Strona 1 z 85

Szaraczek- Kosma ma dom, dziękujemy wszystkim za serce

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 15:22
przez magicmada
Dziś w schronisku zrobiłam tylko jedno zdjęcie- Szaraczka.

Szaraczka zauważyłam w klatce kilka tygodni temu. Umorusane szare trwało, bo nie nazwałabym tego świadomym ani radosnym życiem.
Szaraczek siedzi w klatce z dwoma czarnymi kotkami, jak sie okazało, są z umieralni z hotelu. Kotki są w lepszym stanie od niego pod względem kataru, bo Szaraczek topi sie w katarze, wewnętrznie, bo na wierzch mało tego kataru, wybaczcie obrazowość wychodzi.
Na razie jakoś trwa, coraz mniej dziki, dziś siedział mi na kolanach, dokarmiany na siłę. Czy ten kociak, któremu nie było dane nic, oprócz pierwszych tygodni z Mamą, którąś z wychudzonych kotek z umieralni i ciemnością piwinicy, a teraz zimnem stalowej klatki w schronisku, gdzie nie ma się co łudzić, nie jest rózowo, ma jakieś szanse? Boję się, że niewielkie.

Jest mi przykro, bo wyjeżdzam i nie mogę go stamtąd zabrać.
Dziś jak weszłiśmy oddychał pyszczkiem.
Krzysiu go wykąpał.
Co będzie dalej...

Obrazek

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 15:33
przez ryśka
Czy on dostaje jakieś leki?

on umrze :( :( :( jeśli nikt go nie weźmie.

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 15:39
przez pisiokot
Zdjęcia Szaraczka z dzisiejszego dnia:

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 15:45
przez ryśka
Jesteście :king:
A on wygląda tak biednie :cry:

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 15:46
przez Bazyliszkowa
Jaka kupka nieszczęścia.... :(
Czy znajdzie się kochający domek?....

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 15:46
przez Lidka
Jesli mozna go wziac na rece to ja bardzo z doswiadczenia polecam zakropienie soli fizjologicznej do nosa i spowodowanie kichania.
Moj szeryf bardzo czesto tak oddycha. Ostatnie dwie noce bylam przerazona. Wciaz jakby gotowalo mu sie w nosie.
A moze w klatce mozna by polozyc wacik z olejkiem do inhalacji?
Od jakiegos czasu stosujemy homeopatyki, tez pozwalaja utrzymac jakis stan. Tylko, ze to trzeba prawie codziennie i trzeba robic specjalne rozpiski. Szeryfowi kiedys dobrze tez robil xylometazolin albo sulfarinol. Podawalm do momentu kiedy przelknal.
Biedny kocio.
Ale pewnie Coolcaty juz cos wymyslila.
Trzymam kciuki.

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 15:52
przez Satoru
serce kroi się na kawałki:(

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 16:02
przez magicmada
Kupię tę sól i podjadę we wtorek. On jest bardzo zakatarzony.
Z kuracją jest tak, że niestety, nic nie zastapi regularnej opieki domowej. W schronisku nie ma warunków do leczenie takiego biedaka. Jest ponad 130 kotów innych i ok. 700 psów.

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 16:07
przez Magija
poza tym, trzeba przytulić, kąpać co dwa dni i karmić, kiedy nos zapchany, odtykać i podawać leki
ogromne wyrzuty...
bo schronisko to powinien być azyl, dla nich, cierpiących

Szafa kociąt i bury Szaraczek
nie dość, że duży, bo pewnie ma z 4 miesiące, to jeszcze z grzybem, katarem
i ten cholerny smutek w oczach, które tyle już widziały

ludzie szukają wesołych kociąt
i Szaraczek będzie, tylko nie tam, nie w tej cholernej klatce, gdzie zamiast zobaczyć czemu warto żyć, przytula główkę do braci niedoli, spogląda na zimne pręty i ludzi, którzy na nic nie mają czasu

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 16:13
przez Lidka
Ale z drugiej strony sa stany, ktore zwyczajnie nie daja sie leczyc. tak mam z Szeryfem. I trudno powiedzec czego jeszcze nie stosowalam. A jednak to wciaz trwa i trwa. Dzis ciagle chodze z sluchawkami bo ma bardzo charczacy oddech. Pewnie, ze w domu latwiej polozyc kolo nosa wacik nasaczony olejkiem, czy zrobic inhalacje. Ale moze taki nigdy nie leczony kot bedzie podatniejszy na leczenie. W piwnicy dobrze tez mi sie sprawdzala doxycyclina. Podaje sie raz dziennie.
Sol lej jesli sobie pozwoli dosc solidnie. Ja robie to na kilka razy. Najpierw zapuszczam pare kropli i rozmasowuje, potem znow krople i masaz i znow. Potem bulgocze w nosie obrzydliwie w koncu kicha glutami. Potem juz moze spac bez robienia jezyka w trabke. Troche drozsza jest sol morska w aerozolu i nie wiadomo czy znioslby psikniecie (Szeryf przyzwyczail sie juz). i jeszcze nim zaczynam zapuszczac sol to zwyczajnie wycieram mu nos chusteczka.
Smieje sie, ze swoje przy katarze trzeba odbebnic, dziecko mi tego oszczedzilo to przy kotach musze:)

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 16:13
przez pisiokot
Zobaczcie jakie on ma śliczne, kochane pysio

Obrazek

gdy utulony, nakarmiony leżał na kolanach Magic, gdy uspokoił się po stresującej kąpieli, gdy przez chwilkę poczuł się bezpieczny, spokojny...
już nie był wystraszoną, chorą anonimową kupką nieszczęścia tylko Szaraczkiem - kotem, który przez chwilę był czyjś, przez chwilę miał swojego człowieka, jego kolana, czułe ręce i uwagę tylko dla siebie

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 16:15
przez Lidka
To on ma jeszcze grzyba, ze jest kapany?

A jak by zareagowal na gruszke dla niemowlat? Czasem sporo sie udaje wyciagnac.

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 17:27
przez ryśka
hop..

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 17:56
przez anita5
Taki ma słodki pysio...

PostNapisane: Nie lip 27, 2008 17:59
przez CoToMa
:(