w bezpiecznej klatce.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14567
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Pt kwi 22, 2016 22:05 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Życie leci dalej.
Trochę zabaw z Amelką i Arusią i biegania po wetach. Zapiszę trochę dla siebie, póki pamiętam co usłyszałam.
Arusia - wymioty i biegunki, od pewnego czasu zbyt często, no to biegiem na badania do lecznicy. Wyniki krwi - nie ma czego się czepić, trzustka, wątroba, nerki ok. Czeka badanie kału. Podejrzenie - zmiany w sluzówce przewodu pokarmowego wskutek "przejscia dalej" zapalenia plazmocytarno-eozynofilowego (zęby usunięte 4 lata temu). Jeśli się potwierdzi, być może czeka ją steryd do końca życia. Dokładnej diagnozy brak. Z jednej strony zmiany karmy powodują u niej rewolucje, z drugiej - jest chuda (3,8kg) i jak odmawia jedzenia, dostaje inne (je głównie mokre). Chaos mam i próbuję sobie poukładać, co z nią zrobić, co dawać do żarcia.

Amelka. Minęło 2,5 miesiąca od ostatniego badania krwi. Z nowego: kreatynina 2,44, mocznik 81,4, fosfor 3,96. Do ostatniego badania - mocznik lepiej, krea i fosfor gorzej. Mam zajoba, po dwóch wielotorbielowatych, więc zrobiliśmy usg nerek u Alka Korzeniowskiego. Wyniki: nie ma torbieli (ufff), ale są liczne kamyki w nerkach, to one są podejrzane o przyczynę problemów Amelki z nerkami. Mamy badać mocz, pH i rodzaj kryształów. Bo jeśli wyjdzie, jaki to piasek, jakie pH, można pokusić się o rozpuszczanie kamieni z nerek. I najlepiej byłoby, żeby one same zeszły. I broń boże nie zaczopowały moczowodu/ów, bo to grozi skokiem nerkowych i niszczeniem nerki/ek. Nerkowym nie powinno się podawać urinary. Chyba że to oksalaty. Skomplikowane trochę.
Tak czy siak, mam kolejnego nerkowca, tyle że "zwykłego" a nie z torbielami. I źle i dobrze. Chciałabym, żeby te kamyki się wypłukały i przystopowało niewydolność na obecnym poziomie.
Z drugiej strony, jeśli te kamienie są oksalatowe, trudno rozpuścić. Jeśli rozpuszczalne, można jakąś urinary, ale ta niewskazana u nerkowców. No, skomplikowane.

A, mamy też chlamydię u obu. Znowu. Nie zliczę, ile razy te oczy leczyliśmy i wciąż i wciąż nawroty. I jeszcze gil u Amelki, znowu. Jak się je podleczy, czas na szczepienie.

Chaotycznie, ale większy chaos mam w głowie. Bo coś można zrobić, by pomóc Arusi i zahamować problemy nerkowe Amelki, tylko pytanie co.
Na razie obie na lekach.
Jeszcze Antka czeka wizyta, trzeci zębolec z zapaleniem dziąseł. Usunięta większość zębów kilka lat temu, przy kłach źle wyglądają. Smaruję elużelem, nie wiem, na ile mu to pomoże. Ale co, kły usuwać? Na steryd dać? Ma to samo co Arusia, na to wygląda.

Sis

 
Posty: 15957
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Pt kwi 22, 2016 22:13 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Mamy nową siatkę na balkonie. Rybacka wytrzymała ładnych 7 lat bodajże. Ta jest wzmacniana z zooplusa. Ciekawe, jak długo posłuży.

Obrazek

Sis

 
Posty: 15957
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Śro kwi 27, 2016 10:59 Re: Przylepka i s-ka - i Magiczne Koty

Do kompletu mamy jeszcze glisty :twisted: To plus almo nature jest podejrzane o przyczynę biegunek Arusi.
Zastanawiam się, czy żwir wywalić i kuwety umyć teraz, czy za kilka dni (wczoraj odrobaczone, powtórka za 2 tygodnie)?
Tydzień temu myłam i wywalałam cały żwir, jak zawsze podczas wizyt w Łodzi, ale cóż..
TŻ też się chyba chce odrobaczyć, spanikował. W sumie ludzie noszą w sobie i tak życie wewnętrzne, i może warto okresowo się odrobaczać... znalazłam w necie info o Vernikadiksie z wrotyczem (na forum dzieciowym), że wygania robale i grzyby, ziołowe toto, wiec może warto? Z ciekawostek, znalazłam też info, że na Zachodzie lekiem pierwszego rzutu przy lambliozie kotów jest fenbendazol (fenbenat), u nas używany głownie do odrobaczania kotów wolno żyjących i zwierząt gospodarskich. Nie znalazłam info, czy szkodzi człowiekowi. Świnie mogą jeść, to człowiek chyba też? Dobra, nie śmiać się, głupie pytania nie są takimi głupimi.

Przylepa chyba też ma chlamydię w oczach, też dostanie unidox. A co.
Z tą chlamydią i herpesem bujamy się od dawna, wlaściwie od początku, jak trafiły od nas koty z kk. Nie wiecie, czym można wytłuc tę cholerną chlamydię z oczu (poza unidoxem, który mam wrażenie, że pomaga na pewien czas)? Tobrex nie pomogł, atecortin też nie. Zaliczyły już kilka leczeń i to cholerstwo wciąż wraca.

Żeby Jancik nie czuł się zapomniany, ma kurację płukanie pęcherza (struwity, nadwaga, gęsty mocz i sikanie "na stojąco"), czyli urinovet i lespewet. Plus program dopajania, w przeciwieństwie do Amelki więcej wody mniej żarcia. Taka lekka zupa, że najpierw musi wypić wodę, żeby dostać się do żarcia. Za pierwszym razem dał się nabrać, potem patrzył na mnie jak na głupią. Jest za gruby, mokrego by żarł, aż by pękł, ale teraz już staram się, żeby koty jadły też mokre. Mam nadzieję, że TŻ zapanuje nad moimi wymysłami.

Co nas czeka - powtórka odrobaczenia, badanie kału, badanie moczu Amelce i Jancikowi, badanie krwi Jancika, szczepienie całej trójki.

Sis

 
Posty: 15957
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 75 gości